powodem takiego stanu rzeczy jest skrajne zidiocenie polskich nauczycielek. az do poziomu ministerialnego.
Ksiazki nosilismy do szkoly na spolke. A co bardziej nieprzydatne mileismy po prostu schowane w szkole a kiedy dawno temu kiedy zastosowalem jako pierwszy w szkole skoroszyt z wyciaganymi kartkami i mialem jeden do wszystkich przedmiotow czyli jednorazowo maks 10 kartek moi rodzice zostali wezwani do szkoly. Po co dlaczego nikt nie wie.
ludzie lataja w kosmos a debile od polskiej edukacji nie wpadly na to zeby po prostu kupic szkolom #kindle. A pozniej wszyscy wielce zdziwieni ze dzieci maja kregoslupy powyginane.
@o90: patrząc na to jak niektóre dzieciaki traktują nieswoje książki to w życiu nie dałbym im darmowych kindlów. Spokojnie rodzice mogliby im to kupić, cena takiego urządzenia to niekiedy mniej niż zestaw książek do jednej klasy.
najpierw chyba potrzebne jest rozwiazanie mafii produkujacej podreczniki i zastapienie podrecznikow zminianych co roku i napedzajacych rynek na DARMOWY zestaw zatwierdzony i opracowany przez ministerstwo.
Zastosowanie takiego kindle byloby przerazajace. Ale najpierw przeszczep mozgu u nauczycieli
Podstawówka - nosisz wszystko i zesztyt do każdego przedmiotu
Gimbaza - nosisz książki do kilku przedmiotów, reszte doniosą znajomi, zeszyt do większości
LO - nosisz książki do rozszerzoengo przedmiotu i zeszyt do wszystkiego. Zbierasz lachy z brak podręczników i zeszytów, ale nie obchodzi cię to bo to głupota, a wynik na świadectwie i tak nie ma znaczenia przy rekrutacji na studia
Pamiętam swoje czasy podstawówki i ważenie plecaków "czy czasem za ciężkie nie są", dziwnym trafem ów ważenie miało miejsce tylko wtedy, gdy klasa miała apel lub inne tego typu wydarzenie i waga plecaka z jedną książką była określana jako "w normie". Takie mamy w Polszy sk#$%isyństwo ;)
Rzecz działa się OIDP w latach 82-88 gdy chodziłem do SP za komuny - szkoła zbierała stare podręczniki od uczniów za jakąś niewielką kwotę, o ile nie były zniszczone (o czym informowały plakaty na tablicy/gazetce szkolnej przez cały rok) i takie książki leżały w szafie, w klasie od danego przedmiotu - efekt: w większości przypadków nie trzeba było nosić książek do szkoły, tylko zeszyty i
@reishen: Podobnie jest w moim technikum teraz. Jest lista podręczników których używają nauczyciele, ale nie ma potrzeby ich posiadania i przynoszenia do szkoły. Ale to dotyczy przedmiotów zawodowych. Dla reszty przedmiotów wygląda to tak - musicie mieć NOWE podręczniki, musicie co rok kupować ćwiczenia, musicie nosić grube zeszyty. W efekcie - zeszyty są niewypełnione nawet w połowie. Ćwiczenia są rozwiązywane w domu, a podręcznik nosi co druga osoba. ALE zachcianki nauczycieli
@reishen: Kolejny problem z ciągłym zmienianiem podręczników jest taki, że nie ma co robić ze starymi, bo w skupie podręczników nikt ich nie chce... A mi szkoda wyrzucać, bo to jednak książka, a nie jakaś gazeta którą można dać na makulaturę.
@MKJohnston: Ja się nie znam, ale w moich czasach, dzieci miały sporo zadań domowych, a to w zeszytach, a to w ćwiczeniach, a to w książkach... Nawet jeśli zadanie było w zeszycie, trzeba było go napisać na podstawie książki... Więc taki schowek nie wiele załatwia...
@MKJohnston: U nas (przynajmniej w moich dawnych szkołach) jest taki problem, że nie ma gdzie tych szafek postawić. W mojej podstawówce było takie przeludnienie, że nie było się gdzie podziać na korytarzach, a nie mówiąc o szafkach... Tylko w zerówce każdy miał swoją szafkę.
Rządowy system edukacji jest tak fajny, że jedyne co dzieciaki wyniosą z budy to wady postawy. Tak w ogóle szkolna nauka to strata czasu. Człowiek spędza w budzie 6-8 godzin dziennie przez kilkanaście lat życia na czymś, co innymi metodami ogarnąłby w 3 lata. j?@@na strata czasu, kastracja umysłowa i pozbawienie ludzi samodzielności i zaradności, bo zamiast coś działać trzeba przeskakiwać z klasy do klasy.
generalnie w tornistrach noszone jest kolorowe gowno. i wlasciwie nie ma juz podrecznikow tylko cwiczenia. w kazdej ksiazeczce trzeba mazac przez co jest ona jednorazowa
Na moje oko to ktoś tu stracić robotę powinien i nie mówię o jednej osobie, bo jeśli co roku układa się nowy plan nauczania i stwierdza się, że nie jest on dobry, że trzeba zmienić, tzn. że ktoś się nie zna i po prostu nie nadaje się do takiej pracy.
Komentarze (173)
najlepsze
Ksiazki nosilismy do szkoly na spolke. A co bardziej nieprzydatne mileismy po prostu schowane w szkole a kiedy dawno temu kiedy zastosowalem jako pierwszy w szkole skoroszyt z wyciaganymi kartkami i mialem jeden do wszystkich przedmiotow czyli jednorazowo maks 10 kartek moi rodzice zostali wezwani do szkoly. Po co dlaczego nikt nie wie.
ludzie lataja w kosmos a debile
@o90: patrząc na to jak niektóre dzieciaki traktują nieswoje książki to w życiu nie dałbym im darmowych kindlów. Spokojnie rodzice mogliby im to kupić, cena takiego urządzenia to niekiedy mniej niż zestaw książek do jednej klasy.
najpierw chyba potrzebne jest rozwiazanie mafii produkujacej podreczniki i zastapienie podrecznikow zminianych co roku i napedzajacych rynek na DARMOWY zestaw zatwierdzony i opracowany przez ministerstwo.
Zastosowanie takiego kindle byloby przerazajace. Ale najpierw przeszczep mozgu u nauczycieli
nie chciało się dźwigać teczki trzeba nosić woreczki
tylko najwazniejsze informacje przelewano na papier
U mnie było trochę inaczej
Podstawówka - nosisz wszystko i zesztyt do każdego przedmiotu
Gimbaza - nosisz książki do kilku przedmiotów, reszte doniosą znajomi, zeszyt do większości
LO - nosisz książki do rozszerzoengo przedmiotu i zeszyt do wszystkiego. Zbierasz lachy z brak podręczników i zeszytów, ale nie obchodzi cię to bo to głupota, a wynik na świadectwie i tak nie ma znaczenia przy rekrutacji na studia
Studia - nosisz netbooka,
Ty pewnie miałeś bardzo lekki plecak.
Rzecz działa się OIDP w latach 82-88 gdy chodziłem do SP za komuny - szkoła zbierała stare podręczniki od uczniów za jakąś niewielką kwotę, o ile nie były zniszczone (o czym informowały plakaty na tablicy/gazetce szkolnej przez cały rok) i takie książki leżały w szafie, w klasie od danego przedmiotu - efekt: w większości przypadków nie trzeba było nosić książek do szkoły, tylko zeszyty i
Kazdy uczen ma w szkole swój wlasny schowek. W środku wieszak na odziez i półka na książki/zeszyty i nic nie musi nosic.
generalnie w tornistrach noszone jest kolorowe gowno. i wlasciwie nie ma juz podrecznikow tylko cwiczenia. w kazdej ksiazeczce trzeba mazac przez co jest ona jednorazowa
Komentarz usunięty przez moderatora