Biorę antydepresanty, więc trochę doświadczenia mam.
Na początku leczenia zdarzało mi się naćpać lekiem - gadałam głupoty, cieszyłam się ze wszystkiego, ale miałam też tak, że byłam przyćmiona, czułam się jak w innym wymiarze.
No i jak dla mnie to są pigułki szczęścia, bo między innymi gdyby nie one to dalej bym cierpiała
Jechałem kilka lat na antydepresantach. Powiem z własnego doświadczenia że g---o dają, niczego nie naprawiają ani nie leczą. Jedynie pozwalają jakoś sensownie funkcjonować. Ale jak się je odstawi wszystkie objawy depresji wracają. Poza tym czułem się po nich źle i miałem ciągle poczucie że nie jestem sobą, że wszystkie moje reakcje i uczucia to wynik działania leku. To chyba było gorsze niż depresja.
A z depresją poradziłem sobie kiedy dotarło do mnie
@Katagaro: ja takich problemów nie mam nadal je biorę(Asertin50) 1 tabletka dziennie i nie mam stanów lękowych oraz innych zabóżeń a mam ich dużo, teraz życie wydaje się mi zajebiste!( ͡°͜ʖ͡°)
Zaraz zaraz, antydepresanty i leki psychotropowe nie otumaniają? Wykopowi Biolodzy oświeci mnie któryś, co takiego w takim razie się podaje w zakładach psychiatrycznych żeby klient był potulny jak baranek, spokojny i wyblakły?
@skejna: Antydepresanty nie otumaniają. Otumaniają leki uspokajające (benzodiazepiny) i neuroleptyki (używane w leczeniu schizofrenii i innych chorób z psychozami). Leki psychotropowe dzielą się na różne grupy i warto o tym wiedzieć.
@Ermine: Wiele składników trafia z jelita do reszty organizmu. Część w sposób pożądany, część dosyć często w sposób niechciany. Jedne i drugie mają wpływ na organizm, bo albo są potrzebne, albo będą prowadzić do autoagresji (w przypadku np. przenikania przez uszkodzone ścianki jelita.
Zawsze trochę niepewnie podchodzę do tekstów na temat medycyny pisanych przez osoby, które z medycyną nie są związane zawodowo, ale tutaj nic rażącego nie zauważyłem. Dobra robota.
No a przechodząc do meritum, to oczywiście najgorsza jest stygmatyzacja przy podejmowaniu leczenia psychiatrycznego. Nie należy się wstydzić, ani bać iść do psychiatry. Nie zamknie na siłę w zakładzie :) jeśli wszystko jest w porządku - nie poda leków. Natomiast jeśli faktycznie coś jest nie
Komentarze (36)
najlepsze
Na początku leczenia zdarzało mi się naćpać lekiem - gadałam głupoty, cieszyłam się ze wszystkiego, ale miałam też tak, że byłam przyćmiona, czułam się jak w innym wymiarze.
No i jak dla mnie to są pigułki szczęścia, bo między innymi gdyby nie one to dalej bym cierpiała
A z depresją poradziłem sobie kiedy dotarło do mnie
No a przechodząc do meritum, to oczywiście najgorsza jest stygmatyzacja przy podejmowaniu leczenia psychiatrycznego. Nie należy się wstydzić, ani bać iść do psychiatry. Nie zamknie na siłę w zakładzie :) jeśli wszystko jest w porządku - nie poda leków. Natomiast jeśli faktycznie coś jest nie