Wpis z mikrobloga

#sasiedzi

Wczoraj wieczorem, ktoś zaczął #!$%@?ć do mnie domofonem w natarczywy sposób, odbieram:
-halo?
<cisza>
Odkładam. Znowu dzwoni. Odbieram znowu:
-słucham?
Proszę naprawić drzwi od łazienki, schodzić ciszej po klatce schodowej i nie obijać się o poręcze i............ !!!
- nie rozumiem, kim pani jest?
ja jestem Sąsiadką !!!
- ale dlaczego rozmawiamy przez domofon?
Bo ja nie mogę nigdy pana złapać !
- no to otworzę pani drzwi i porozmawiamy twarzą w twarz.

Otworzyłem, wyszedłem na moment, ale cicho było na klatce. Chyba ktoś poszedł do mieszkania.
Codziennie wychodzę do pracy o 6 i nie mam wpływu na to, że ktoś słyszy mnie jak schodzę po klatce. Jestem ogólnie normalnym sąsiadem, nie imprezuje, kładę się spać przed 22, nie puszczam muzyki, nie gram na żadnym instrumencie. Większość czasu mnie nie ma w domu, bo jestem w pracy.

Zastanawiam się jak bardzo można się #!$%@?ć do ludzi, skoro piszczenie drzwi komuś przeszkadza. I zastanawiam się, czy być miłym i kooperatywnym, czy konfrontatywnym bo sąsiadka ewidentnie nie radzi sobie z emocjami. Co sąsiad może zrobić, jeśli chce mi uprzykrzyć życie? Jakieś skargi i zażalenia pisać?
  • 43
  • Odpowiedz
@Tytanowy_Lucjan: jasne, to bywa niestety że przeginka jest w jedną jak i w drugą stronę.

Kiedyś wynajmowałem mieszkanie nad takim babonem co mnie niemal do PTSD doprowadził. Jeszcze jakiś czas po wyprowadzce się łapałem na tym, że już mieszkając w innym miejscu się nadal skradałem po własnym mieszkaniu xD

A baba nie dość, że się o wszystko #!$%@?ła. Np. drukowałem 1 kartkę papiery wieczorem. Albo zwyczajnie chodziłem po mieszkaniu. Albo... zresztą szkoda gadać. Cokolwiek, nawet starając się być cicho (co mam we krwi więc mi nieźle wychodzi, bo w domu rodzinnym chowałem się z nadwrażliwym na hałasy dziadkiem), a ona i tak się
  • Odpowiedz
@Tytanowy_Lucjan: tak, ale jak ludzie zaczynają od zjebek bez ani jednej próby załatwienia sprawy polubownie to też nie jest fajnie, bo czasem niewiele trzeba aby wszystkim żyło się lepiej.

I ja tylko o tym, bo zauważyłem (a mieszkam #zagranico), że Polacy mają tendencję z miejsca iść na noże, zamiast wpierw zwyczajnie pogadać jak człowiek z człowiekiem.
  • Odpowiedz