Wpadłem na taki pomysł żeby pochwalić się największymi gafami jakie mieliśmy nieszczęście popełnić. Tak jak mówił dr Foreman ludzie którzy nie popełniają błędów są strasznie nudni i to między innymi nasze wpadki czynią nasze życie ciekawszymi, nie wiem co jeszcze napisać we wstępie to może opisze swoje pierwsze dwie sytuacje:
Do mnie do pracy kilka dni temu przyszedł "świeżak" no i razem z pracownikami wykonujemy "projekt" i w pewnym momencie ktoś pyta go skąd jest, on odpowiada że z Kielc. Aha ok, no i po chwili oświadczam mu że jak na ślązaka to całkiem nieźle mówi po polsku, ofc po salwie śmiechu całej firmy pozostało mi spalić buraka.
Jak pracowałem wcześniej w pizzerii to raz przyjąłem zamówienie od kobiety która miała odebrać osobiście dwie pizze i przekazałem je szefowi, po czym pojechałem z dostawą. Wracam do pizzerii i widzę jak szef wyjmuje już gotowe te dwie pizze i daje je jakiemuś typkowi, no to mówię że po te pizze to jakaś baba miała przyjechać, koleś na mnie spojrzał, kątem oka zauważyłem że jakaś kobieta przy stoliku też się na mnie wymownie patrzy, ale mój szef na szczęście uratował sytuację że mówiąc żartobliwie już jest "baba" :)
Jak temat się przyjmie to wpiszę kilka swoich największych faili.
W liceum przebieraliśmy się po wuefe i w szatni była już następna klasa. Jeden z gości opowiadał ze się czymś mocno strół, na tyle, że leżał z tym w szpitalu. Zachciało mu się, wstał z łóżka, ruszył w stronę toalety, po drodze na korytarzu kichnął...
Też z serii:„wrzucę co mogę, bo sporo znajomych osób zna mój nick”.
Dobrych parę lat temu zorganizowaliśmy spotkanie klasowe ode mnie z podstawówki. Pech chciał, że pracowałem wtedy po 12-14 godzin dziennie, więc w piątek opuściły mnie już wszelkie siły i nie tak duża ilość wódki zmiotła mnie z powierzchni matki Ziemi. Moje zachowanie było podobno do tego stopnia nienależyte, że wszystkich nas wyproszono z lokalu (choć tak po prawdziwości nie zrobiłem
Wracając z imprezy, zmęczony niemiłosiernie dotarł do przystanku, patrzy, a autobus ma być o 3:30.
Jako iż miał 5 minut, postanowił usiąść na ławeczce i poczekać... Przyjeżdża autobus no to wsiada i do domu. Tylko coś mu nie gra, bo autobus nie zatrzymał się na jego przystanku, a i ludzi zbyt dużo w autobusie. Okazało się że przespał 4 godziny na przystanku.
Pracując w restauracji korzystaliśmy z wc dla niepełnosprawnych. Co jakiś czas kibel się zatykał ( rury w UK są strasznie małe) i menedżer miał to odetkać. Nie muszę mówić że to ja byłem przyczyną, a nigdy się nie przyznałem bo nie lubiłem sk&%$#*na
Pracuje jako grafik. Dzwoni jeden z poważniejszych klientów. Gościu z klasą, rzeczowy sprawiający wrażenie ociekającego inteligencją. Dzwoni do mnie i prosi, żeby projekty podesłać gdzieś tam bo ktoś jeszcze chce zobaczyć dyktuje maila A jak Adam, B jak Barbara, F jak (tutaj chwila zastanowienia), jak ftorek.
to było jakoś rano a już do końca dnia uśmiech mi nie schodził z gęby :)
W temacie alkoholowym za dobrych czasow studenckich :) Zdarzylo mi sie kiedys wracac do akademika wieczorowa pora kiedy na drodze mej stanal moj obiekt westchnien z czasow licealnych. Ku radosci mej i serca pokrzepieniu zaprosil mnie na piwo. Odwiedzilismy lokal w miasteczku studenckim i sie tak wlasnie niefortunnie zdarzylo ze byl czwartek i ceny alkoholu byly zachecajace. Chcac sobie dodac animuszu nie zalowalam sobie zlotego trunku. Moj towarzysz po pewnym czasie zglosil
Zbieramy się wszyscy pod aulą, czekamy na otwarcie. Przychodzi kolega, który był bodaj pierwszy raz, a wykładów już kilka się odbyło. Wita się po kolei, nagle zauważa nowego. Widać w duchu myśli co zrobić. Nagle rzuca soczyste "Siemano!" i wyciąga dłoń. Gość odpowiada, po czym dodaje: Jak się nazywasz? [pada odpowiedź] Aha, a ja tu jestem prowadzącym. Na szczęście wykładowca średnio rozgarnięty i nic wielkiego
Kiedyś pamiętam jak na zielonej szkole w 3-ciej klasie podstawówki w ośrodku perkoz na mazurach koło miejscowości swaderki mieliśmy ognisko "zielonoszkolne" na którym to jeden z naszych kolegów pomimo naszych ostrzeżeń, koniecznie chciał szybko upiec kiełbaskę. W tym celu wsadził ją prosto w buchający z ogniska ogień co zaowocowało czarną "chrupiącą" skórką kiełbaski i zimnym jej środkiem, po czym ją zjadł popijając pysznym napojem pod tytułem "ptyś". Nie minęło 15 minut od
Historia mojego kolegi ze szkoły, ale chyba warta opowiedzenia. To było jakieś 7 lat temu, kiedy chodziliśmy do niemieckiego gimnazjum w przygranicznym Goerlitz. Mieliśmy dobrze pofazowaną klasę, dużo wygłupów i przypałów, wiadomo, jak to w wieku gimnazjalnym. Obok szkoły znajduje się wielopiętrowy dom handlowy (jedna wielka otwarta przestrzeń) gdzie chadzaliśmy na przerwach pograć na wystawionej na pokaz konsoli. Pewnego razu przyniosłem do szkoły błyszczący strój spidermana (dla 7 latka góra) i kolega
Ze mnie to jest taki "przypał", że nawet sensownej historii sobie nie przypomnę, a nawet jakbym sobie przypomniał, to będzie bardzo nieśmieszna. Zatem:
W podstawówce po wakacjach co rok pewna pani (zresztą koleżanka mojej mamy) pytała się w każdej klasie kto gdzieś wyjeżdżał, ile osób było za granicą. Ja nie chcąc w żadnym wypadku kłamać podniosłem rękę, a wtedy znajoma pani spytała się gdzie byłem... Nie chciałem się w żadnym wypadku przyznać,
Komentarze (655)
najlepsze
Dobrych parę lat temu zorganizowaliśmy spotkanie klasowe ode mnie z podstawówki. Pech chciał, że pracowałem wtedy po 12-14 godzin dziennie, więc w piątek opuściły mnie już wszelkie siły i nie tak duża ilość wódki zmiotła mnie z powierzchni matki Ziemi. Moje zachowanie było podobno do tego stopnia nienależyte, że wszystkich nas wyproszono z lokalu (choć tak po prawdziwości nie zrobiłem
I zajefajny wykop, historie z komentarzy dają radę lepiej niż on sam.
Wracając z imprezy, zmęczony niemiłosiernie dotarł do przystanku, patrzy, a autobus ma być o 3:30.
Jako iż miał 5 minut, postanowił usiąść na ławeczce i poczekać... Przyjeżdża autobus no to wsiada i do domu. Tylko coś mu nie gra, bo autobus nie zatrzymał się na jego przystanku, a i ludzi zbyt dużo w autobusie. Okazało się że przespał 4 godziny na przystanku.
to było jakoś rano a już do końca dnia uśmiech mi nie schodził z gęby :)
Zbieramy się wszyscy pod aulą, czekamy na otwarcie. Przychodzi kolega, który był bodaj pierwszy raz, a wykładów już kilka się odbyło. Wita się po kolei, nagle zauważa nowego. Widać w duchu myśli co zrobić. Nagle rzuca soczyste "Siemano!" i wyciąga dłoń. Gość odpowiada, po czym dodaje: Jak się nazywasz? [pada odpowiedź] Aha, a ja tu jestem prowadzącym. Na szczęście wykładowca średnio rozgarnięty i nic wielkiego
W podstawówce po wakacjach co rok pewna pani (zresztą koleżanka mojej mamy) pytała się w każdej klasie kto gdzieś wyjeżdżał, ile osób było za granicą. Ja nie chcąc w żadnym wypadku kłamać podniosłem rękę, a wtedy znajoma pani spytała się gdzie byłem... Nie chciałem się w żadnym wypadku przyznać,