Wpis z mikrobloga

"Z „Dawidem” mieliśmy jedną cechę wspólną – w okolicach Wronek nie

zatrzymywaliśmy się do kontroli drogowej. Wyskakiwał policjant z „suszarką”, a my…

gaz do dechy. Z czasem mundurowi zaczęli przyjeżdżać do klubu i prosić działa czy:

– Niech oni się chociaż za trzy ma ją, nie będzie my dawać mandatu. Ale niech staną!

Raz trafiłem na jakiegoś służbistę, który był chyba nowy w okolicy i nie wiedział, że

Amica kontroluje nie tylko sprzedaż pralek na tym terytorium.

– Punkty będą!

– Dawaj pan, ile chcesz!

– Jak to?

– I tak je sobie skasuję.

– Na pewno nie! I jeszcze mandat będzie wielki!

– Ja go nie przyjmuję, będzie anulowany.

– Pan jest bezczelny!

– A pan nie zorientowany.

Szło się do kierownika drużyny i sprawa była po pięciu minutach załatwiona jednym

telefonem do komendanta.

Najlepszy numer wroniecka ekipa zrobiła, gdy jeden z prominentnych działaczy był

skarżony o alimenty. Dziecko, kubek w kubek, jego – bez szans, by się wyprzeć. Babka

zresztą doskonale wiedziała, kto ją zapłodnił, i do sądu szła jak po swoje. Jakież było jej

zdziwienie nie, gdy ojczulek załatwił sobie… zaświadczenie o bezpłodności."

"Szamo" K.Stanowski

#truestory #coolstory #ksiazki #stanowski #szamotulski
  • 3