Wpis z mikrobloga

@#!$%@?: Dwujęzyczne nazwy w polskich sklepach, (czy angielskie reklamy np Akradia reklamuje się ostatnio hasłem unexpected shoping) to definicja polskiego biedacebulastwa.
@Aleksander_Newski: ale co w tym złego? Jak jestem za granicą, to cieszę się, że mają tam napisy po angielsku.

Podpowiem, że tutaj żart autora wpisu polega na odczytaniu "order" jako "medal". Sam potrzebowałem chwili, żeby rozkminić o co chodzi ;D
@DOgi: To naprawdę fajne uczyć się języków obcych i znać ich jak najwięcej. Ale nie rozumiem po co wstawia się wszędzie angielski, nawet kiedy jest to zupełnie zbędne (jak w tym przykładzie z Arkadią). To jest sygnał, że mnóstwo ludzi wstydzi się swojego języka i czuje bardziej "światowo" używając angielskiego. Sprawdź choćby tag #ponglish ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Aleksander_Newski: z tym tłumaczeniem "wyprzedaży" na angielski (czyli np. unexpected shoping, sale) chodzi o to, że czas trwa "wyprzedaży" pisanych po polsku jest regulowany przez prawo. Sprzedawcy więc robią co mogą, by nie użyć słowa "wyprzedaż". Stąd takie kwatki jak ponglish, "rozprzedaże", "wielkie wyprz" itp.
@DOgi: Nawet nie wiedziałem o tej historii z wyprzedażami :).

Ale zauważ, że mnóstwo słów i zwrotów jest tłumaczona na angielski nie po to żeby ominąć takie przepisy, czy ułatwić życie obcokrajowcom (np na lotniskach) ale żeby zachęcić ludzi, albo pokazać im swoją "światowość". Sami spece od reklamy twierdzą, że jeśli nazwa marki jest angielska to sprzeda się lepiej niż polska. Z drugiej strony są tacy Francuzi, czy nawet Czesi, którzy
@Aleksander_Newski: W 100% się zgadzam

nazwa marki jest angielska to sprzeda się lepiej niż polska


albo niemiecka. Jak Wittchen albo ostatnio powstała - Kruger&Matz, w 100% założona przez polskich januszów biznesu (gdzie ich pierwszych biznes to chyba był market budowlany, a teraz zamawiają sponsorowane recenzje brandowanych przez siebie najtańszych gównofonów z Chin)
@#!$%@?: Stojąc pod tym znakiem zastanawiałem się czy przypadkiem nie powiedzieć zgodnie z poleceniem "Dzień Dobry. Chciałbym zamówić ordera.", ale jednak poprosiłem standardowo o ćwierćfuntaka z serem. Co nie zmienia faktu, że ktoś musiałby być skończonym debilem żeby nie potrafić znaleźć tej kasy bez tego znaku w jakimkolwiek języku