Takie #coolstory mi się przypomniało - kiedyś jadąc ze znajomymi nad morze tak się podjarałem, że po rozłożeniu kocyka na szybko, zdarłem sobie z siebie ciuchy i hyc do wody biegiem k@$@a bęc. Po wodowaniu zdałem sobie sprawę, że widziany świat nie jest już taki ostry jak zwykle - o k@$@a, zgubiłem w tym przybrzeżnym szlamie okulary... Znajomi oczywiście nie pamiętali czy je miałem na sobie, kocyk przeszukany i chcąc nie chcąc
pierwsze co, to trochę słabo, że gostek zaplanował zaręczyny w takim miejscu mając w ręce drogi pierścionek. Nie jest to wina dziewczyny, po prostu w takich sytuacjach naprawdę dzieją się dziwne rzeczy. Ja zaręczyłem się swojej żonie na ogródku rodziców, kiedy była na mnie tego dnia nieźle wkurzona. I przyjęła pierścionek rozpłakana, ale mogła też wymachiwać rękami, kobiet nie przewidzisz ;)
Tutaj trochę głupia sytuacja, bo facet robi to na pokaz, a
Też nie rozumiem takiego oświadczania się przy ludziach. Tak samo np nie rozumiem po co na weselach we Włoszech młoda para rozpakowuje prezenty, pokazuje co dostała i mówi od kogo ;D
Gdyby miał odpowiedni refleks, to obróciłby całą sytuację w niezłą przygodę typu "Krata browara dla tego, kto znajdzie pierścionek". Mieliby co wspominać. Niestety często w sytuacjach zaskoczenia brakuje refleksu tego rodzaju (znam to bardzo dobrze z autopsji) i wcale nie musi to znaczyć, że kolo nie ma dystansu.
Komentarze (176)
najlepsze
Tutaj trochę głupia sytuacja, bo facet robi to na pokaz, a
@nuntendo: żonaty, dzieciaty samiec alfa :)