Wpis z mikrobloga

@simsoniak: A kto niby? Varga, którego już nie da się czytać? Pilch, który ciągle o tym samym? Karpowicz, którego "Ości" da się czytać tylko po zielonym? Świetlicki, który "patrz Pilch"? Tokarczuk? Serio, oni a chociażby Coetzee to niebo, a ziemia. Owszem lubię Pilcha, Vargę, Głowackiego, ale porównać ich do pisarzy zagranicznych to jak porównywać Malucha do Ferrari. Polska literatura stoi reportażem co najwyżej.