Wpis z mikrobloga

Zakład Pascala - chyba jedna z sensowniejszych rzeczy w historii filozofii.

#pasta z wikiquote.

tl;dr


„Bóg jest, albo go nie ma.“ Ale na którą stronę się przechylimy? Rozum nie może tu nic określić: nieskończony chaos nas oddziela. Na krańcu tego nieskończonego oddalenia rozgrywa się partja, w której wypadnie cetno czy licho. Na co stawiacie? Wedle rozumu, nie możecie ani na to, ani na to; wedle rozumu nie możecie bronić żadnego z dwu.

Nie zarzucajcie tedy błędu tym, którzy uczynili wybór; nie wiecie bowiem. — Nie, ale będę im zarzucał, iż uczynili nie ten wybór, ale wogóle wybór; mimo bowiem że ten co stawia na jedną stronę i ten co na drugą popełniają jednaki błąd, obaj popełniają błąd: trafnem jest nie zakładać się wogóle.

— Tak, ale trzeba się zakładać; to nie jest rzecz dobrej woli, zmuszony jesteś. Cóż tedy wybierzesz? Zastanów się. Skoro trzeba wybierać, zobaczmy przy czem mniej ryzykujesz. Masz dwie rzeczy do stracenia: prawdę i dobro; i dwie do stawienia na kartę; twój rozum i twoją wolę, twoją wiedzę i twoją szczęśliwość; twoja zaś natura ma dwie rzeczy, przed któremi umyka: błąd i niedolę. Skoro trzeba koniecznie wybierać, jeden wybór nie jest z większym uszczerbkiem dla twego rozumu niż drugi. To punkt osądzony. A twoja szczęśliwość? Zważmy zysk i stratę, zakładając się że Bóg jest. Rozpatrzmy te dwa wypadki: jeżeli wygrasz, zyskujesz wszystko; jeżeli przegrasz, nie tracisz nic. Zakładaj się tedy, że jest, bez wahania. — To cudowne. Tak, trzeba się zakładać, ale za wiele może stawiam. — Zobaczmyż. Skoro są równe widoki zysku i straty, tedy, gdybyś miał zyskać tylko dwa życia za jedno, jeszcze mógłbyś się zakładać. A gdyby były trzy do zyskania, trzeba by grać (skoro znajdujesz się w konieczności grania) i byłbyś nierozsądny, skoro jesteś zmuszony grać, gdybyś nie postawił swego życia, aby wygrać trzy za jedno, w grze w której jest równa szansa zysku i straty. Ale tu chodzi o wieczność życia i szczęścia, a skoro tak jest, to gdyby zachodziła nieskończona mnogość przypadków, z których jeden tylko byłby za tobą, i tak jeszcze miałbyś rację postawić jedno, aby wygrać dwa; a działałbyś nierozsądnie, gdybyś, będąc zniewolony grać, wzdragał się stawić jedno życie przeciw trzem, w grze, w której, w nieskończoności przypadków, jeden jest za tobą, gdyby było do wygrania nieskończone trwanie życia nieskończenie szczęśliwego. Ale tutaj jest nieskończoność życia nieskończenie szczęśliwego do wygrania, jedna szansa wygranej przeciw skończonej ilości szans straty, i to co stawiasz jest skończone. Wybór jest jasny: wszędzie gdzie jest nieskończoność i gdzie niema nieskończonej ilości szans straty przeciw szansie zysku, nie można się wahać, trzeba stawiać wszystko. Tak więc, kiedy się jest zmuszonym grać, trzeba być obranym z rozumu aby zachować życie, raczej niż rzucić je na azard dla nieskończonego zysku, równie prawdopodobnego jak utrata nicości.

Na nic bowiem nie zda się mówić, że niepewnem jest czy wygramy, a pewnem że ryzykujemy; i że nieskończona odległość, jaka jest między pewnością tego co się naraża, a niepewnością tego co się wygra, równa skończone dobro, które się na pewno naraża, z nieskończonością, która jest niepewna. Tak nie jest; tak samo każdy gracz ryzykuje pewnie dla wygranej niepewnej; a wszelako ryzykuje pewnie skończoność, aby wygrać niepewnie skończoność, i nie grzeszy w tem przeciw rozumowi. Niema nieskończonej odległości pomiędzy ową pewnością tego co się naraża, a niepewnością zysku; to fałsz. Jest, to prawda, nieskończoność pomiędzy pewnością wygrania a pewnością przegrania. Ale między niepewnością wygrania a pewnością tego co się ryzykuje, zachodzi stosunek wedle proporcji zysku i straty; jeżeli tedy tyleż jest możliwości z jednej strony co z drugiej, partja rozgrywa się na równi; wówczas, pewność tego co się naraża, równa jest niepewności zysku: bynajmniej zaś nie jest od niej nieskończenie odległa. Tak więc, twierdzenie nasze potęguje się w nieskończoność, kiedy chodzi o narażenie czegoś skończonego w grze, gdzie są równe widoki straty i zysku, a nieskończoność do wygrania. To zupełnie jasne: jeżeli ludzie w ogóle zdolni są do jakiej prawdy, to jest prawdą.

#filozofia #ciekawostki #pascal
  • 9
  • Odpowiedz
chyba jedna z sensowniejszych rzeczy


@bedzio155: Chyba nie. Przyjmuje założenie, że albo istnieje bóg chrześcijański, albo nie ma żadnego boga, co jest strasznie słabe. Równie dobrze może istnieć bóg, który nagradza tylko ateistów. Poza tym, nie można w coś uwierzyć tylko dlatego, że wydaje się to opłacalne.
  • Odpowiedz
Zważmy zysk i stratę, zakładając się, że Bóg jest. Rozpatrzmy te dwa wypadki: jeśli wygrasz, zyskujesz wszystko, jeśli przegrasz, nie tracisz nic.


@bedzio155: Pod "Bóg" podstaw sobie: Potwór Spaghetti, Allah, Ahura Mazda, ewentualnie grupowo Śiwa + Wisznu + Kriszna + pierdyliard innych hinduskich bogów z głową słonia, albo tysiącem rąk. Zatem cały ten zakład jest jedynie zabawą logiczną pozbawioną jakichkolwiek praktycznych wartości.
  • Odpowiedz
@spatsi: oczywiście, że się z Tobą zgadzam, oczywiście nie wyraziłem się jasno, bo chodziło mi o to, co w tym roku na historii filozofii musiałem czytać. Wiadomo, że nie jest to zakład pewny i że na pewno jest więcej wyborów niż 2, bo można się przecież w ogóle nie zakładać. Bodaj Dawkins bardzo krytykował ten zakład.
  • Odpowiedz