Tiaa ... Idąc tokiem rozumowania autora artykułu powinniśmy od razu olać wszelkie wybory i wprowadzić anarchię, no bo po co chodzić na wybory "żeby kabzę nabić partiom" ?
więc na cokolwiek bym zaglosowała, pieniądze za moj głos trafią do partii ktora dostanie sie do EP ? a moze cos zle zrozumialam...? bo jesli jest jak mysle to nie glosuje, bo idac na wybory chce wspierac tych, ktorych ja chce, a nie tych ktorych wybierze wiekszosc.
u mnie przy wyborach na prezydenta miasta (70tys mieszkańców) płacili 10zł albo przyjechał gość i postawił kratę browarów na 10 osób. Oczywiście najbardziej podatna jest młodzież. Różnica końcowej tury do jakieś 200głosów więc było o co się bić.
"od 1,50 do 11,53 złotych." - to raczej malutko. Jeżeli miałbym już przeliczac głos na pieniądze to zrobiłbym to sumując kase wyłożoną przez komitety wyborcze wszystkich dziesięciu partii + kase przeznaczoną na własne kampanie poszczególnych kandydatów i podzielił przez liczbe ludzi, którzy pójdą zagłosowac 7 czerwca. Założe się, że to będzie dużo więcej niż te "od 1,50 do 11,53 złotych."
Trochę mi się nie podoba teza artykułu sugerująca, że "lepiej nie iść, to darmozjady nie dostaną kasy". Zresztą widać takie myślenie również w komentarzach. Zwróćcie uwagę na fragment: "Po wyborach partiom, które wprowadziły do PE swoich kandydatów przysługuje tzw. dotacja podmiotowa"
Jest taka reguła, że przy niskiej frekwencji zwiększa się udział skrajnych ugrupowań. Dlaczego? Bo mają na ogół stały elektorat (oni i tak pójdą zagłosować). Niska frekwencja oznacza, że nie poszli ludzie o umiarkowanych poglądach (myślący np "jeden huk, czy pis, czy po" jak jaca79). Na przykładzie (skrajnym dość, żeby było dobrze widać) można to przedstawić tak:
Przyjmijmy, że na 1000 wyborców skrajna partia ma poparcie 10 (jakiś tam Libertas, czy jak się teraz oszołomy z LPRu nazywają).
Komentarze (43)
najlepsze
Jest taka reguła, że przy niskiej frekwencji zwiększa się udział skrajnych ugrupowań. Dlaczego? Bo mają na ogół stały elektorat (oni i tak pójdą zagłosować). Niska frekwencja oznacza, że nie poszli ludzie o umiarkowanych poglądach (myślący np "jeden huk, czy pis, czy po" jak jaca79). Na przykładzie (skrajnym dość, żeby było dobrze widać) można to przedstawić tak:
Przyjmijmy, że na 1000 wyborców skrajna partia ma poparcie 10 (jakiś tam Libertas, czy jak się teraz oszołomy z LPRu nazywają).
Wariant
Poważnie ?? Bo teraz media każą Ci się cieszyć, a przedtem kazały oburzać ??
Kiedy mówią, że masz skakać pytasz "jak wysoko?"...