Język korporacji, czyli hał du ju du?
![](https://wykop.pl/cdn/c3397993/link_BvOfeP7zpaKIAtaS7StbMxTd6Mr6CZbz,w300h194.jpg)
Branżowy żargon, zwany również korpo-mową czy ponglishem, wszedł na stałe do polskich biur. Czy jego istnienie jest przejawem zapatrzenia w firmy zachodnie czy są jakieś praktyczne powody jego stosowania?
![](https://wykop.pl/cdn/c3397992/regioPraca_twixBvbzeU,q52.jpg)
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 203
Komentarze (203)
najlepsze
Może to nie zapatrywanie na zagraniczne firmy tylko lenistwo i brak znajomości angielskiego.
@gilead: WC
Niektóre słowa, owszem, trzeba dostosować do naszego języka, w wąskich specjalizacjach.
Dlatego najbardziej razi, kiedy nasz język kaleczony jest przez osoby, które do końca nie zdają sobie sprawy z tego jak bardzo są żałośni w swojej niby "zajebistości". Małpując codziennie te wszystkie słowa, zwroty.
"jak tam? jakieś nowe taski dzisiaj mamy?" ... człowieka strzela jak słyszy takie cudne stwierdzenie któryś raz z rzędu na dzień.
Najlepsze jest to, że przynosi to efekty.
Ktoś jeszcze tak ma? Wydawało mi się zawsze, że to jest taki etap praktyki używania języka, że jak się nim na co dzień posługujesz, to po prostu nie musisz sobie w głowie "tłumaczyć", tylko po prostu mówisz i tyle. Nawet nie myślisz co chcesz powiedzieć, tak jak nie
Zastanawiam się jaki tępy dziennikarzyna pisał ten artykuł, bo zadane przez niego pytanie jest po prostu debilne.
Zjawisko gwar zawodowych znane jest od lat. Specyficzne określenia występują (bądź występowały) w języku rzemieślników, szewców, krawców, inżynierów, hydraulików itd. Np. u szewców "tyłeczek" - tylna część buta, "serce" - też część buta. To naturalne, że współczesne korporacje wykształciły
Dajmy na to to taka pierduta zapożyczona z rumuńskiego, albo niemiecka krzywa tudzież zakręt - to słowo powszechnie używane w wielu środowiskach.
Weźmy np przykład taką wypowiedź mojego sąsiada z dołu i spolszczmy to jedno niemieckie zapożyczenie:
"Zakręt, szłem se, zakręt, ze sklepu i ten no .. zakręt, potkłem się zakręt i całe piwo zakręt pierdu... zakręt" (ostatnie słowo rumuńskie bez
Komentarz usunięty przez moderatora
Co do purystów językowych, którym to przeszkadza powiem krótko: pie*#$%cie się. Język jest narzędziem a nie religią. :)
Pracuję jako koder w różnych korporacjach już od 6 lat. Angielski wkrada się do języka służbowego wręcz bezwiednie z wielu powodów.
1. To co już wspomniałem, czyli wygoda. Spędzam w biurze te 8 godzin wykonując pracę, która jest męcząca dla umysłu. Tłumaczenie jest kosztowne kognitywnie, więc z ludźmi którzy Cię zrozumieją się je po prostu pomija. Czy to takie straszne, że chcę wrócić
Wg mnie powodem jest brak znajomości i poszanowania własnej mowy, ewentualnie błędne przekonanie, że anglojęzyczne wtręty są cool. Oczywiście można to usprawiedliwić w przypadku terminów, które nie mają polskiego odpowiednika. Ale większość ma.
@Elryk: lol. Pracowałeś kiedyś w międzynarodowej firmie? Na pewne rzeczy są branżowe określenia których używa cały świat i próba ich tłumaczenia po to żeby było ładnie po polsku to strata czasu. Nikt nie myśli czy coś jest cool
Znam doskonale polszczyznę, interesuje się językoznawstwem i wg wielu teorii nie ma czegoś takiego jak jedna polszczyzna (język oficjalny), ale każda społeczność bardzo szybko tworzy własny język wewnętrzny, który bywa zlepką symboli idiosynkratycznych (mających inne znaczenie dla grupy niż dla reszty), slangów, gwar i zapożyczeń, który nie tylko ułatwia komunikacje, ale poprawia więzi między członkami grupy. Jest to także jeden z mierników relacji w grupie - jeśli np. rodzina nie
To jeszcze nic. Pod koniec XVIII wieku próbowano wyprzeć słowo "kaloria" jako obce i zastąpić je "ciepłostką" w imię dbania o mowę Polską.