Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Dziś światowy dzień walki z depresją, a ja przychodzę do Was z takim problemem.
Lvl28.
Otóż od dłuższego czasu zmagam się z takim zjawiskiem, że powoli nie mam chęci do wielu rzeczy.
Kiedyś - 20-25lvl studiowałem, dorabiałem sobie, miałem mnóstwo zainteresowań. Poznałem super dziewczynę z którą jestem do dziś. Mocno mnie wspiera bez względu na wszystko.
Rzecz w tym, że skończyłem studia, dostałem dobrą pracę, robię rzeczy które są unikatowe, ciekawe i w pewien sposób zawsze to chciałem robić.
Mam trochę ziemii, parę działek w fajnej lokalizacji ze świetną komunikacją, całkiem niedaleko miasta wojewódzkiego. Nie mogę więc narzekać ani na sytuację finansową, ani nieruchomościową.
Często wyjeżdżam za granicę, zarówno z pracy jak i turystycznie (wakacje, city break). Chcielibyśmy postawić dom i prawdopodobnie jesteśmy to w stanie zrobić bez dużego kredytu. Teoretycznie super sytuacja.
No i właśnie tu pojawia się problem, bo coraz mniej mi się chce cokolwiek.
Po pracy wracam i 5-6 godzin mi umyka nie wiem za bardzo gdzie. Nie robię nic produktywnego. Czasem zmuszę się do jakiś aktywności, ale nie mogę się skupić na niczym konkretniej.
W pracy czuję, że ciężko mi jest się skoncentrować. Praktycznie nic mnie nie cieszy. Do wszystkiego podchodzę chłodno i opieszale. Ciężko mi jest podjąć jakąkolwiek decyzję, a jeśli już to odwlekam. Czy to mała czy duża decyzja, nawet zakup samochodu przeżywałem pół roku przed wybraniem modelu o którym myślalem wcześniej. U dziewczyny ciągle doszukuję się wad, red flagów, ciąglę jakbym ją testował. Nawet podjęcie prozaicznej decyzji o wyjeździe jest dla mnie ciężka i nie chodzi tu o finanse. Jeśli już do tego dojdzie, to też mnie to tak wybitnie nie cieszy. W chwili większego stresu lub sytuacji w której wiem, że będę musiał się z czymś zmierzyć zaczynam mocno ziewać, mam ciężki oddech (płytki, nie mogę nabrać powietrza) i czasem mam takie wyłączenie/spowolnienie (nie docierają do mnie głosy z zewnątrz, jakbym tracił kontrolę nad ciałem). Swoją przyszłość, choć mogłaby się wydawać okej widzę w ciemnych barwach. Martwią mnie rzeczy, które nie powinny mnie martwić. Począwszy od tego czy dziewczyna się sprawdzi jako żona/matka, czy dam radę postawić dom, czy samochód mi się nie popsuje kosztownie. Wszystkie te rzeczy rozdrabniam i mam wrażenie, że przeżywam za mocno. Często też odczuwam poczucie winy wobec innych, często w chwilach w których nawet nie zwrócili uwagi na moje zachowanie. Dawne hobby rzuciłem w kąt, tłumaczę to brakiem czasu, którego jednak po pracy trochę mam. Nie mam motywacji do działania, chociażby do postawienia płotu, czy przejażdżki na rowerze. Mam też wrażenie, że drażnią mnie bliscy. W takim sensie, że mogę usiąść i pobyć z nimi, ale gdy zaczynają mi zadawać pytania to mnie to denerwuje. Najlepiej się czuję zaszyty w pokoju.
Czasem myśle co by się okazało, gdyby zdiagnozowano u mnie jakąś chorobę.
Do tej pory nie myślałem o tym za bardzo, miałem wrażenie, że taki ze mnie typ. Ale coś dało mi do myślenia, że jeszcze te 3-4 lata temu było zupełnie inaczej i mimo tego że jestem introwertykiem, jakoś dawałem sobie radę społecznie, czego nie mogę powiedzieć o teraźniejszości.
Mam wrażenie, że krzywdzę bliskich.
Najbardziej dotyka mnie taki brak motywacji do działania, to że mi się nic nie chce. Mam życie o którym zawsze marzyłem, sytuację do której dążyłem, a z niczego się nie cieszę. Nie pamiętam też kiedy ostatni raz czułem się taki szczęśliwy po prostu. Zawsze jest jakieś myślenie o wadach danej sytuacji.
Czy powinienem się zgłosić na jakąś konsultację? Czy wyolbrzymiam i przeginam, a takie są uroki dorosłego życia?

#zycie #depresja #psychologia #logikaniebieskichpaskow #introwertyk



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: Dipolarny
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 6
Moim zdaniem mógłbyś spróbować jakichś konsultacji albo zacząć terapię, raczej nie zaszkodzi a mogłoby Ci pomóc w tej sytuacji. Tak patrząc z zewnątrz, to i tak wciąż robisz dużo rzeczy, praca + wyjazdy, może wcześniej narzucałeś sobie aktywności ponad limit i teraz ciało reaguje w taki sposób.
@mirko_anonim: jak najbardziej zgłaszaj się. Najlepiej do psychiatry od razu. To najpewniej depresja i zaburzenia lękowe uogólnione. Nic strasznego, choroby tak jak każde inne, przeziębienie czy lordoza. Trzeba zaopiekować się sobą, zrobić sobie dobrze. Zadbanie o siebie neurologicznie czy psychologicznie jest absolutnie kluczowe do funkcjonowania.
Polecam również konsultacje z psychologiem i psychoterapię. Wszystko jest dla ludzi, a sam byłem bardzo oporny i źle nastawiony do tego. Uratowało mi to życie i
Kiedyś - 20-25lvl studiowałem, dorabiałem sobie, miałem mnóstwo zainteresowań. Poznałem super dziewczynę z którą jestem do dziś. Mocno mnie wspiera bez względu na wszystko


@mirko_anonim: nie chcę deprecjonować Twojej przypadłości ale zauważyliście jak często osoba która mówi że ma DEPRESJE jest w związku a ilu chłopów bez tego typu diagnoz jest samemu xd?

Ja jestem ciekaw ile jest osób z faktycznie niezdiagnozowanymi zaburzeniami wynikłymi ciężką sytuacją socjo-ekonomiczną (w tym na rynku