Wpis z mikrobloga

Łódź #!$%@?. Już po 22. Idę ulicą i na każdym kroku widzę ławki z przyspawanymi do nich żulami. Co drugi mijany chłop jak z obrazka, tylko że obrazek ten znajduje się w encyklopedii pod hasłem FAS, a całej reszcie i tak za same gęby należałby się kryminał. A jeszcze nawet nie opuściłem terenu Audioriver.

Wsiadam do pociągu, wyciągam krzyżówki i po chwili zauważam, że są całe #!$%@? czerwoną wydzieliną, podobnie jak stolik i częściowo też moje ręce. Okazuję się że na siedzeniu w sąsiednim rzędzie jest dość spora plama krwi, która najwidoczniej nieco rozproszyła się dookoła. Na szczęście mam chusteczki nawilżane, które już nie po raz pierwszy tego weekendu ratują mi dupę.

Pasażerowie pociągu porozsiadali się wygodnie i w idealnej harmonii, a rozdział miejsc w wagonie znalazł się w punkcie optimum - gdzie kryterium optymalizacji jest maksymalizowanie chaosu, bo nikt nie siedzi tam gdzie powinien.

Jeden wymyśla, że ktoś siedzi na jego miejscu, bo ktoś zajął jego miejsce, a ten ktoś z kolei zajął inne miejsce, bo uznał że przy oknie mniej mu śmierdzi żulem - a tak się składa że akurat tym pasażerem był właśnie żul, który tym samym rozdmuchał swój problem na cały wagon.

Drugiemu zaś przeszkadza że jego miejsce jest #!$%@? krwią. Oferuję chusteczkę nawilżaną - koleś ją bierze, wyciera siedzenie i mówi że potrzebuje jeszcze jednej - powtarzając tę samą sekwencję sześć razy pod rząd, aż kończą mi się chusteczki, co kwituje pytaniem czemu nie wziąłem więcej, po czym siada na dalej #!$%@? krwią siedzenie. Już chciałem proponować żeby zapytał konduktora o jakieś wsparcie higieniczne, ale ugryzłem się w język przypominając sobie jak 10 minut temu szukałem toalety - trzy kolejne kabiny przywitały mnie zapchanymi kiblami i podłogą mokrą od ludzkich wydzielin wszelakich - chociaż w każdej z nich o zauważalnie różnych proporcjach.

Ostatecznie okazuje się, że w tym całym cyrku największą małpą jestem ja sam, bo nawet nie powinienem w nim być. Z jakiegoś powodu na moim bilecie widnieje jutrzejsza data. Pewnie błąd systemu, albo coś się źle wydrukowało - jako rasowy debil natychmiast wykluczam opcję w której to ja jestem debilem i wybrałem złą datę przy kupowaniu. Stwierdzam więc, że nie będę walczył z systemem który ewidentnie jest przeciwko mnie i zgadzam się na zrobienie zwrotu oraz kupienie nowego biletu u konduktora.

Co prawda teraz nie mam już gwarancji miejsca, ale pewna miła pani oświadcza, że mogę usiąść obok niej. Kupiła dwa miejsca tylko dla siebie żeby nie siedzieć obok żula, ale uznała że skoro żul jedzie wagonem (a relacja ta jest obustronna), to moja obecność i tak nic nie zmieni. Zrozumiałem wtedy, że wzięcie prysznica przed wyjściem nie było w stanie ukryć tego, że mam za sobą 3 dni festiwalu, nieprzespaną poprzednią noc i wciąż krążącą w krwiobiegu amfetaminę.

Z zamyślenie wyrywa mnie głos z głośnika ogłaszający kolejną stację: Solec Kujawski. Zerkam na zegarek i odliczam: trzy, dwa, jeden... Z ust jednego z pasażerów pada oczekiwane: "hehe stolec". Przynajmniej coś w PKP jest przewidywalne.

#lodz #audioriver #pkp #pasta #truestory
  • 2
  • Odpowiedz
@pi____: nawet nie chciało mi się całego czytać… Słysząc audioriver mi się już lampka zapala żeby unikać.(tak wiem- jestem starym dziadem) To tak jakbyś narzekał że jedziesz z ludźmi z Woodstock i #!$%@?.
  • Odpowiedz