Wpis z mikrobloga

Pamiętacie?

...

Jaka była najmniejsza rzecz, która Was uszczęśliwiła?

Mnie uszczęśliwił jeden piksel. Taki zwykły normalny piksel. Pojawiał się i znikał, pojawiał się i znikał a ja nie byłem w stanie oderwać od niego wzroku.

Hipnotyzujące.

Piksel wyświetlał się na małym kilku calowym monitorku i dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że patrzę na serduszko mojego dziecka.

.....

To było kilka miesięcy temu. A teraz już nie ma piksela...

jest za to FULL HD 3D, STEREO z pełną paletą kolorów :-)

Ogłaszam #pikselthebeginning !

Tak. Mam córeczkę! Jest śliczna i wyjdzie bogato za mąż ;) Hm, słyszałem, że tu wszyscy zarabiają 10k miesięcznie... ;)

I parę przemyśleń po paru dniach:

1. Poród. Byłem przez cały czas. Panowie - warto. Bycie przy narodzinach swojego dziecka to niesamowite i niezapomniane przeżycie. Poza tym dopiero przy porodzie człowiek zdaje sobie tak naprawdę sprawę, ile wysiłku kosztowało partnerkę cała ciąża i poród. Dopiero po wzięciu dziecka w ręce pojawiają się myśli: "O rany, jakim cudem ona zmieściła się w brzuchu", "wow, ale ona ciężka!" i "jaki to musiał być ból - ja bym nie dał rady". Żono - bardzo Ci dziękuję!

Podczas porodu byłem twardy przez cały czas, ale jak zobaczyłem naszą córkę to nie wytrzymałem, łzy poleciały po policzkach i nos mi się przytkał. Położna zostawiła dziecko na brzuchu mamy i poleciała szukać dla mnie chusteczek ;)

2. Położne w szpitalu zaprzeczają sobie nawzajem. Każda ma inną opinię o tym, jak często dziecko ma jeść, co ma jeść mama itp. Dieta miała być lekkostrawna, ale pierwszy obiad w szpitalu zawierał... kapustę. Jedna położna mówi, żeby absolutnie nie dokarmiać dziecka, a druga pyta czy chcemy ją zagłodzić i żeby dać jej mieszankę. Ech.

Ps #coolstory z sali poporodowej. Ojciec dziecka dowiedział się, że mama z dzieckiem muszą zostać jeszcze kilka dni w szpitalu bo dziecko spadło z wagi. Zrobił karczemną awanturę: "Jakie macie standardy w tym szpitalu! Co to ma być! Jak mogliście dopuścić do tego, żeby dziecko upadło!"... a chodziło o to, że dziecko spadło z wagi, tzn. schudło ;)

3. Największą moją obawę przez całą ciążę budziło to, że dziecko "zepsuję" :) Nie miałem wcześniej do czynienia z niemowlakami i wydawało mi się, że to takie kruche i delikatne stworzenia.

A gdzie tam - mam problem by wydostać palec z jej żelaznego uchwytu ;) Moje wszystkie obawy związane z braniem ją na ręce, ubieraniem i zmienianiem pieluch minęły po kilku dniach.

4. Dziewczynka ma na imię Dżesika - po babci. Ślicznie, prawda? Na drugie damy jej Alize.

5. Przed ciążą byłem bordowy a teraz mnie nie ma nawet w rankingu. Trzeba się wziąć do roboty :)

PS Zdjęć nie będzie ;)

#trolololo ;)
  • 17
  • Odpowiedz
@chafer:

4. Dziewczynka ma na imię Dżesika - po babci. Ślicznie, prawda? Na drugie damy jej Alize.


Imię w sam raz dla członka patologicznej rodziny :)
  • Odpowiedz
@chafer: Mi się marzyła prawdziwa melina. Wiele razy obmyślałem plan działania:

- zdarcie parkietu,

- pokrycie podłogi żwirem, żeby spokojnie pluć i pety rzucać,

- zaklejenie okien gazetami,

- zamiana żyrandola na żarówkę na drucie,

- wypalenie dziur w wersalce oraz kilkukrotne oddanie nań moczu + obsikanie kilku ścian tak dla wyjątkowej atmosfery.
  • Odpowiedz
@Wight: Oddanie moczu w ramach budowania niepowtarzalnej atmosfery to uroczy pomysł. Podoba mi się ten plan. Niestety nie mogę go zrealizować - brak żyrandola, wystarczającej ilości gazet i odpowiednio pojemnego pęcherza :(
  • Odpowiedz
@chafer: Gratuluję :) To ciekawe widzieć, jak zmieniło się zupełnie podejście do ciąży i rodzicielstwa u facetów. Kiedyś mężczyzna interesujący się ciążą partnerki, to był ewenement, a w czasie porodu co najwyżej maż przesyłał żonie pozytywne myśli telepatycznie, a często bywało i tak, że pojawiał się na porodówce, jak już było po wszystkim. A i potem, jak już się dziecko pojawiło na świecie, to ojcowie jakoś nie rwali się do kąpania,
  • Odpowiedz
@nocnica: W takim razie mam szczęście - położne, które spotkałem były sympatyczne i pełne empatii. Tylko ta niekonsekwencja...

A podejście do ciąży.. cóż, kiedyś (30 lat temu) ojcowie nawet nie mogli być przy porodzie nawet gdy chcieli. Też się cieszę, że to się powoli zmienia :)

PS Właśnie jesteśmy po pierwszej kąpieli.

Ile krzyków! Ile potu i nerwów!

Dziecko też się zestresowało :-)
  • Odpowiedz
@chafer: A to może tylko u mnie w szpitalu takie wiedźmy pracowały ;__: Chociaż tekst o "głodzeniu dziecka" by mnie wkurzył i zdołował, szczególnie w tamtym czasie, ale możliwe, że to po prostu ja jestem nienormalna i przeczulona :P Enyłej. Niech się dzieć trzyma zdrowo i wyrośnie na mądrego i pięknego #rozowegopaska ;)
  • Odpowiedz
- mam problem by wydostać palec z jej żelaznego uchwytu ;)


@chafer: Pewnie wiesz, ale to bardzo zdrowy odruch.:) chwytny

masz jeszcze taki jeden fajny odruch u takiego malucha:

-odruch Babińskiego (odchylanie dużego palca po podrażnieniu stopy)

czyli takie jakby łaskotki.:D

na pewno w szpitalu go badali, ale sam możesz sprawdzić.:)
  • Odpowiedz