Wpis z mikrobloga

Obejrzałem sobie ponownie materiał o Trzaskobusie i… cóż mogę powiedzieć? Dzisiejsza TVP przy tamtej epoce to, proszę państwa, prowincjonalna świetlica z laptopem pożyczonym z urzędu gminy.

To, co za Kurskiego i Pereiry produkowano, to nie była zwykła propaganda. To był Bayraktar medialnej wojny. Operacja chirurgiczna z sercem artysty i ręką kata. Muzyka dramatyczna jak w zwiastunie „Gry o tron”, kolory cieplejsze niż herbata u babci, tempo montażu godne Ridleya Scotta po pięciu kawach. A to wszystko w cztery minuty! Cztery minuty czystej, dopracowanej do absurdu propagandy — aż chce się obejrzeć jeszcze raz, z komentarzem reżyserskim.

Była to sztuka. Ciemna, perfidna i bezwzględna, ale sztuka. TVP wtedy nie informowała — ona miażdżyła. Każda wypowiedź, każde cięcie, każde spojrzenie z kadru było jak strzała z łuku narracyjnego, która leciała prosto w oczekiwania widza.

A teraz? TVP O prezentuje produkt, który wygląda jakby robiony był przez kółko filmowe z technikum gastronomicznego. Bez natchnienia, bez dramaturgii, bez choćby cienia tej chorej, przewrotnej perfekcji. Ani nie sieje propagandy z rozmachem, ani nie informuje z godnością. Ot, materiał do odhaczenia, żeby coś poszło na antenę.

Czy to nieudolność? Czy może nieśmiała próba bycia "obiektywnym"? Trudno powiedzieć. Wiadomo tylko, że wyszło tak, że i przeciwnik się nie boi, i widz nie pamięta.

Wielki Jacek gdzieś tam pewnie kręci głową, patrząc na ten smutny zjazd po równi pochyłej. Kiedyś była matka propagandy. Dziś? Co najwyżej jej smutna kuzynka z prowincji.

#polityka #bekazpisu #kanalzero
lagito - Obejrzałem sobie ponownie materiał o Trzaskobusie i… cóż mogę powiedzieć? Dz...
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach