Tak naprawdę to nie jest syndrom świni tylko syndrom babilonu.
Pazerne bydlaki - firmy wydawnicze, fonograficzne, kartele, potężne korporacje, bankierzy, producenci dżinsów. Monopole. Potęgi. Zdzierają z nas i doją niemiłosiernie.
Czym sprawa rolnika i wydawcy książek różni się od sprawy:
- 12-letniego dzieciaka Indiach/chinach/tajwanie, które za uszycie dżinsów dostaje 10 centów, podczas gdy producent sprzedaje te dżinsy w sklepie za 15 dolarów.
- Chińskiego szewca, który szyje buty dla sławnych projektantów i
Ale tu powinna być poruszona dużo głębsza sprawa. Mianowicie fakt, że młodzi ludzie prawie nic nie czytają. Osobiście mógłbym wymienić dziesiątki osób które w życiu nie przeczytały ŻADNEJ (!!!) książki, nie będąc do tego przymuszanym (czyt. nie wliczając lektur).
A gdy ja nie raz siedziałem gdzieś na parapecie w szkole pochłaniając kolejny tytuł, już nie mogąc doczekać się zakończenia byłem wyśmiewany, że po co to tak MARNOWAĆ czas. Lista lektur powinna byc
Autor wychodzi z blednego zalozenia ze polacy nie czytaja bo ich nie stac. Dobra ksiazke mozna miec za 30-40 zl (nawet taniej jak sie poszuka wydan kieszonkowych) - to rownowartosc 4-5 paczek papierosow, wiec nie jakis majatek.
Gdyby faktycznie cena byla przeszkoda a polacy byliby tacy jak autor pisze, to w bibliotekach bylby tlok non-stop, a jak jest to kazdy mniejwiecej wie.
Polacy nie kupuja ksiazek, bo niewielu z nas wie ze
Jak sie tak twardo upierasz ze to cena tylko i wylacznie jest winna, to jak usprawiedliwisz pustki w bibliotekach? Tak, nie zawsze znajdzie sie tam najnowsze tytuly, ale nawet biblioteka w mojej miescinie (~4000 mieszkancow) ma spora kolekcja ksiazek Pratchetta, Gaimana, praktycznie calosc Clancyego i duzo duzo innych z tego co widzialem. Ale ruch tam praktycznie zaden.
Polacy nie chca czytac bo latwiej im usiasc przed TV!
Książki, drodzy państwo, to jeszcze pół biedy - prawdziwa masakra jest z komiksami, głównie z tymi wydawanymi przez Egmont. Fajnie, że wydają amerykańskie serie, gdyby nie oni pewnie nie prędko by do nas trafiły, ale z drugiej strony sposób wydawania i cena... W USA 10-15$ za część, to w Egmont potrafi taką część rozbić na dwie każda w cenie ok. 40 zł. Nowe wydawnictwa Gaimana potrafią sięgać nawet 100 zł. Z jednej
w Empiku na wrocławskim rynku nawet kiedyś stała 3 osobowa kanapa, fotele i taki stoliczek :P szkoda, że to zlikwidowali na rzecz tych małych ciasnych puf i kilku dodatkowych stojaków z książkami... ale jak się poszuka to jeszcze Empik z fotelami się znajdzie :D
No ale tak jest ze wszystkim. Najwięcej zgarniają pośrednicy.
Ile kosztowałaby płyta kupowana bezpośrednio od artysty, ile kosztowałaby książka kupowana bezpośrednio od pisarza?
Wkurza mnie to, że największe korzyści mają Ci, którzy nic nie tworzą. No ale tak to na razie jest, wielki przemysł tak właśnie funkcjonuje i pozostaje się cieszyć, że właśnie pada na pysk.
No tak, byłoby taniej, ale wtedy autor osobiście musiałby obskoczyć pół Polski dostarczając swoje dzieło klientowi. Po to właśnie są pośrednicy - zarabiają na tym, że zapewniają dystrybucję i marketing. A że liczą sobie dużo i zarabiają w sumie więcej niż autorzy... Cóż, takie ceny sobie wynegocjowali, przecież żadnego autora nie torturowali, żeby im oddał swoje dzieło za darmo, każdy autor miał wolny wybór. Jeśli stworzenie sieci dystrybucyjnej sprzedającej tanio (i zarabiającej
Pracuję w księgarni typu tania książka i u nas nie widać spadków. Powiem więcej! W porównaniu z zeszłym rokiem utargi (bez większych zmian cen) wzrosły o kilkanaście procent. Co prawda nie mamy nowości, a jeśli nawet to są w cenach "normalnych", ale mamy mnóstwo książek za śmieszne pieniądze od klasyki jak na przykład Ogniem i mieczem za 3,50zł po ostatnią cześć Harry'ego Pottera w twardej oprawie za 19,50. Firma prosperuje świetnie, sprzedaż
Potwierdzam - w taniej książce zdarza się nawet i mnie kupować (a w studenckiej kieszeni większy przeciąg niż w emeryckiej). Bardzo dobre wydawnictwa źródłowe za naprawdę małe pieniądze.
Tak, taka jest smutna prawda. Ale tak jest chyba w każdej branży - pośrednicy podbijają kilkukrotnie cenę... Smutne, ale może dzięki internetowi trochę się to poprawi - teraz każdy może sobie na amazonie wydać książkę bez prawdziwego wydawcy i małym kosztem - amazon drukuję w miarę nadchodzących zamówień.
Autorzy książek i tak nie mają się tak źle - często to jest 10-15% wartości końcowej książki. No i zazwyczaj dostaje się fajną kasę
Moja książka została wydana w nakładzie 500 egzemplarzy. To miało być takie "demo", żeby wybadać, czy to co piszę podoba się ludziom. Miałem dużo szczęścia, bo znaleźli się sponsorzy, którzy pokryli koszty druku - 6zł od sztuki: 135 stron, oprawa miękka oczywiście. Ale stawka została ustalona na 10zł. I po takiej cenie ja sprzedaję. Pewna księgarnia nie pobiera w ogóle prowizji, inne biorą niewielką, po
Cóż, książki są naprawdę bardzo drogie. Jakiś czas temu wpadłem do Empiku z nadzieją na kupno kilku dobrych tytułów, ale gdy za 4 pozycje cena wynosiła już ponad 200zł, to mnie zamurowało. Dziś znaleźć dobrą książkę za mniej niż 30zł graniczy wręcz z cudem. A biblioteka to niestety nie to samo co nowiutka książka pachnąca jeszcze drukarnią :)
wg. wywodow tego pana, wynika ze sprzedal ksiazki bez problemu za 20zl. zysk poszedl zapewne na zycie i splate kosztow jakie byly poniesione w zwiazku z drukiem. nie dodrukuje bo nie ma z czego zainwestowac w dodruk. wynika z tego ze nie wygenerowal zysku, ktory pozwolilby mu na dodrukowanie lub nawet wydanie nowej ksiazki. wiec jednak ta ksiazka powinna kosztowac 30zl. matematyki sie nie oszuka.
@ vankaszaner -- Taniej! I to dużo taniej. Zapomnij o przeliczaniu walut; w momencie, kiedy porównujesz ceny, stosuj przelicznik 1€=1PLN -- bo tylko wtedy dasz radę oszacować realną siłę nabywczą pieniądza; nie porównuj teoretycznej wartości produktu, ale stosunek jego ceny do wysokości zarobków!
Zakładając, że przeciętny Niemiec zarabia (powiedzmy) 1500€ miesięcznie, cena Hyperiona, wynosząca 18€ jest ponad dwukrotnie niższa, niż w Polskiej księgarni, w której, przy przeciętnych zarobkach (powiedzmy) 1500PLN -- kosztuje
Ja przestałem już kupować książki. Kiedyś łaziłem po Empikach, antykwariatach i do biblioteki. Przestałem kupować ze względu na ceny. Do biblioteki też nie chodzę bo mieszkam na wsi i wszystkie ciekawe pozycje znajdujące się w niej zdążyłem przeczytać kilka lat temu. Lepiej jest ściągnąć ebooka, niż iść do biblioteki( wychodzi na to samo), czekać aż ktoś odda po pól roku dany tom. Na wielu dużych forach są linki do rzeczy na Rapidshare
Komentarze (107)
najlepsze
Pazerne bydlaki - firmy wydawnicze, fonograficzne, kartele, potężne korporacje, bankierzy, producenci dżinsów. Monopole. Potęgi. Zdzierają z nas i doją niemiłosiernie.
Czym sprawa rolnika i wydawcy książek różni się od sprawy:
- 12-letniego dzieciaka Indiach/chinach/tajwanie, które za uszycie dżinsów dostaje 10 centów, podczas gdy producent sprzedaje te dżinsy w sklepie za 15 dolarów.
- Chińskiego szewca, który szyje buty dla sławnych projektantów i
A gdy ja nie raz siedziałem gdzieś na parapecie w szkole pochłaniając kolejny tytuł, już nie mogąc doczekać się zakończenia byłem wyśmiewany, że po co to tak MARNOWAĆ czas. Lista lektur powinna byc
Gdyby faktycznie cena byla przeszkoda a polacy byliby tacy jak autor pisze, to w bibliotekach bylby tlok non-stop, a jak jest to kazdy mniejwiecej wie.
Polacy nie kupuja ksiazek, bo niewielu z nas wie ze
Polacy nie chca czytac bo latwiej im usiasc przed TV!
Ile kosztowałaby płyta kupowana bezpośrednio od artysty, ile kosztowałaby książka kupowana bezpośrednio od pisarza?
Wkurza mnie to, że największe korzyści mają Ci, którzy nic nie tworzą. No ale tak to na razie jest, wielki przemysł tak właśnie funkcjonuje i pozostaje się cieszyć, że właśnie pada na pysk.
Autorzy książek i tak nie mają się tak źle - często to jest 10-15% wartości końcowej książki. No i zazwyczaj dostaje się fajną kasę
Moja książka została wydana w nakładzie 500 egzemplarzy. To miało być takie "demo", żeby wybadać, czy to co piszę podoba się ludziom. Miałem dużo szczęścia, bo znaleźli się sponsorzy, którzy pokryli koszty druku - 6zł od sztuki: 135 stron, oprawa miękka oczywiście. Ale stawka została ustalona na 10zł. I po takiej cenie ja sprzedaję. Pewna księgarnia nie pobiera w ogóle prowizji, inne biorą niewielką, po
zauwazylem tez w polsce taki absurd. chcieliby
Zakładając, że przeciętny Niemiec zarabia (powiedzmy) 1500€ miesięcznie, cena Hyperiona, wynosząca 18€ jest ponad dwukrotnie niższa, niż w Polskiej księgarni, w której, przy przeciętnych zarobkach (powiedzmy) 1500PLN -- kosztuje