Wpis z mikrobloga

Kuchnia polskich kambodżan:
- pitca petem palona i ropą z palucha podlewana (cycaty knur)
- domowej roboty energetyk Kamerdynera marki "żegnaj wątrobo"
- tęczowe kanapki z serem, które sera nie zawierają (robione z higienicznych warunkach ze sraniem do wiadra, bo "lokal" nie posiadał nawet toalety)
- bigos rozmrażany na trzy razy w 40 stopniach (Bej Kiszonkowy)
- gulasz świeżbem doprawiany (łupież Ropucha, gluty z nosa i krople potu kapiące z niemytego od miesiąca Klapka dodają niezapomniach esencji)
#raportzpanstwasrodka
  • 12
  • Odpowiedz
@darth_invader:
"Gościom" chlewu 4.0 to zupelnie nie przeszkadza, dopóki te pszne przyprawy i dodatki są darmowe. Wpie..ają aż im się uszy trzęsą i płacą stawki jak w restauracjach z przewodnika Michelin xD
Swoją drogą smakosze klapko-cyco-kuchni muszą mieć najdroższe ubezpieczenie zdrowotne, łącznie z privat jetem.
  • Odpowiedz
@darth_invader:

Ogólnie to jak widziałem jak Bejoza mięso podsmażała na gulasz, to mój kuchenny nazim się włączył.

Jak wpierdzielił 6kg mięsa do gara pod niewystarczająco energetycznie palnik, to zaczeło się gotować i puszczać wodę, a nie
  • Odpowiedz
Mięsko na gulasz (czy ogólnie różne cięte w kostkę miesa) trzeba na gorącej patelni / garnku podsmażyć na mega gorącej powierzchni, żeby zamknąć soczystość i zarumienić zarazem.


@kurczakos1:
No tak właśnie trzeba,ale klapek ekspert gastronom wie najlepiej.Nabijał się z potraw i sposobu gotowania Khmerów,a sam nie potrafi nic zrobić oprócz ogórków i kapusty co i tak tarła i przygotowywała Tharong.
  • Odpowiedz
@kurczakos1 przecież kishonka bej to ma tylko 2 wysoko rozwinięte skille. Kłamanie za wszelką cenę oraz wymyślanie wymówek, by zdobyć cambodie w płynie i móc ją wypić. Cała reszta jego egzystencji sprowadza się do tych dwóch celów.
  • Odpowiedz