Wpis z mikrobloga

#codziennadruzynapierscienia

9. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Nocą Aragorn, poczekawszy, aż wszystkie duchy dotrą na miejsce oznajmił im swą wolę:



– Wybiła dla was wreszcie ta godzina. Jadę do Pelargiru nad Anduinę, wy zaś pojedziecie za mną. I dopiero gdy cały ten kraj zostanie oczyszczony ze sług Saurona, uznam, że dotrzymaliście przysięgi; wtedy odejdziecie, by na zawsze odnaleźć spokój. Jam jest Elessar, spadkobierca Isildura z Gondoru.


To rzekłszy kazał Halbaradowi rozwinąć wielką chorągiew, którą przywiózł z Rivendell. O dziwo, była cała czarna, jeśli zaś na niej wyszyto jakieś znaki czy słowa, nikt ich nie mógł w ciemności dostrzec. Potem zaległa cisza, której przez długie godziny nocy nie zmącił nawet szept ani westchnienie. Drużyna rozbiła obóz przy Głazie, lecz niewiele zaznała snu, bo zgroza osaczających wzgórze Widmowych Zastępów nie pozwalała zmrużyć oczu.


O świcie, po krótkim odpoczynku, ruszyli dalej. Po całodziennej, pospiesznej podróży dotarli w do miasta Calembel nad rzeką Ciril.

Gandalf z Pippinem nad ranem dotarli do Minas Tirith, stolicy Gondoru. Ludzie witali Białego Czarodzieja ze strachem, odbierając jego pojawienie jako znak bliskiej już wojny. Czarodziej, biorąc ze sobą hobbita, skierował się od razu do siedziby namiestnika Gondoru. Denethor od strażników, których Gandalf spotkał w drodze, wiedział, iż z Mithrandirem podróżuje ktoś, kto był świadkiem śmierci Boromira, oczekiwał zatem gości z pękniętym rogiem w dłoniach. Namiestnik powiedział to samo, co Faramir Frodowi, iż trzynaście dni wcześniej, to jest dwudziestego szóstego stycznia, w Minas Tirith słyszano odległy dźwięk rogu. Był to dzień, w którym Boromir poniósł śmierć.
Denethor począł wypytywać Pippina o szczegóły, hobbit zaś pod wpływem chwili zaoferował swe usługi namiestnikowi, by spłacić swój dług. Tak niziołek rozpoczął służbę pod sztandarem Gondoru. Namiestnik wypytywał hobbita o jego życie, o rodzinne strony i wiele innych, zdawałoby się, niepozornych spraw, lecz jako człowiek obdarzony wielką bystrością i przenikliwością, wywnioskował, iż wyprawie z Rivendell nie przewodził Boromir, a inny, tajemniczy człowiek, dzierżący miecz przodków Gondoru.
Później Pippin znalazł się na szkoleniu, gdzie trafił pod skrzydła gwardzisty Beregonda. Od mężczyzn dowiedział się wiele na temat Gondoru i aktualnej sytuacji wojennej. Następnie gwardzista skierował Pippina do jego syna, Bergila, gdyż sam musiał udać się na służbę. Dziesięcioletni chłopiec okazał się serdecznym kompanem dla hobbita. Wspólnie z innymi chłopcami, którzy nie opuścili miasta, przy Wielkiej Bramie obserwowali przybycie skromnych posiłków z Lossarnach na południu. Nastał zmrok, lecz na niebie nie rozbłysła żadna gwiazda.
W nocy w swej kwaterze hobbit spotkał wreszcie Gandalfa.

– Hej, Gandalfie! – zawołał Pippin wytykając głowę za kotarę. – Myślałem, żeś o mnie całkiem zapomniał. Cieszę się, że cię w końcu widzę. Dzień bez ciebie dłużył mi się bardzo.


– Noc za to będzie krótka – odparł Gandalf. – Wróciłem, bo muszę namyślić się w spokoju i samotności. Śpij, póki możesz wylegiwać się w łóżku. O świcie zaprowadzę cię znowu do Denethora. A raczej nie o świcie, lecz gdy przyjdzie wezwanie. Zapadły już Ciemności. Nie będzie świtu.


Od strony Mordoru nadciągały ciemności, którymi Władca Ciemności zamierzał szczelnie okryć niebo.

Wieczorem z kolei, po trzech długich dniach podróży, Théoden wraz ze swymi oddziałami przybył do Dunharrow. Zaskoczony zastał tam większość własnej armii, która miała przecież czekać w stolicy. Oni jednak, według zaleceń Gandalfa, który kilka dni temu oglądał nad Edoras Nazgûla na niebie, podążali ku polom Harrowdale, gdzie właśnie spotkali się z królem. Tam Merry i reszta poznali wieści o Aragornie i niebezpiecznej drodze, jaką podjął. Wkrótce też do obozu dotarł posłaniec prosto z Gondoru imieniem Hirgon, niosąc prośbę o pomoc w boju.

Théoden, wszak w trakcie przygotowań do wyprawy, nie był zaskoczony wszystkimi wieściami, jakie przyniósł goniec. Obiecał sześć tysięcy jeźdźców, którzy za tydzień staną pod murami Minas Tirith.

Frodo i Sam dalej maszerowali, krajobraz pozostawał niezmienny, mieli jedynie wrażenie, iż cisza stawała się głębsza, a powietrze cięższe. Wieczorem dotarli do krańcu lasu i opuścili pełne życia ziemie Ithilien.
Dotarli wreszcie do pustkowia, za którym wzbijały się w niebo ostre góry Efel Duath – tu skręcili na wschód w stronę Morgulu. Wreszcie zalegli w kryjówce i czekali do zmroku, by podjąć dalszą podróż.
Faramir tymczasem opuścił Henneth Annûn. Skierował swój oddział do Osgiliath, sam zaś ruszył ku Minas Tirith.

tłumaczenie cytatu: Maria Skibniewska

Na ilustracji „Gandalf Approaches the Guarded City” autor, John Howe


#lotr #wladcapierscieni #ciekawostki
Majku - #codziennadruzynapierscienia

9. marca 3019 roku Trzeciej Ery

Nocą Aragorn, ...

źródło: 1ee960366bf17cff458a4ada98fe451b

Pobierz
  • 10