Wpis z mikrobloga

Uszanowanie mirki,

takie z lekka #coolstory to będzie, mam nadzieję że w miarę ciekawe, trochę o moim otoczeniu, o dzieciństwie,

o tym jak to czas lubi sobie mijać i o tym że odzyskałem nadzieję w młodsze pokolenie.

Ale po kolei:

dzisiaj (no dobra, teraz, wyjątkowo nie napiszę że jestem kamerlingiem i cośtam) zawsze jadąc do swojego domu w którym na codzień nie mieszkam (oi, lol) mijałem (właściwie mijam) taki skrawek ziemi na którym za młodu było takie nasze podwórkowe boisko, ot wydeptany od naszych butów mały plac, na którym stały dwie koślawe (kto by na to zwracał uwagę) bramki, dolna, bo oczywiście proste to boisko nie było szersza, górna wyższa, nawet ławka składająca się z dwóch pustaków i zbitych ze sobą dwóch desek była, kilka lat temu jeszcze się na tym boisku haratało w gałę (zanim stało się to modne( ͡° ͜ʖ ͡°)) na zasadzie turnieju, nawet się jedna gminna imprezka odbyła (oczywiście turniej piłkarski wygrała moja drużyna ze mną na bramce w składzie :)). Czas mijał, my, a było nas garstka (mniej więcej rówieśnicy, różnica między najstarszą a najmłodszym to były 3-4lata, chociaż jeden z nas przyjeżdżał rowerkiem z bratem, który miał może ze 6 lat, taka nasza maskotka :)) z czasem dorastaliśmy no i przygoda z boiskiem się skończyła. Czasem jak o tym myślę to tęsknię, bo to się od marca, czasem kwietnia zaczynało, trwało do wakacji (no bo wyjazdy itd), w sierpniu znów startowało, na początek i koniec wakacji zawsze było ognisko i podś#!$%@? do późnych godzin nocnych, kończyło się to natomiast w październiku-listopadzie, póki śnieg nie spadł (mieszkam w okolicach Jeleniej Góry, jak byłem mniejszy to czasem w połowie listopada śnieg spadł).

No i tak jak powyrastaliśmy, jeszcze w gimbazie było ok, bo się spotykaliśmy (tak do 2-3 gimnazjum, bo później mi się usrało, o czym kilka wierszy poniżej), mimo że były obawy że gimnazjum to już się trzeba uczyć (jak jest każdy wie, klasyk mawiał - plażo, proszę), aż przyszło liceum, a tam to już czasami nie ma żartów. Ja zmieniłem lekko miejsce zamieszkania z powodu pracy rodziców, czasem chodziły plotki żeby się razem pograło, ale to raczej Ci, którzy mieszkali na miejscu. Teraz wszyscy stąd pouciekali, najstarsza kończy studia w Warszawie, trochę młodsza studiuje we Wrocławiu, ci rok młodsi lada moment wyjadą na studia.

Teraz trochę o tym czasie i młodszym pokoleniu:

No i tak dzisiaj sobie przejeżdżałem koło tego boiska, i po wielu latach (minęło od 6 do 8 lat) patrzę i na tym nieużytku... Znów wyrosły dwie bramki I TO Z SIATKĄ, KTÓREJ MY, PRZEZ 10 LAT UŻYTKOWANIA NIE POTRAFILIŚMY SKRĘCIĆ I ZAWIESIĆ.

I tak siedzę i coś mnie tknęło żeby skrobnąć ten wpis na mietkoblogu, bo to my, kilkanaście lat temu zaludniliśmy to boisku które opuściło nasze starsze rodzeństwo (oni byli w tym wieku, w którym jesteśmy my, stara ekipa), opuściliśmy je, i znów kolejni je zaludnili. Czasem jak tu byłem to zastanawiałem się czy w dobie mini-mini, internetów, świata gier i wirtualnej rozrywki, trafią się tacy co to boisko znów zapełnią. I dzięki Bogu znaleźli się, i będzie się przyjemnie z okna oglądać jak to takie sebki z matim będą grać "mecza" i gruby będzie musiał stanąć na budzie :)

Mam nadzieję że się przyjmie ten wpis, jak się przyjmie to chętnie o czymś napiszę, jakieś wspomnienia z tego miejsca, czy jakieś ciekawe lub mniej ciekawe opowieści o postaciach z tego boiska.

PS. nie, nie byłem grubasem że mi kazali stawać na budzie, lubiłem to, nawet w klubiku grałem lokalnym (ale to jak trochę podrosłem).

#kapelanwykopu

#historiazdziecinstwa

#herodnigdyniebylmlody

#oswiadczenie

#wspomnienia
  • 2