Wpis z mikrobloga

@IdeaGames:

a najlepsze, jak zjeżdża się rodzina, której nie widziałeś 10 lat i się do całowania garną, a paszli won! :D


brrr. nienawidzę tego. jak są jakieś spędy, to pod jakimś pretekstem gdzieś na chwilę znikam, żebym miała szansę na ominięcie tego obcałowywania.

aż cała sztywnieję w takich momentach.
  • Odpowiedz
@Dziki_Bigos:

Bardziej higieniczne od podania ręki


rękę można umyć.

a całowanie na powitanie/pożeganie narusza moją sferę intymną, ale muszę się w większości przypadków dostosowywać do otoczenia, żeby nie wyjść na gbura (gburzycę?).
  • Odpowiedz
@blackorchid: ja też! Zazwyczaj siedzę w samochodzie, aż się te spędy przywiatają oO lub chowam się gdzieś w pustym pomieszczeniu, co najgorsze, zawsze wyskoczy skądś jakaś ciotka i jestem upolowany, chociaż ja nie całuję, chcesz to całuj, ja jestem zimny drań :D
  • Odpowiedz
@Dziki_Bigos: >Mi ogólnie takie powitanie nie przeszkadza, więc jak ktoś chce się ze mną tak witać (ofc. płeć przeciwna) to nie ma problemu, ale sam nigdy nie proponuję takiej metody powitań

U mnie jest to niezależne od płci, wieku, wyglądu, czy czegokolwiek innego.

Przytulenie i/lub całowanie w policzek to dla mnie rzeczy zarezerwowane dla (potencjalnego) niebieskiego paska, najchetniej tylko takiej osobie pozwoliłabym na wchodzenie w tę strefę prywatną.
  • Odpowiedz
@Kormas: Absolutnie żadnych złych wspomnień, zawsze tego nienawidziłam po prostu.

Jeszcze jak byłam w przedszkolu- pamiętam, jak ciotki się żaliły mamie, że nie chcę dać buzi na powitanie.

Może jestem po prostu dziwna :)
  • Odpowiedz
@blackorchid: Może po prostu bardzo cenisz sobie swoją przestrzeń, to nic dziwnego. Ja jestem osobą raczej otwartą i wszelkie przejawy czułości są raczej dla mnie miłe. Może to kwestia posiadania niewyjściowej japy ()
  • Odpowiedz