Okay, to może w drugą stronę. Polska ambasada wydzwania do kongresmenów, z zapytaniem jak właśnie głosują w sprawie pisemka z Kioto o ograniczeniu emisji CO2. Głosują źle, działamy, wpływamy. Choć nie mamy w tym "jakiegoś" większego interesu. Oczywiście potem nikt nie podaje informacji na stronie www, w mediach o głosowaniu, na temat listy głosujących, dlatego dzwonimy, pytamy. W trosce o interesy naszych narodów, w trosce o interesy USA, #!$%@?ąc od słuszności protokołu.
"Jak mówiła, kobieta, która dzwoniła, pytała, jak doszło do tego głosowania, ile osób i jak głosowało, czy na pewno było kworum, czy była dyscyplina."
Wiec to tak teraz wyglądają rutynowe "kontakty" z Polską. Interesujące ....kto głosował za ,kto przeciw. Jak ich interesują tylko takie rzeczy to czy jest sens utrzymywać takie rutynowe kontakty.Niech każdy odpowie sobie sam
Razem nad czymś pracują, nagle po stronie polskiej dochodzi do zmiany i Ambasada nie w żaden ukryty, a we w pelni jawny sposób chce się dowiedzieć kto zmienil zdanie. Dlaczego? Czy po to aby dalej lobbować w poparciu ACTa/ Być może, ale co w tym zlego?
Komentarze (24)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Wiec to tak teraz wyglądają rutynowe "kontakty" z Polską. Interesujące ....kto głosował za ,kto przeciw. Jak ich interesują tylko takie rzeczy to czy jest sens utrzymywać takie rutynowe kontakty.Niech każdy odpowie sobie sam
Nawet ja mogę zadzwonić i zapytać o te nzwiska.