Wpis z mikrobloga

Zgiń, przepadnij!

Juszcznica deszczowa znana bardziej jako końska mucha. Po ugryzieniu zostawia opuchliznę, która bardziej boli niż po ugryzieniu komara.

Potrafi ścigać swoją ofiarę nawet do 30 min. Ukąszenia tych owadów, w przeciwieństwie do komarów, są niezwykle bolesne, zaś ich skutkiem może być opuchlizna całkiem pokaźnych rozmiarów. Tutaj nasuwa się jednak ciekawe pytanie. Dlaczego bowiem jusznice i inne bąkowate nie stosują środków znieczulających ugryzienie, tak jak robią to inne krwiopijne owady? Odpowiedź nie jest wcale trudna. Okazuje się, że obrały odmienną taktykę „bezpiecznego” wysysania krwi, która szczególnie sprawdza się w przypadku zwierząt. Te bowiem, kiedy poczują ugryzienie jusznicy, o wiele bardziej koncentrują się na złagodzeniu objawów poprzez lizanie rany, niż na zabiciu tej, która ją spowodowała. Jusznica korzysta więc z tego, że żywiciel jest zajęty, przefruwa sobie spokojnie w inne miejsce i kąsa ponownie, tym razem w spokoju wysysając jednorazowo blisko mililitr krwi

#ciekawostki #biologia
Pobierz
źródło: comment_zcsWoHctpO0rjIkJXFoVfV4uL7Hkmmzl.jpg
  • 47
@vlodar: Małe dzieci są bardzo wrażliwe na ukąszenia i wszelkie jady. Układ odpornościowy jeszcze nie działa w pełni. W miejscu ukąszenia zbiera się płyn, który ma powstrzymać wszelkie drobnoustroje które się tam dostały. Gdy obrzęk się powiększa może uciskać na naczynia krwionośne, blokując właściwie krążenia.
@Cymerek:

"Dlaczego bowiem jusznice i inne bąkowate nie stosują środków znieczulających ugryzienie, tak jak robią to inne krwiopijne owady? Odpowiedź nie jest wcale trudna. Okazuje się, że obrały odmienną taktykę „bezpiecznego” wysysania krwi, która szczególnie sprawdza się w przypadku zwierząt. Te bowiem, kiedy poczują ugryzienie jusznicy, o wiele bardziej koncentrują się na złagodzeniu objawów poprzez lizanie rany, niż na zabiciu tej, która ją spowodowała. Jusznica korzysta więc z tego, że żywiciel
Jeśli chodzi o latające i gryzące #!$%@? przypomniał mi się jeden #suchar

Kupował facet od rolnika chałupę nad jeziorem. I pyta go:

- Panie, a jak tutaj z komarami?

- Noooo... czasem są, ale my znaleźliśmy sposób!

- Tak? Jaki?

- Nooo.... sadzamy teściową na ławeczce przed chałupą i smarujemy jej twarz miodem. I te komary lecą do niej i jest spokój.

- Ale ona się przecież zadrapie na śmierć!

- Nieee...