Wpis z mikrobloga

#szukaniepracy

Pracowałam ja sobie w firmie parę lat, nauczyłam się mnóstwo, no ale firma ma pewien poziom no i tego już dalej nie pomalujesz. Ściana i albo szukasz następnej takiej samej [w Łodzi nie tak łatwo] albo szukasz większej, z lepszymi standardami, żeby doszlifować umiejętności etc.

Pojawiło się ogłoszenie o robotę, do takiej większej, stanowisko bliźniacze, spełniam wymagania jota w jotę, więc wysyłam. I cisza. A byłam pewna, że chociaż na rozmowę się wybiorę.

Okazało się, że koleżanka zna tam kogoś wysoko, więc wysłała moje cv jeszcze raz sama, z zapytaniem co owa osoba myśli.

No i odpowiedź brzmiała "szukamy bardziej doświadczonych".

Damn, wiem że #slowpoke, ale kurde nie mogę się przebić przez ten mur- nie mam już za bardzo czego szukać na poziomie poprzedniej firmy, nie mam gdzie przeskoczyć poziom wyżej, bo tego poziomu jeszcze nie mam. Przebranżowić sie, nawet na coś prostego nie udaje mi się, bo tysiąc osób ma już doświadczenie w tym czymś, a ja nie.

Tylko tak chwilowo #marudze, zaraz będę toczyć bój dalej, kiedyś musi sie udać.
  • 35
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@shymon: ja nigdy nie przechodziłam przez etap studiów i utrzymywania przez rodziców ;) no, przez pół roku próbowałam studiów dziennych, potem pół zaocznych płaconych przez siebie, ale to nie dla mnie, nie widziałam w tym sensu [ręce mi się załamywały jak widziałam jak to wygląda i miałam poczucie traconego czasu, a nie widziałam też siebie na medycynie, super technicznym kierunku etc. żeby to miało sens wg mnie]. Wolałam pracować. Oczywiście
  • Odpowiedz
@hellyea: Ale ja wiem, że plusy będą, tak jest po prostu wygodniej ;)

A kierunek mam techniczny i myślę, że dość dobry. I że wiedzę jakąś tam mam też wiem, chociażby po tym, jak ostatnio zrobiłem kilka szkoleń, co by CV trochę podrasować i prowadzący szkolenia byli nawet lekko zaskoczeni tym co umiemy (z kilkoma kolegami byłem).

No, ale trochę żałuję, bo po pierwszym stopniu mogłem już zacząć szukać roboty, a tak zaraz pojawi się na rynku 80 takich samych osób w tym samym mieście i szukaj pracy teraz...
  • Odpowiedz
@shymon: sporo u nas było takich przypadków, że przychodzili będąc jeszcze na studiach [nie było problemu z wychodzeniem na zajęcia], poduczyli się i pod koniec studiów jeszcze czy tuż po odchodzili już do dużych firm. Była to straszna głupota szefa, ale to inna sprawa.

To jest chyba jeden własnie z lepszych schematów, bo jak wielu kończy studia naraz to ta osoba już ma robotę [drugą, lepszą]. Ale to też musi
  • Odpowiedz
@hellyea: Z jednej strony głupota szefa, ale za to z drugiej strony szacunek dla niego, bo dał tym ludziom szanse na zdobycie tego pierwszego doświadczenia zawodowego. Przecież 90% ogłoszeń o pracę ma w treści:

Wymagane 2 lata doświadczenia na podobnym stanowisku.


A z ostatnim akapitem w stu procentach się z Tobą zgadzam. ;)
  • Odpowiedz
@shymon: głupota w sensie biznesowym. On faktycznie z jednej strony jest osobą, która daje szanse, ale z drugiej nie oszukujmy się- taki student jest tańszy ;)

Głupotą jest to, że szkoli ludzi, a potem pozwala im odchodzić. Bo duża rotacja jest niezdrowa dla projektów etc. Powinien chociaż bardziej się postarać, żeby ich zatrzymać, chociażby godniejszym wynagrodzeniem z czasem, starając się poprawić warunki pracy etc.. Wiadomo, że niejednokrotnie nie przebije oferty
  • Odpowiedz
@hellyea: Ano, jeśli nie starał się nawet ich zatrzymać, tylko gdy skończyli już studia oferował im dalej te same pieniądze, to już słabo.

Wiadomo, że lojalki na 2 lata nikt nie będzie podpisywać za 2000 netto...no ale jeśli patrzy tylko w kategoriach kto zrobi taką samą robotę taniej, to serio słabe podejście (chociaż pewnie uwzględniając to, że nowego człowieka od nowa trzeba do wszystkiego wdrażać, to kolejne roboczogodziny i tym
  • Odpowiedz
@hellyea: Dlaczego to akurat oczywiste...po prostu myślą krótkoterminowo, a nie długofalowo. Bo przecież czym taniej ktoś dla nich pracuje tym więcej w jego kieszeni zostanie, co nie? Co z tego, że odda to potem w podatkach, zamiast dać podwyżkę i zwiększyć koszty generowane przez firmę...
  • Odpowiedz
@hellyea: Ciekawe czy nie mamy tu na wykopie jakiegoś szefa, który by nam to wyjaśnił, ewentualnie wyprowadził z błędu, jeśli nasze rozumowanie przepełnione jest ignorancją i niewiedzą?:D
  • Odpowiedz
@shymon: sądzę, że jakaś bezsensowna gównoburza mogłaby z tego wyjść ;) bo wydaje mi się, że oni chyba własnie tak jak mówisz "wyprowadzali by z błędu".

Wiesz, czasami może doraźnie to się sprawdza no i wiadomo, że nie każdej branży sie to tyczy. Ale notorycznie- już nie bardzo.
  • Odpowiedz
@hellyea: No na pewno nie w branży, która jest na tyle specyficzna jak IT.

Doraźnie, czyli np. jakiś specjalista odszedł z firmy i potrzebny na szybko ktoś, kto przejmie chociaż część obowiązków? No, ale po to właśnie okres próbny z niższym wynagrodzeniem jest, żeby zobaczyć jak się będzie współpraca układać :D
  • Odpowiedz
@shymon: doraźnie czasem jest potrzebny ktoś do wsparcia typu np. grafik etc. generalnie ktoś do wąskiego bardzo zakresu, ktory chwilowo został przeładowany zleceniami etc. ew. w zastępstwie
  • Odpowiedz
@hellyea: No, no, rozumiem :)

Ale no my tu jako "szeregowi pracownicy" na decyzje szefostwa niewiele wpłynąć możemy, co najwyżej właśnie rozglądać się za firmą, gdzie w zarządzie są ogarnięci ludzie myślący długofalowo, bo nie wierzę, że takich nie ma.
  • Odpowiedz