Wpis z mikrobloga

Co się tu dzisiaj odwaliło to ja nawet nie... xD

Spałam sobie smacznie, chłodny poranny wiaterek smyrał mnie przyjemnie po nosie.

Wtem rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Myślę sobie:

Pierdziele, nie idę. Idź sobie być dzwoniącym do drzwi gdzie indziej.


Ale niespodziewany poranny gość widocznie nie miał zamiaru odchodzić z kwitkiem. Wpadł na pomysł, żeby pociągnąć za klamkę. BINGO! Dom otwarty w najlepsze. Jegomość wchodzi. Od progu krzyczy

Halo, halo, jest tu ktoś!?


Siedzę cicho pod kołdrą już dość poirytowana z nadzieją, że Gienek, bo że to Gienek poznałam po głosie, pójdzie sobie jeśli zauważy, że w domu nie ma nikogo.


Tymczasem Gienek brnie dalej. Przechodzi przez ganek, potem pcha się do przedpokoju. Zajrzał do kuchni. W domu krzyk, ja już pod kołdrą #!$%@?. No ale myślę, że przecież do pokoju mi nie wlezie, więc leżakuję dalej w najlepsze.

A takiego...!

Wlazł do pokoju. Schowałam się cała pod kołdrę, a że za duża nie jestem, to potrafię z kołdrą zrobić jeden duży kołtun. Gienek porozglądał się po pokoju i woła mnie po imieniu. Myślę:

No kur***, teraz to już chyba pójdziesz!


NIE ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Gienek zdarł ze mnie kołdrę. Ja w krzyk i w śmiech. Gienek speszony, bo ja półnaga xD

W takiej sytuacji powinien uciec, przynajmniej ja bym uciekła. Tymczasem nie dość, że dostałam od sąsiada zjebkę, że nie otwieram, to jeszcze musiałam pomóc mu pisać jakieś urzędowe pismo (przed 8 rano). I znowu #wstydminiewiemczemu.

Takie tam moje #coolstory i #truestory, trochę #przegryw ale bardziej #bekazrozowychpaskow.

Morał: lepiej iść otworzyć drzwi a nie odwalać imby z rana. Pozdro :D

TL;DR:

  • 50
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach