Wpis z mikrobloga

#wawazgp (zapraszam do obserwacji tagu, wkróce nowe kulstorie :|) #warszawa

Dwa dni temu popełniłem byłem wpis o Szkatule, więc pozostanę jeszcze przynajmniej przez ten wpis w tematyce pana Rafała i zbliżę się trochę do kręgów kibicowskich przedstawiając osobę, która w grupie Szkatły cieszyła się sporymi względami, mówi się, że była nawet druga po nim. Chociaż nie to czyni jego historię szczególną. Trochę to wygląda na razie jak leksykon postaci, ale mam nadzieję, że uda mi się jednak z tego zrobić leksykon ciekawych wątków.

W uzupełnieniu do wcześniejszego wpisu wrzucam filmik, w którym były KGP opowiada, jak namierzono Szkatułę..

Historię dzisiejszego bohatera, Arkadiusza K. ps (jeszcze wtedy) Kiełek (tutaj można dodać, że czasem niedaleko pada nazwisko od pseudonimu( ͡° ͜ʖ ͡°)). trzeba zacząć od roku 2003, kiedy to był człowiekiem zdrowym, ale o umiarkowanym znaczeniu. 24 listopada 2003 r. wydawało się, że znaczenie to spadnie jeszcze bardziej lub też osiągnie poziom zerowy, bo w wyniku konfliktu z innymi grupami ktoś wpakował w niego 2 kule, co jak piszą w artykule poskutkowało najpierw walką o życie, a potem paraliżem, który trwa do dziś i mimo, że utrudnia panu Arkowi poruszanie się, to jak się okazuje, wcale nie był paraliżujący całkowicie.

Znaczenie ps Kiełka było umiarkowane o tyle, że nie odgrywał żadnej kluczowej roli, ale to nie znaczy, że nic nie robił. Wymuszenia, rozboje i handel narkotykami - to mu przypisano w pierwszym akcie oskarżenia sporządzonym przez prokuraturę w 2006 r. Ludzi z zarzutami wymuszeń i dilerki było i jest w Warszawie na pęczki, więc ciągle nie było to nic imponującego. Kiełek od 2003 r. przestał jednak być Kiełkiem i zyskał nową, nieprzypadkową ksywę: Chory.

Akt oskarżenia nie przełożył się jednak na żadne konkretniejsze dolegliwości, bo ze względu na stan zdrowia pan K. nie został tymczasowo aresztowany (trzeba nadmienić, że z takimi zarzutami aresztowanym tymczasowo jest się nieomal z automatu), a jego sprawę wyłączono do odrębnego rozpoznania i zawieszono. Oczywiście manewr sądu typowy - wymóg osobistego stawiennictwa każdego oskarżonego na rozprawie sprawiłby, że proces jego współoskarżonych nigdy by się nie zaczął. Od tego czasu w sprawie K. trwało pewne zawieszenie, przynajmniej w sensie procesowym. Brak było środków (a może także i determinacji?), żeby się do pana "dobrać" i go przymknąć.

Okazuje się jednak, że Chory nie docenił szansy na nieafiszowanie się i nie ustawał w przestępczych wysiłkach. Dla uporządkowania sytuacji trzeba tutaj wtrącić wątek Szkatuły i wskazać, że w tym czasie kierował coraz prężniej działającą grupą, mimo, że ukrywał się (jak się potem okazało w Lesznowoli, czyli całkiem niedaleko od Warszawy) prze policją, która miała na niego ogromną chrapkę. Przypomnijmy, że jesteśmy mniej w roku 2006 i następnych, a Szkatuła zostaje zatrzymany w 2011 r. Właśnie w tym kierowaniu grupą spory udział miał Chory. Szkatuła rozumował (miał tu 50% racji, jak się potem okazało), że człowieka chorego tak bardzo jak K. po prostu zamknąć się nie da, więc powierzył mu zajmowanie się biznesami grupy, w tym obrót tonami narkotyków, jakie przewinęły się przez lata działalności grupy. Tutaj zostawię sobie zastrzeżenie, żeby kiedyś podjąć się opisania szlaków narkotykowych grupy i tzw. zgód kibicowskich w tym kontekście.

Wracając do meritum mamy sytuację, w której K. jest sparaliżowany, ale to nie przeszkadza mu z wózka inwalidzkiego brać udziału w narkobiznesie i czerpać z tego zyski. Zyski czerpał także z innych członków grupy, którzy byli zobowiązani co miesiąć łożyć na jego leczenie w Moskwie. W Moskwie bowiem podejmowano się prób cofnięcia paraliżu za pomocą komórek macierzystych, cholera wie, czy pana K. nie skubali na kasę, w każdym razie terapia do dziś nic nie dała.

Rok 2010 - kolejne zatrzymanie K., ale papierek od lekarza nadal działa i K. do aresztu nie trafia i dalej od handlowania prochami nie stroni (wynika to z okresu, jakim objęty zostanie w nadchodzącej niespodziance od prokuratury).

W tym momencie przywołam stare, dobre porzekadło: do trzech razy sztuka. Jak się okazuje, prokuratura w wysiłkach nie ustawała. Szukała, szukała i znalazła. Tuż przed dniem dziecka roku 2012, 29 maja, wielka akcja CBŚ i zatrzymanie 45 osób, z czego prawie wszyscy trafili do aresztu tymczasowego - to bardzo bardzo dużo, jak na jeden strzał. Tym razem, prokurator rzekł chyba wtedy: w końcu kurczę, także sparaliżowany K. trafia do AŚ Warszawa Mokotów, nie do zwykłej celi, a na oddział szpitalny - z racji inwalidztwa właśnie.

Co się zatem zmieniło, skoro paraliż się nie cofnął ani o centymetr? Zgubił go, jak to często bywa, brak instynktu samozachowawczego. Dlaczego? Ano pan K., jak się okazało, był inwalidą, ale wyjść (wyjechać?) na miasto też lubił, a tam dał sobie cynkąć fotki, co zdaje się przelało czarę goryczy i przekonało sąd, że pana należy tymczasowo aresztować. Decyzja była oczywiście (i jest zresztą do dziś, przy każdym kolejnym przedłużeniu) konsekwentnie zaskarżana przez obrońców K., ale sąd apelacyjny z nie mniejszą konsekwencją decyzje o aresztowaniu podtrzymywał i stan ten trwa do dziś. Sprawa zainteresowała i zastanowiła nawet swego czasu HFPC, ale wygląda na to, że ich nie porwała na dłużej i nie walczono już o pana K. Dla jasności wspomnę, że tego rodzaju decyzje, tj. o aresztowaniu osoby sparaliżowanej, opiera się o opinie biegłych, którzy oceniają, czy zawodnik może przebywać w warunkach izolacji więziennej. Zdjęcia na pewno się biegłym przysłużyły do zmiany swojego wcześniejszego stanowiska, a i determinacja sądu i prokuratury, żeby pana wsadzić, była chyba niemała.

Ale to nie koniec. Tymczasowe aresztowanie, jak wynika z samej nazwy, nie może trwać wiecznie i nie jest też karą, wiec było sukcesem, ale na pewno nie końcem drogi. Niespodzianka od prokuratury była jednak dość konkretna. Wspomnę, że tymczasowe aresztowanie nie może nastąpić bez postawienia zarzutów, więc i tutaj musiano coś mieć. Zatrzymanego K. poinformowano zatem, co w swojej bogatej karierze zrobił. W tym momencie zacytujemy niezawodnego Rafała Pasztelańskiego (ps zawsze i niezmiennie polecam poczytać Pasztelańskiego ( ͡° ͜ʖ ͡°)):

Lista przestępstw o jakie prokuratura oskarżyła Arkadiusza K. jest imponująca. Prokuratorzy przedstawili mu 40 zarzutów dotyczących, w opis tycz czynów zajmuje ponad 20 stron aktu oskarżenia. Przede wszystkim K. jest oskarżony o udział w obrocie znacznymi ilościami narkotyków. Tylko w latach 2007-2011 miał mieć związek z przemytem i sprzedażą: 806 kg marihuany, 190 kg amfetaminy, ok. 45 kg kokainy i 42 kg heroiny. Uliczna wartość takiej ilości środków odurzających przekracza nawet 50 mln zł! Oczywiście ceny hurtowe są trzy, a nawet czterokrotnie niższe, a wg. śledczych, oskarżony nie zajmował się sprzedażą detaliczną.


Zarzuty mają związek nie tylko z przemytem i handlem narkotykami w Polsce, ale także gangsterskim ekspertom np. na teren Wielkiej Brytanii, gdzie ich za ich rozprowadzanie odpowiedzialni byli ukrywający się tam członkowie gangu „Szkatuły” oraz bojówkarze stołecznej Legii spod znaku „Teddy Boys 95”.


Arkadiusz K. odpowie także za udział w gangu „Szkatuły” co najmniej lutego 2008r. do co najmniej dnia 10 kwietnia 2011 r. W tym czasie miał zajmować się także zbieraniem pieniędzy z haraczowania przez bandę stołecznych prostytutek. Przez blisko dwa lata, od maja 2006 r do ok. połowy lutego 2008r ściągał zdaniem śledczych haracz od trzech praskich dilerów narkotyków, pobierając od nich miesięcznie 200 zł od „głowy”. Pokemony, bo tak właśnie gangsterzy nazywają dilerów, musieli regularnie uiszczać „koncesję”, gdyż w innym wypadku groziło im pobicie i zakaz prowadzenia interesów. O tym jak wielki posłuch miał mieć K. w półświatku, świadczy fakt, że płacono mu haracz, gdy leżał sparaliżowany w domu, sporadycznie pokazując się „na mieście”.


źródło

W tym artykule rozmówca Pasztelańskiego, prokurator siedzący w sprawie wyraża opinię, że areszt panu K. zostanie niedługo uchylony, a proces zapewne nie dojdzie do skutku, bo jak wynika z opinii biegłych Chory może brać udział w czynnościach tylko przez 2 godziny dziennie. Co to znaczy w praktyce? 2 godziny dziennie to bardzo mało, w procesach grup przestępczych, także w procesie tej grupy, z reguły zeznają świadkowie koronni. Jak ktoś ma 40 zarzutów, to takie zeznania składane są na kilku terminach, przy czym jeden termin wygląda mniej więcej tak, że o 9.30 się bierze koronnego na salę i go przesł#!$%@? do 15. Stąd też 2 godziny dziennie 2 razy w tygodniu to bardzo mało i obawy prokuratora zdawały się być słuszne.

Jak zatem sytuacja wygląda obecnie? Aresztowany tymczasowo dnia 29 maja 2012 pan K. przebywa nadal na Rakowieckiej (dziś mamy 5 lipca 2014 r.), a słuchy mówią, że mimo tak niewygodnej opinii biegłych proces ruszy i będzie się toczył. Na warunkach postawionych przez biegłych oczywiście, ale będzie. Do skutku. #potwierdzoneinfo

Warto zacytować jeszcze opinię z wskazanego już artykułu Pasztelańskiego:

Świadkowie koronni zeznają, że K. miał talent organizacyjny. Znakomicie ogarniał logistycznie przemyt i handel wszystkimi narkotykami, które oferował gang „Szkatuły”. Tym bardziej, że był bardzo blisko samego bossa i należał do bardzo wąskiego kręgu osób, które miały kontakt z Rafałem S. gdy ten ukrywał się przez ponad dekadę


Podsumowując zatem, mamy tu opowiedzianą historię człowieka, który mimo poważnego paraliżu stał się bardzo ważną personą i długo unikał odpowiedzialności, ale w końcu i na niego przyszła Kryska. Chociaż jaki będzie wynik procesu naturalnie nie wiadomo. Dodam, że w sprawie gangu Szkatuły skierowano do sądu już kilka aktów oskarżenia z wieloma oskarżonymi, natomiast pan K. został skierowany do rozpoznania osobistego, jednoosobowego - właśnie z uwagi na specyficzne uwarunkowania procesu, czyli żeby nie tamować spraw innych oskarżonych.

Koniec na dziś.



  • 22
  • Odpowiedz
plus taktyczny


@Dutch: :* jakby nikt nie zaplusował, to bym smutnął i stracił wenę :|

czemu Cię nie było na wypokpiwie hę?


zawsze wpadam, ale wiesz wczoraj jakos tak głupio wyszło :|

  • Odpowiedz
@stekelenburg2: Tak obok języka/stylu, może jestem głupi i nie czytam ze zrozumieniem, ale o co w tym chodziło nie do końca ogarniam.

(...) (wynika to z okresu, jakim objęty zostanie w nadchodzącej niespodziance od prokuratury).
  • Odpowiedz
@viruzzet: będę się starał zwrócić na to większą uwagę.

@Zircon: tu mi wyszedł zbyt duży skrót myślowy. Zarzuty w akcie oskarżenia zawsze podawane są z datą lub okresem popełnienia przestępstwa. Niespodzianka - miałem na myśli nadchodzące akty oskarżenia właśnie, a okres to okres popełniania przestępstw zarzuconych w tych aktach oskarżenia.
  • Odpowiedz