Wpis z mikrobloga

Postanowiłem zrobić oddzielny wpis, ponieważ może znajdą się jeszcze inne osoby zainteresowane, chcące rozpocząć przygodę z #yerbamate. W każdym razie wołam zainteresowanych dla których powstaje ten post @karma-zyn @Stadler.

Na temat Yerby mnóstwo informacji możecie znaleźć w necie. Wpisując słowo klucz wyskoczy milion stron, fora internetowe oraz kanały youtube. Dlatego nie chcę rozpisywać się jak należy pić, parzyć i kultywować obrządek yerby. Skupię się bardziej na sprzęcie, którego używałem i subiektywnych odczuciach podczas spożywania naparu. Pierwszym zarazem plusem i minusem obrządku picia yerby jest czas potrzebny do przygotowania naparu. Z jednej strony może stać się to chwilą czilałtu oraz relaksu, jednak stwarza to problem gdy się spieszymy. Cięzko jest „strzelić” sobie yerbę tak jak espresso. Zarówno parzenie oraz dbanie o sprzęt wymaga więcej czasu. Wkraczając w temat sprzętu jest on od dłuższego już czasu jest dostępny w wielu miejscach zaczynając od allegro, poprzez sklepy internetowe oraz fizycznie istniejące punkty z yerbą. Będę operował na przypadkowych linkach obrazujących przedmioty z których korzystałem, jednak nie chodzi mi o reklamowanie określonych sprzedawców – kupować tam gdzie jest najtaniej. Jeżeli chodzi o ceny to nie ma reguły, jedne rzeczy są tańsze w sklepach internetowych, inne na allegro, po prostu trzeba szukać i sumować cenę ostateczną. Co do zestawów, to końcowa suma wyjdzie mniejsza od tej, jeżeli byśmy kupowali rzeczy oddzielnie, jednak czy na początek potrzebujemy 5kg yerby? Z doświadczenia stwierdzam, że nie wszystkie gatunki yerby podchodzą i niektóre susze z moich 5kg zapasów traciły termin ważności i lądowały w koszu, więc oszczędność byłą żadna. Jak to bywa w zestawach często wpychane są elementy, które zwyczajnie nie schodzą w zwykłej sprzedaży. No to tyle na temat zestawów. Przechodzę do sprzętu, którego używałem. Zaczynając przygodę naczytałem się jak ważny jest obrządek i naczynia z których pijemy. Kupiłem coś takiego, naczynko wykonane z wydrążonego owocu tykwy.

http://allegro.pl/tykwa-calabaza-amigo-do-yerba-mate-300ml-oryginaln-i4158965085.html

Oczywiście trzeba je przygotować do użycia i pierwszego zaparzenia, ale to wszystko też w necie. Smak faktycznie trochę inny niż pierwsze próby ze szklanki, jednak naczynie jest na tyle wymagające, że szybko z niego zrezygnowałem. Powinno się codziennie z niego pić i susz zostawiać do dnia następnego. Zdarzało mi się jednak nie pić kilka dni i wkraczała pleśń, a jeżeli zostawiłem tykwę suchą na parę dni potrafiła popękać i nadawała się do kosza. Jak ktoś planuje pić codziennie i mocno dbać o naczynie to niech próbuje.

Kolejne naczynko było to drewniane matero:

http://allegro.pl/mate-naczynie-do-picia-yerba-mate-jakosc-i4236563818.html

Nie polecam, posmak nie był przyjemny a do zakupu zachęciła mnie cena i wygląd tak jak matero wykonane z drewna Palo Santo, jednak cena zawsze mnie odstraszała. Matero z Palo Santo podobno najlepsze.:

http://allegro.pl/mega-okute-matero-palo-santo-200-250ml-yerba-mate-i4233884740.html

Nigdy nie było mi dane pić z niego, ale podobno wkrada się żywiczny posmak, który jest niesamowity. Cena jest dosyć wysoka i podobno naczyniu również trzeba poświęcić sporo czasu aby długo służyło. Obecnie korzystam z cermicznego matero:

http://allegro.pl/matero-ceramiczne-x2-miodowe-do-yerba-mate-gratis-i4231098649.html

Cena relatywnie niska, łatwe w utrzymaniu. Szczerze mówiąc w tym momencie gdy piję yerbę mniej systematycznie jest to dla mnie naczynie idealne.

Przejdę do „słomki” przez którą pija się napar czyli Bombilli. Ilu specjalistów od sprzętu, tyle teorii. Każdy ma swój ulubiony rodzaj, długość, po prostu trzeba wypróbować kilka i dopasować wg potrzeb. Stanowczo mogę odradzić najtańsze, bambusowe bombille. Są tanie, jednak słabo filtrują, rozwarstwiają się, pleśnieją, pękają, ogólnie bezsensowny zakup. Osobiście zaczynałem od zwykłej, zestawowej bombilli:

http://allegro.pl/bombilla-mercedes-liza-do-mate-cuchara-nierdzewna-i4169604458.html

Stosunek ceny do jakości był wystarczający. W miarę dobrze filtrowała, przy niższych naczynkach może denerwować jej długość, która dochodzi do ok 20cm, przez co naczynko stojąc traci a stabilności. Minusem jest brak możliwości rozkręcenia i porządnego umycia. Jednak jeżeli po piciu umyjemy bombille pod bieżącą wodą nie powinien zbierać się syf. Niektóre bombille zawierają tzw. Pierścienie chłodzące, które rzekomo ochładzają napar przechodzący przez bombille aby nie poparzyć ust. Wg mnie to ściema, posiadałem taką bombille, jednak nie odczułem żadnej różnicy pomiędzy tą z pierścieniem, a normalną. Tu macie z pierścieniem:

http://allegro.pl/bombilla-czerwone-oczko-yerba-mate-nierdzewna-hit-i4171851148.html

Przesiadłem się na coś takiego:

http://allegro.pl/bombilla-yerba-mate-la-mulata-nierdzewna-gratis-i4171851136.html

Rozkręcana główka, można spokojnie, dokładnie wyczyścić. Po pewnym czasie problemy stwarza dokładne skręcenie i spasowanie elementów, przez co może więcej syfu wpadać do ust razem z naparem. Postawiłbym ją na równi z powyższymi jeżeli chodzi o filtrowanie, jednak dodatkowy plus zyskuje dzięki możliwości rozkręcenia i dokładniejszego czyszczenia. Metale pomimo deklarowanej nierdzewności tracą z czasem na połysku i „śniedzieją”? Nie wiem jak fachowo to określić, ponieważ nie rdzewieją, a nachodzi na nie dziwny matowy nalot i przebarwienia. Zdziera się także jakaś powłoka i po jakimś roku użytkowania wyczuwalny jest smak metalu, podczas picia, co nie jest przyjemne. Poniżej bombilla ze sprężynowym systemem filtrowania:

http://allegro.pl/bombilla-yerba-mate-resorta-najl-filtrowanie-promo-i4204655295.html

Nie potrafię wypowiedzieć się na jej temat, gdyż nigdy nie próbowałem. Sam nie wiem dlaczego, jakoś bombille sitkowe zawsze bardziej przemawiały do mnie.

Sprawa termometru wg mnie jest prosta. Jest on na tyle tani, że warto go kupić, przynajmniej na początek żeby później „na oko” móc określić temperaturę wody. Ja bawiłem się w pomiary kilka miesięcy, później zalewałem po 5 minutach od wrzenia i różnicy nie czułem.

Tyle na temat sprzętu. Czyli tykwa/matero, bombilla i termometr to wszystko czego będziemy potrzebować. Rodzajów yerby jest tyle, że nie będę się dużo rozpisywał, wymienię te które pamiętam, że piłem i polecam. Osobiście wolę despeladę niż elaboradę, czyli tą bez gałązek. Klasycznymi rodzajami yerby, które powinno się spróbować są Pajarito, Amanda, Rosamonte. Smaki są wyraziste, z nutką wędzarniczego dymu co nie każdemu może przypaść do gustu, jednak są to klasyki. Wszelakie yerby w saszetkach odradzam, nie ma to żadnego porównania do picia „normalnej” yerby. Godne polecenia wg mnie są Pipore, Taragui, Cruz de Malta (ona szczególnie, w smaku jest dosyć łagodna, a działanie ma mocno pobudzające), La Merced (świetna w smaku, podobno mercedes wśród masówek yerby). To tak z grubsza, które pamiętam. Zaznaczam, że wolę klasyczny, wyrazisty smak, nie lubię mieszanek limonkowych czy mentolowych, nie lubię udziwnień smakowych rozmywających posmak yerby. Jednak warto takie spróbować, mi akurat nie podeszła żadna mieszanka, chociaż kilku próbowałem. Z rodzajów, które nie smakowały mi to wszelakie Selecty, CBSe, Colony. Nie chcę uchodzić za eksperta, jednak jeżeli będę w stanie to odpowiem na pytania. Mogę opisywać subiektywne doświadczenia z tym specyfikiem, może komuś przyda się do rozpoczęcia przygody z yerbą.

TL;DR

PIJĘ YERBĘ

#yerbamate #yerba #mateisci #narkotykizawszespoko #ostrokrzewparagwajski #ciekawostki #czil #alesierozpisalem #pierwszytakdlugiwpis
  • 10
  • Odpowiedz
zalewałem po 5 minutach od wrzenia


@Geoadam: a nie powinno zalewać się nieprzegotowaną wodą? woda po wrzeniu jest mniej natleniona i podobno nie reaguje tak dobrze z yerbą
  • Odpowiedz
@idefiks: Podobno powinno się zalewać wodą jeżeli stanie się "biała". Przed wrzeniem osiąga taki stan, chyba każdy wie o co chodzi. Jednak ze względów higienicznych wolę ją przegotować, nie wiem jaki jest stan rur doprowadzający wodę do mojego domu, bo sama woda podobno taka jak źródlana.
  • Odpowiedz
@idefiks: Uważam, że to wszystko to bardziej ideologia, bądź jakiś koneser wyczuwa różnicę. Yerbę można też zalewać zimną wodą, powstaje wtedy tzw. Terere.
  • Odpowiedz