Wpis z mikrobloga

Ja pieprzę, przeżyłem dziś najbardziej przerażającą historię w moim życiu. Do teraz jestem obsrany. #creepystory

Otóż od niedawna jestem myśliwym. Postanowiłem pójść sobie z moim terrierem na ambonę przed 17, w biały dzień. Terrier super, bo siedzi cicho na zasiadce, a w miocie rzuciłby się do gardła nawet i niedźwiedziowi. Ambona ma okienko, a od sąsiadującej strony - wejście z tarasikiem. Strona od okienka wychodzi na taki wał, dość odległy, w stronę Czech. Patrzę - po wale wędruje sobie jakiś czarny punkcik. Biorę lornetkę - trochę za daleko żeby to zidentyfikować, ale jakieś 10 minut poodprowadzałem go wzrokiem. W końcu myślę sobie - fuck that, obczaję stronę od tarasiku. Odwracam się, a tu po polu w moją stronę, jakieś sto metrów od ambony idzie dziewczyna. Szczupła, sukienka kremowa chyba w kwiatki, krok dość pewny, jednostajny, włosy ciemne. W tym momencie lekko zwątpiłem. Dziewczyna zatrzymała się może jakieś 7 metrów od ambony i patrzy w górę. Ma bardzo niebieskie oczy, BARDZO. Lekko niespokojny pytam panny

"- No hej? Przyszłaś na grzyby? Spacer?". Ta nic, tylko patrzy na mnie z głową wygiętą do góry. Ja lekko już obsrany, pytam jej czy jest Czeszką może. Ta nic. Patrzy. Mój startujący na wariata do dzików pies, siedzący pod moimi kolanami zaczął się trząść jak obłąkany, po chwili poszedł w kąt ambony i się telepie. Patrzę na laskę, ta stoi i patrzy, a ja już totalnie obsrany ze strachu, nie tyle nią samą co reakcją mojego psa, który widzieć jej nie mógł, bo łeb miał za nisko. Laska po chwili bez słowa zaczęła iść w stronę wału. Odetchnąłem k---a mocno, przyznaję, i tak ją śledzę wzrokiem. Do wału prowadziła polna dróżka z lekkimi wzniesieniami. Przeszła jakieś dwieście metrów - pomyślałem sobie, że obczaję lornetką. Patrzę k---a, a tam nic. Pole. Opuściłem lornetkę - no idzie panna koło dwóch krzaków. Znowu w lornetkę - pusto, same krzaki.

Wtedy przeszła mnie nieopisana fala lęku, sztucer wziąłem w rękę i s----------m 800 metrów w stronę auta z psem jak psychol. Wsiadłem do auta, zapaliłem wszystkie lampki, psa na siedzenie z przodu, sztucer też i jechałem obsrany jak choinka do domu. Nie wiem jak dzisiaj zasnę.

#creepypasta #truestory
  • 75
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

No więc idę sobie ścieżką pieszo-rowerową z terierem mojego chłopaka. Przechodziliśmy obok faceta który przyjechał maluchem na pole za ścieżką, był ubrany w ortaliony i w ogóle taka bieda. Strasznie dziwny widok, jeszcze w późnowieczornej scenerii. Chłopak mówił że pewnie ziemniaki zbierał. Ale jak wracaliśmy to terier popatrzył w tamtą stronę, na tego gościa, i zaczął tak bezgłośnie ciągnąć smycz, kulić się i s--------ć że od razu z nim pobiegłam. Terier był
  • Odpowiedz
@GhostxT: Jak teraz o tym myślę, to jedynym wytłumaczeniem akcji było po prostu to, że patrzyłem przez lornetkę w lekko inne miejsce. Kurde no, mało prawdopodobne, ale przynajmniej możliwe. Zwłaszcza, że już wtedy pikawa waliła...
  • Odpowiedz
@mlg20: Mireczki mi tu piszą, żebym się do broni nie zabierał z taką psychą, ale generalnie to nawet w tym strachu nie przeszło mi przez myśl, żeby złapać za b--ń. Ale gdyby zaczęła się pakować na górę to kuuuhwaaa, wolę nie myśleć...
  • Odpowiedz
@imperialista: po c--j zabijasz zywe istoty? jara cie to? nigdy nie zrozumiem takich chorych ludzi jak ty.


@pzlpzlpzl: Boże, aż mi się pięść zacisnęła jak to przeczytałem. W dzisiejszych czasach, gdzie mamy niezliczoną liczbę czynników antropogenicznych, postać łowcy jest niezbędna, aby zachować równowagę w ekosystemie. Przestań czytać lewackie popłuczyny i zrozum, że gdyby nie odstrzały zwierząt, dziś części gatunków które istnieją, nie byłoby, bo zeżarte bądź wyparte zostałyby
  • Odpowiedz