Postanowiłem również opisać historię swojej batalii z Lenovo, zainspirowany
tym wpisem. Na końcu tl;dr.
W sierpniu 2014 sprowadziłem sobie z USA Lenovo Y50-70. Długo na niego zbierałem, także podchodziłem do niego jak ksiądz do monstrancji. Po jakimś czasie zauważyłem na bokach obudowy matrycy lekkie luzy, jakby się plastiki rozczepiły. No nic, zaczepiłem ja na nowo i użytkuję dalej. Komputer cały czas stał na biurku, był kilka razy dziennie otwierany i zamykany. Luzy na obudowie stawały się coraz większe, no ale nadal nie było to nic, czego nie mogłem docisnąć. W styczniu 2015, jakoś na początku otwarcie spowodowało, że plastiki w okolicy zawiasów po prostu popękały. Naturalnie telefon do Lenovo na support, gościu mówi że spoko, tylko prosi o zdjęcia. Wysyłam zdjęcia, po kilku dniach dostaje maila z tekstem:
Uszkodzenia jednostki są znaczne i nie zostaną naprawione w ramach gwarancji. W ramach naprawy sprzętu proszę się skontaktować z centrami serwisowymi lenovo.
Wg mnie nie ma różnicy czy obudowa jest trochę połamana czy bardzo połamana, skoro tak czy siak trzeba ją wymienić. Zawiasy są całe swoją drogą. Dzwonię zatem jeszcze raz, żeby zrobić gównoburzę, odbiera naturalnie ktoś inny. Wymiana uprzejmości, gościu nic nie kuma, co chwile gdzieś idzie (pewnie do kierownika), no ale niestety odpowiedź ta sama - zbyt duże uszkodzenia sprzętu. Serwis nawet wywnioskował przyczynę - używałem zbyt dużej siły przy otwieraniu klapy. Wydaje mi się, że skoro zawiasy są całe, a na zawiasach trzyma się matryca z obudową to to stwierdzenie łamie prawa fizyki, bo najpierw naturalnie poszłyby zawiasy, no ale nic nie docierało. Konsultant na moje kolejne pytania jak mantrę powtarzał, że mogę go im wysłać i - uwaga - serwis MOŻE go naprawi, jak będą części. Jak nie to go po prostu odeślą. No i naturalnie rada, żeby następnym razem lżej otwierać klapę ;) (rozłączyłem się, nie wytrzymałem).
Podejście do klienta żałosne, śmieszne i godne pogardy. Robią obudowy z plastików marnej jakości, wypuszczają na rynek buble, a potem zwalają winę na klienta. O koszcie naprawy też dokładnie wspomnieć nie mogli - w okolicy 150 - 250 zł + robocizna. Ile robocizna? Konsultant nie wie i go to nie interesuje. Do tego problem z gwarancją -
nie potrafią jednoznacznie stwierdzić, czy go mogą naprawić czy nie, bo laptop był kupowany w USA. To jakiś żart. Do teraz nie wiem czy te wszystkie rozmowy nie były bez sensu, bo nie mogli, albo nie chcieli mi powiedzieć czy mam gwarancję międzynarodową czy nie. Mogę oczywiście wysyłać z powrotem do USA, ale na samą myśl mi się odechciewa, wolę zabulić te 2-3 stówki w polskim serwisie. Załączam zdjęcia i ostrzegam - firma jest tragiczna, polecam trzymać się od niej z daleka.
tl;dr: lenovo sprzedało mi jakieś gówno które popękało i umywają ręce, zwalając winę na mnie.
![](https://www.wykop.pl/cdn/c0834752/61yducb_kzeQ57mfuvznPaqtxl9mZrtaiAfyxZZs,wat600.jpg?author=AdamoEL&auth=22f5197a67340d6452007b0affb304d3)
Komentarze (17)
najlepsze
Poza tym, kto to widział otwierać i zamykać laptopa kilka razy dziennie ( ͡° ͜ʖ ͡°).
Jak już pisałem wyżej mam lapka Lenovo którego bardzo intensywnie użytkuję, mój #rozowypasek też ma Lenovo i nie narzekamy. Owszem każda marka ma buble ale należy też zauważyć, że jak kupowałem lapka to za podobną konfigurację innej marki zapłacił bym parę stówek więcej..