Wpis z mikrobloga

Mit: Wojna na Pacyfiku była długa, krwawa. klęska Pearl Harbour była wielka, wynik wojny z Japonią długo był niepewny.

Fakt: 180 dni. Tyle Amerykanie potrzebowali czasu, żeby pozbawić Japończyków złudzeń. Amerykanie czytali japońskie szyfry. Czytali je także 180 dni wcześniej, czyli przed Pearl Harbour (kolejny soczysty temat, ale teraz nie o tym).

Zwycięstwo wywiadu trzeba było jednak przełożyć na zwycięstwo na morzu. Szczególnie, że japońska flota była jak dotąd niepokonana, lotniskowce śmiertelnie groźne, co pokazały w szeregu wcześniejszych operacji. Piloci japońscy byli zaprawionymi w bojach weteranami. W zasadzie można by to przyrównać do pojedynku bokserskiego, gdzie doświadczony mistrz świata miał stoczyć pojedynek z pretendentem do tytułu.

Pojedynek miał się rozegrać w pobliżu atolu Midway. Gdyby Amerykanie przegrali, a co gorsza utracili nieliczne wtedy lotniskowce, wojna realnie mogła się wydłużyć o wiele, wiele miesięcy. Kluczowym elementem planu admirała Nimitza było zaskoczenie.
3. czerwca amerykański samolot zwiadowczy dalekiego zasięgu potwierdził wszystkie wcześniejsze ustalenia, gdy wykrył japoński zespół uderzeniowy kierujący się na Midway. Czekały tam już 3 amerykańskie lotniskowce, o czym Japończycy nie wiedzieli.

Bitwa zaczęła się 4.czerwca rano. Kiedy japońskie lotniskowce okładały Midway nalotami bombowymi, amerykański samolot wykrył pozycję Dai-ichi Kido-butai - 4 japońskich lotniskowców. Amerykanie zaatakowali pierwsi. Z lotniskowców Yorktown, Enterprise i Hornet wystartowały grupy uderzeniowe z torpedami, bombami i osłoną myśliwców.

Jeżeli kiedykolwiek, nigdy tak wiele nie zawdzięczano tak nielicznym, to właśnie elita elit - piloci marynarki byli w stanie decydować o losach wojny. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby rozumieć, jak niebezpieczna była to robota. Już tylko przy zwykłej awarii samolotu pilot był często zgubiony, dziesiątki, czy setki mil od małego pływającego pasa startowego. Zmienna pogoda, wiatr, wysokie fale, nawigacja na morzu, powodowały, że udane lądowanie na okręcie zawsze było niewiadomą. W misji bojowej zaczynało się już balansowanie na krawędzi śmierci.

W zmaganiach lotniskowców na oceanie, nawet jeden pilot mógł decydować o zwycięstwie. Choć była to gra zespołowa, ostatecznie i tak decydowało to jedno jedyne celne trafienie torpedą, lub bombą. Wcześniej trzeba było zmylić myśliwce, ominąć ogień przeciwlotniczy, nurkując z kilku kilometrów kilkaset kilometrów na godzinę trafić w manewrujący cel i jeszcze wyjść z tego wszystkiego z życiem. Grupa lotnicza na lotniskowcu składała się tylko z około kilkudziesięciu pilotów. Szkolenie pilota trwało długo, a bez należytego doświadczenia w walce, jego efektywność i tak zazwyczaj była niska. Pilot bombowy marynarki mógł zmienić losy bitwy, operacji, kampanii, może nawet historii, ocalić lub narazić tysiące istnień ludzkich. Doświadczony i skuteczny pilot bombowca był na wagę złota, jego skuteczność była poparta szeregiem cech i umiejętności, odwagi, brawury, które trudno było wyuczyć.

Bitwa była zacięta, kolejne amerykańskie ataki były niszczone osłoną myśliwską japońskich Zer i ogniem przeciwlotniczym. Japońska obrona w pewnym momencie została jednak przeciążona. Po serii nieudanych nalotów, około godziny 10.25 w ciągu zaledwie kilku minut dokonało się coś, czego chyba nikt nie mógł przewidzieć. Kapitan Richard Best lotem nurkowym z kilku kilometrów trafił pojedynczą bombą w sam środek lotniskowca Akagi, który szybko zajął się ogniem. Bombowce dwóch eskadr z Enterprise wzięły na cel lotniskowiec Kaga, który trafiony kilkoma bombami stanął w płomieniach. W tym samym czasie bombowce z Yorktowna ugodziły celnie Soryu. Trzy japońskie lotniskowce płonęły, a powracającym samolotom japońskim pozostało lądować na Hiryū, lub wodować. Kontratak z Hiryū odkrył amerykańskie zgrupowanie i kilkukrotnie trafił lotniskowiec Yorktown. Był to jednak tylko łabędzi śpiew Japończyków, gdyż teraz Amerykanie mieli znacząca przewagę. Po południu Amerykańskie bombowce zaatakowały Hiryū. Jednym z pilotów był kapitan Norman Kleiss, który rano celnie trafił Kagę. Także i tym razem nie spudłował i wraz z kilkoma innymi bomberami cieżko uszkodził japoński lotniskowiec. Płonący Hiryū i jego bracia zostali ostatecznie dobici torpedami z własnych okrętów.

Japońska projekcja siły na Pacyfiku się zakończyła. Wciąż mieli lotniskowce, pilotów i załogi, ale nigdy już nie odbudowali zwartej struktury Dai-ichi Kido-butai - weteranów największych japońskich zwycięstw. Amerykanie natomiast z każdym miesiącem rośli w siłę i to Japończycy musieli odpierać amerykańskie ciosy. Wojna miała być jeszcze długa, bitwy krwawe, ale zwycięstwo Amerykanów było teraz tylko kwestią czasu i poniesionych ofiar, głównie piechoty morskiej.

#mitywojny #wojennemity #pistacjexxwieku #historia #ciekawostkihistoryczne
KanuszMorwinJikke - Mit: Wojna na Pacyfiku była długa, krwawa. klęska Pearl Harbour b...

źródło: DC110686-4363-4567-B48D-0CDD87700DB0

Pobierz
  • 2
@Kanusz_Morwin_Jikke Atak na Pearl Harbour wygłądał dla Japończyków fajnie, ale tylko w przekazie propagandowym. Pokazali poddanym Cesarza że stać ich na zadanie ciosu Amerykanom. Niemniej Amerykanie stracili tę starszą część floty którą i tak wkrótce by przerobili na żyletki.

Japończycy z grona potęg II wojny światowej, byli tą z(tu nawiążę do boksu tak jak Ty) "najbardziej szklaną szczęką".

Dodatkowo uwiązali się wojną w Chinach. Nie mieli szans w starciu z amerykańskim gigantem.
@Kanusz_Morwin_Jikke: @DonTadeo

Japończycy popełnili wielki błąd przy Midway. Rozproszyli siły na kilka operacji. Sama bitwa była pod względem taktycznym remisem, pod względem operacyjnym i strategicznym przegraną Japonii. Największą stratą był personel pokładowy. Wyszkoleni technicy, obsługa pokładowa.
Pearl Harbor był planowany jako gra na zdobycie czasu. Gdyby Japończycy zajęli Midway czyli wyspy w połowie drogi to Amerykanie mieliby spory problem. Jeszcze większy Australia i Nowa Zelandia.
Armia Kwantuńska to w 1945 była