Polska nauka w ogonie Europy

Tygodnik Nature opublikował dzisiaj arcyciekawy tekst na temat stanu nauki w krajach tzw. bloku wschodniego 25 lat po upadku komunizmu. Z samego tekstu, a także jednego małego fragmentu jednej z infografik, wyjawia się obraz urodzaju oraz Polski będącej naukowym tygrysem Europy. Tymczasem...

[snapwheed]

Mierzenie 'jakości nauki' liczba publikacji czy impact factorem to idiotyzm. Niestety, po reformie Kudryckiej, jest to podstawa do rozliczania naukowców w Polsce.

Patrząc po liczbie publikacji, punktów i impact factorze, to naukowcy z mojej katedry sa w czołówce polskiej i ich statystyki wcale nie odbiegają od statystyk ich kolegów z zachodu.

Jednak gdy osoba znająca się na temacie przeanalizuje po kolei co w tych publikacjach faktycznie jest, to okazuje się ze w

[snapwheed]

Przykładowo jeden facet z USA w trakcie doktoratu opracował rozwiazanie, ktore jest obecnie powszechnie stosowane w branży. Na jego podstawie stworzył 3 publikacje. I to jest cały jego dorobek publikacyjny! Obecnie jest zatrudniony w Stanach jako profesor, bo każdy widzi jaki miał wpływ na branże.

W Polsce taka osoba prawdobodobnie nawet nie dotrwalaby do końca studiów doktoranckich, bo miałaby za mało publikacji i zostałaby skreślona za 'niewykazywanie postępów'. Nie mówiąc juz o

[archemicuss]

@snapwheed: Co za bzdury opowiadasz w Polsce wystarczy mieć jedną publikację do otwarcia przewodu i tyle. Z trzema to by spokojnie skończył. A jeżeli ta publikacja jest ważna to ma zapewne wiele cytowań, a zatem ma pewnie wysoki indeks Hirscha. To prawda, że publikacje sa czasami mało miarodajne jeżeli chodzi o porównanie doktorantów, bo to zależy jakiego się ma szefa. Ale na ocenę stanu nauki polskiej myślę, że są dobrym

[qluch]

imapct factor nie powinien być miernikiem jakości biorąc pod uwagę patologie jakich dopuszczają się te czasopisma. W zasadzie te zestawienia nie mają sensu dopóki nie zostanie ustalony jakiś miernik jakości nauki. Dyskusja nad blind recenzentami, open accesem itd. sprawia że uwaga powinna być skierowana w stronę zastosowania nauki w przemyśle i praktyce. Poprzez kontakt z praktyką, nauka osiąga najlepsze wyniki i to owocuje w artykułach. Poszukiwanie słabych punktów Polskiej Nauki w liczbie

[ZostaneMistrzem]

@qluch: Z praktyki powiem Ci tyle: przedsiębiorca który wykłada kasę na badania nie pozwala sobie na luźne publikowanie jej wyników bo to jego know-how i jego pieniądze. Tak nie działa ten świat. Po za tym kontakt z praktyką mają badania stosowane - podstawowych nie połączysz no nie ma jak.

[c.....a]

Wiekszosc roboty na uczelni wykonuja doktoranci i mlodzi doktorzy. Doktorant dostaje ~1000zl/miesiac, doktor na stanowisku adiunkta ~2000zl/miesiac. No faktycznie dziwne czemu nie siedza 24/7 'robiąc dobrą nauke"

[aikonek]

@ZostaneMistrzem: no tak niestety jest - dokładnie o tym napisałem. W ogóle, moim zdaniem sama formuła "studiów doktoranckich" to pomyłka. Zrobiono z tego kolejną szkółkę. Doktoranci (czyli tacy starsi studenci) chodzą na jakieś durne zajęcia (w tym humanistyczne), mają egzaminy, piszą prace zaliczeniowe, dostają wpisy do dzienniczka. Zamiast siedzieć w labie i nap$$@@!@ać, to tracą czas na jakieś idiotyczne wykłady. I sprawozdania, ciągłe sprawozdania semestralne, plany semestralne i inne idiotyzmy.

[v.....t]

@aikonek: Bardzo dobrze, może opracują i opatentują nowoczesne metody wyciągania c!??? z wody.

[k.....d]

Nauka ma dawać rozwój społeczeństwa. Na przykład poprzez wspieranie przemysłu nowoczesnymi rozwiązaniami. Niestety wiele badań kończy się tylko na raporcie i publikacjach. I tu jest główny problem.

[mactrix]

@ksud: Dlatego trzeba to zmienić. Nawet kiedyś pan J. Smela prezes Ericpol zaproponował fajne rozwiązanie: przedsiębiorstwa miałyby możliwość przekazania części podatku dochodowego (przychodowego ewentualnie) na wybrane badania naukowe prowadzone w polskich jednostkach akademickich. Pożądany skutek: przedsiębiorcy wybierają najbardziej atrakcyjne dla nich projekty, jest konkurencja i naukowcy się starają, bo są zmotywowani korzyściami z komercjalizacji. Niestety rząd (jeszcze za Tuska) miał to daleko gdzieś.

PS. rozwiązanie wyżej oczywiście nie wyczerpuje wszystkich

[DerpVEVO]

@ksud: Nie, nauka to cel sam w sobie. Nieźle wam wyprał mózgi ten kapitalizm.

[Gitaroszewc]

Publikacja-sracja... znam ludzi, którzy stają publikacjami mającymi wartość mniejszą niż moja praca przejściowa. Wystarczy by podpisał się pod tym profesor, który nawet nie wie o czym to jest, no i by były znajomości w czasopismach naukowych. Uznałem (bo mogę podpisać się tym samym profesorem), że sam opublikuję coś jeżeli będę pewien, że ma to jakąś wartość naukową... nie dla samego faktu publikacji.

Jeżeli tak działa ten system, no to nie wiem czy

[Xaveri]

Współpraca nauki z biznesem w Polsce nie istnieje chyba, że chodzi o współpracę ze studentem na zasadzie "Dymaj za darmo - będziesz miał do portfolio".

[ZostaneMistrzem]

sukces na miarę choćby europejską

@Xaveri: np. Solaris

Sukces i jego zasięg zależy od firmy i jej skłonności do ekspansji. Nie od naukowca. Gdy firma wywodzi się ze środowiska naukowego, są sukcesy np. najlepsze na świecie niechłodzone detektory fotonowe podczerwieni z Ożarowa Mazowieckiego.

[Xaveri]

@Gitaroszewc: Oczywiście, że generalizuję. Po prostu ciągle jest tej współpracy za mało, a jak jest to rzadko kiedy wygląda jak powinna np. profesor sobie dorabia prywatnie na ekspertyzach wykorzystując sprzęt uczelniany. Jakoś nie słyszałem o żadnym większym projekcie który by został opracowany we współpracy politechniki X z firmą Y i odniósł sukces na miarę choćby europejską. I nie mówię tutaj o zabawie w łaziki marsjańskie.

[a.....k]

Największy wpływ na podaną przez amerykańskie pismo niską ocenę polskiej nauki ma niemożliwość miarodajnego wyliczenia wartości publikacji tzw. "humanistów". Po pierwsze, publikują oni w dużej części tylko po polsku, po drugie, tematyka jest często lokalna, po trzecie, zwykle nie ma obiektywnie mierzalnego bezpośredniego rezultatu pracy (np. patentów, odkrycia nowych lub poprawienia starych wyników, budowy instrumentu badawczego). Tradycyjnie, "humaniści" w Polsce stanowią dość dużą część całej nauki - znacznie większą, niż np. w

[ZostaneMistrzem]

@astromek: Dobrze to ująłeś. Są młodzi którzy nie mają problemów z dobrą publikacją. Jest też wielu którzy się nie mogą przebić, bo kasy brak na wydziale na wszystko a artykuł wraca z recenzji z komentarzem "native english please". Dziekan ma młodych gdzieś i na tłumacza nie wyłoży i koło się zamyka.

[G.....n]

Ale głupstwa, aż żal czytać.

[babisuk]

Ciężko dyskutować o stanie nauki na postawie ilości publikacji bez brania pod uwagę ich jakości. Można by dołożyć indeks H - to jest miarodajna sprawa.

[qluch]

@babisuk: nie, jeśli uwzględnisz spółdzielnie cytowania.

[rycerz_ktory_mowi_ni]

@babisuk: Indeks H jest niemiarodajny dla większości dziedzin. Został specjalnie przez wynalazcę Hirscha skrojony pod tylko kilka dziedzin naukowych. Problem polega na tym, że mediana tego indeksu w danej grupie wiekowej badaczy ma bardzo dużą zmienność pomiędzy dyscyplinami. W ten sposób nie można miarodajnie mierzyć całej nauki.

[Micjur]

I potem szukać tych innowacji na polskim rynku, gdy kraj na naukę daje tyle ile mniej więcej wynosi budżet Harvardu. Fakt jedna z najlepszych i najbogatszych uczelni, ale jedna!

[ZostaneMistrzem]

@Micjur: A budżet PAN jest mniejszy niż IPN!!!

Nie wiem co za ignorant minusuje, bo mamy bardzo niedofinansowaną naukę.