Aktywne Wpisy
Hopsa +12
Czy jestem ładną dziewczyną?
- 8/10 68.5% (207)
- 9/10 11.9% (36)
- 10/10 19.5% (59)
linca_pau +31
Minął pierwszy miesiąc żyćka w Łodzi. Wiedziałam, że będzie spoko, bo od dawna przeprowadzkę planowałam, ale luuuuudzie, nie sądziłam, że będzie zajebiście. Wcześniej siedziałam jakieś 10 lat we Wro i wiecie co? Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo mnie Wrocław zmęczył. Jak mi tutaj głowa odpoczywa. Powietrze ze mnie zeszło. Urywam każdą wolną chwilę, żeby wyskoczyć gdziekolwiek i cokolwiek odkryć, zobaczyć, wykorzystać ciepły czas.
We Wrocku w weekend zaszywałam się w
We Wrocku w weekend zaszywałam się w
A na samym początku może jeszcze zapytam- jest tu ktoś, kto kiedyś wrócił do domu po jakimś dłuższym podróżowaniu, takim niepolegającym tylko na zobaczeniu świata w innym miejscu, ale też na doświadczaniu, poznawaniu innej kultury, ludzi z całego świata...? I kto może mi przybić piątkę wiedząc jak #!$%@? się wraca po takim doświadczeniu?
Kilka dni temu wróciłam po pół roku spędzonym #zagranico w Irlandii. Bez wchodzenia w szczegóły, bo nie o tym teraz co i jak tam robiłam, ale kurde, wraca człowiek z pozytywnym nastawieniem, z żalem że się kończy, ale też wiarą, że to, jak sie zmieniłam nie może przecież pójść w niepamięć i teraz będę już trochę innym człowiekiem, ogólnie mega pozytywne nastawienie i co? I nic, wraca człowiek do nudnego życia, z postanowienia samej niesienia tej pozytywnej energii i uśmiechu na ustach nic nie zostało- w Polsce jak się do kogoś uśmiechniesz, tak bez powodu to jak masz szczęście- ktoś odwróci głowę, jeśli nie- obdarzy cię w zamian spojrzeniem "co się #!$%@? gapisz"
I tak jakoś strasznie mi źle, brakuje mi tego, że idąc gdzieś ulicą co chwilę ktoś zagadywał, uśmiechał się, a nawet (wiem, zaraz zostanę zjechana) brakuje mi tej otwartości chłopaków, czułam, że się podobam mężczyznom, bo co chwilę ktoś gdzieś zagadywał, widziałam, że się podobam- i w zamian ja też byłam trochę inną osobą- uśmiechniętą, pełną życia, taką, że aż się nie dziwię, że można było być zainteresowanym! :) Tutaj jakoś nigdy tego nie doświadczyłam- a jako, że z natury jestem dość niepewna siebie to szybko wróciły myśli, że w zasadzie to jestem do dupy.
No i wróciłam do normalnego życia, do szarej rzeczywistości, co gorsza- niewielu mi zostało tutaj znajomych, a ci, co zostali- nie za bardzo mają czas. Póki co nie mam żadnego zajęcia i tak aż do października, nawet żadnej pracy na razie nie mam jak szukać, bo nie jestem zupełnie dyspozycyjna a i nie wiem jaki plan studiów mi się trafi. Najgorsze, co może być- to nie mieć nic do roboty. I tak w kilka zaledwie dni zmieniłam się z mega fajnej, otwartej, uśmiechniętej i pozytywnej dziewczyny- w zdołowaną, smutną, ogarniętą poczuciem bezsensu. I czuję się tu uwiązana przez co najmniej 3 lata, zamiast cieszyć się perspektywą rozpoczynania nowego etapu w życiu, studiowania, które tyle osób tak świetnie wspomina- dla mnie jest to jedynie zmarnowany czas mojego życia czekając na uprawnienia, które pozwolą mi pracować i wreszcie- wyjechać gdzieś, gdzie czuję się o wiele lepiej.
O matko, jakie #gorzkiezale aż mi głupio że tak strasznie narzekam, ale jak mówię- nawet nie mam się komu wygadać a jak się wygada to od razu trochę lepiej...
#podroze #deprecha #niewiemjaktootagowac
@ms_blueberry: Zatem idealnie pasujesz do naszej bandy #przegryw!
nie mam teraz czasu się rozpisywać, ale wiem o co Ci chodzi - miałem to samo uczucie po powrocie z Londynu. Najbardziej zadziwiające jest jak szybko otoczenie i rzeczywistość potrafi wyssać energię którą kumulujesz tyle czasu, hm? Ja pamiętam, że kiedy wróciłem, to spotkałem mojego starego kumpla, który wyciągnął mnie na jakiegoś browara i opowiedział
Dzięki, rozbawiliście mnie!
Swoją drogą jedna z rzeczy, których się o sobie dowiedziałam podczas tych intensywnych 6 miesięcy- jestem osobą uwielbiającą się uśmiechać, radosną, ale gdy nie ma wokół mnie ludzi pozytywnych i radosnych to i ja nie potrafię tego w sobie odnaleźć. I smutam strasznie.