Wpis z mikrobloga

Hej Mirki, takie spostrzeżenie... Mam już troszkę lat na karku (bliżej do 30 niż 20) i własną #rozowypasek tak już na poważnie i zauważyłem, że chodzenie na imprezy w nowe towarzystwo zupełnie przestało mnie bawić i czuję się na nich strasznie obco.. Dobrze się bawię w starym dobrym towarzystwie swoich starych znajomych, wiem, że mogę im zaufać, mamy wspólne tematy itd. Ale jak ostatnio byłem z #rozowypasek na imprezie z ludźmi z jej grupy, gdzie znam tylko jedną pannę tak tylko lepiej (dobra psiapsióła mojej) a reszta to zupełnie obcy ludzie to nie wiem co robić... Z kolesiami się nie będę integrować z wódką no bo "trzeba" siedzieć z #rozowympaskiem; palaczem nie jestem, więc odpada "standardowe" integrowanie się na polku ze szlugiem; maniany nie będę #!$%@?ł no bo po co, komu mam zaimponować a i nie znam tych ludzi; nowych #rozowychpaskow nie ma co podrywać, zagadywać itd. skoro mam swoją. No i wtedy siedzę tak, polewam flachę, bo u młodziaków tempo słabe, śmieję się z żartów, których nie rozumiem, staram się być miły.

Mam wrażenie, że po prostu strasznie spoważniałem. Nawet się śmiejemy w gronie znajomych, że nawet imprezy inaczej, "po dorosłemu" bo dawniej tylko wóda i czipsy, a teraz sałaki sobie zrobimy, a to jakiś placek, kanapeczki, #boghactwo po prostu...

Też tak macie? Czy ja po prostu jestem taki jebnięty?

#kiciochpyta #gorzkiezale
  • 5
@eXtreme: Chociaż mi bliżej do 20 niż do 30, to zgadzam się z Tobą. Tak jest norma, ja uważam to za fajną kolej rzeczy ;) Dobrze mi ze znajomymi, dobrze mi z moim rozowym paskiem, który za mniej niż rok zostanie moją żoną itd ;)