By zostać rodzicami Kuby z zespołem Downa, wzięli pół miliona złotych kredytu!
Wielu rodziców po diagnozie 'zespół Downa' wpada w rozpacz, ale nie Marta i Andrzej. Sami mają upośledzonego synka, ale adoptowali jeszcze jedno takie dziecko. - Wizja nieszczęśliwego życia z niepełnosprawnym dzieckiem nie zawsze jest prawdą - tłumaczy Marta. - Proszę popatrzeć na nas, na...
n.....2 z- #
- #
- #
- #
- #
- 8
- Odpowiedz
Komentarze (8)
najlepsze
Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej
Trzypokojowe mieszkanie na warszawskim Ursynowie. 40-letnia blondynka w beżowym swetrze krąży po pokoju. Marta wypatruje przez okno swoich dzieci. Na stole leży kilka komórek. - Jak chcą grać, to pamiętają o telefonach, ale żeby zabrać je ze sobą na dwór, to już nie - denerwuje się.
Czeka na 6-letnią Noemi, 11-letniego Jonatana i 13-letniego Szymona, który ma zespół Downa. Najstarszy, Jan, pojechał z ojcem na zakupy. Po domu krąży tylko Kuba, ośmiolatek. Podobnie jak Szymon jest - jak to nazywa Marta - "zespołowcem" . Śmieje się, gania po mieszkaniu, przytula się do matki.
Kuba
Dziś Kuba to sprawny ośmiolatek. Goni młodszą o dwa lata Noemi, potrafi zawisnąć na drążku, a nawet się podciągnąć. Jak na dziecko z zespołem Downa całkiem nieźle mówi. - To Noemi go nauczyła - podkreśla z dumą Marta. W szkole nauczycielki pytały, gdzie znalazłam tak świetnego logopedę. Zdziwiły się, kiedy usłyszały, że to kilkuletnie dziecko.
"Córka ma IQ 130, nie mogę mieć
Sama też nazywa męża cudotwórcą, bo potrafi zarobić na tak liczną rodzinę. Pracuje w banku, ale nie boi się żadnej innej pracy. Wszędzie dorobi, potrafi zaoszczędzić. Ostatnio kupił nową kanapę.
Marta oficjalnie też pracuje. Jest dla Kuby specjalistyczną rodziną zastępczą, dostaje miesięcznie 2,2 tys. zł. Myśleli, żeby przenieść umowę na Andrzeja, a Marta przeszłaby na świadczenie pielęgnacyjne (w tej chwili 1200 zł miesięcznie), ale w końcu się rozmyślili, bo świadczenie to jednak świadczenie, nie
@Naciass:
Nie, debilami.