@hektor190: Kasjerka w moim markecie robi też drugi fakultet ale z językami słabo. Poza tym nie raz byłem świadkiem kiedy brak znajomości języków obcych przez obsługę różnych instytucji sprawiał, że obsługa gości zagranicznych była komiczna.
Nie rozumiem afery. Jeśli dane miejsce ma przyjmować wielu zagranicznych gości, to siłą rzeczy szatniarz musi potrafić rozmawiać przynajmniej po angielsku.
Do każdego - nawet mało prestiżowego - zawodu, dochodzi jeszcze poziom miejsca, w którym zadania mają być wykonywane. Sprzedawcę samochodów można szukać do komisu, albo można szukać do salonu Ferrari (poszukajcie sobie jakie tam były wymagania ;)). Kucharza można szukać do budy z hamburgerami, albo do restauracji w Sheratonie i tak
Ból dupy. A co was obchodzi co oni wymagają? Jak ktoś uważa, że to jest żart to nie składa papierow. Ktoś kogos zmusza do pracy?
Rynek podobno weryfikuje takie ogłoszenia - im bardziej zawyżone tym mniej chętnych jeleni na pracę. I jak ktoś się zgłosi to znaczy, że te wymagania jednak nie były zbyt wygórowane.
Jest napisane "mile widziane", a nie "wymagane" - po prostu stwierdzili, że taka osoba im się przyda, jak Wam się nie podoba, to nie musicie tam składać CV
Komentarze (35)
najlepsze
Do każdego - nawet mało prestiżowego - zawodu, dochodzi jeszcze poziom miejsca, w którym zadania mają być wykonywane. Sprzedawcę samochodów można szukać do komisu, albo można szukać do salonu Ferrari (poszukajcie sobie jakie tam były wymagania ;)). Kucharza można szukać do budy z hamburgerami, albo do restauracji w Sheratonie i tak
i gdzie napisali, że źle płacą?
PS Niedawno ofertę widziałem: osoba ucząca się, 9h dziennie, 5zł netto.
Rynek podobno weryfikuje takie ogłoszenia - im bardziej zawyżone tym mniej chętnych jeleni na pracę. I jak ktoś się zgłosi to znaczy, że te wymagania jednak nie były zbyt wygórowane.
To Żydzi, czyli mają kasę, kto wie - może dadzą temu master-szatniarzowi nawet umowę o pracę i jakieś 1200 zyla na łapę?