Wpis z mikrobloga

#januszebiznesu #gospodarka #polska #edukacja

Ostatnio przyszedł mi do głowy pomysł, iż studenci, którzy ukończyli publiczną szkołę wyższą, pracując za granicą dłużej powinni być zobowiązani, aby oddać za nauczanie. Stawka mogłaby być wyliczana na postawie sredniej stawki studiów, w kraju, w którym przebywają.

Wiem, że trzebaby było określić dokładniej co znaczy "dłużej pracować".

Wiecie, czy ktoś to gdzieś testował? A jeśli nie, to dlaczego to jest głupie? ;)
  • 43
  • Odpowiedz
@kondiz: A może by tak wprowadzić jakieś ograniczenia dla uczelni, żeby nie tworzyły jakichś kierunków z d&$y, po których nie ma i nie będzie pracy (a tworzone są po to, żeby dostać kasę na studenta) i żeby uczelnie otwierały tylko tyle miejsc (+/-) ile jest zapotrzebowania na danego specjalistę na rynku pracy. Wtedy można odrzucić wszystkich tych, którzy idą na studia bo im rodzice każą, a przyjmować wyłącznie najlepszych. I
  • Odpowiedz
@marietta335: Nie tak łatwo przewidzieć na co będzie popyt w przyszłości (5 lat to jednak sporo). Pamiętam jaki był hype na budownictwo w 2007-2009, a teraz się okazuje, że dobrze płatnej pracy w tym zawodzie to w zasadzie ze świecą szukać.
  • Odpowiedz
Ja wiem, że nie jest łatwo coś takiego planować, ale na pewno nie jest to niemożliwe. Uczelnie w Polsce powinny bardziej się dostosowywać do rynku, w końcu kształcą specjalistów którzy po studiach powinni pracować w swoim zawodzie, inaczej jest to wyrzucanie kasy w błoto. Mam wrażenie, że uczelnie są bardzo oderwane od tego co się dzieje na rynku. Studenta przyjmuje się po to, żeby dostać więcej kasy, a nie ważne jest, czy
  • Odpowiedz