Wpis z mikrobloga

@IKnowThings: Rynek nieruchomości ma dużą inercję. Myślę, że ludzie rozpędzili się wzrostem cen mieszkań na BK 0% a w myślach mają kolejny kredyt 0% i oczekują dalszego wzrostu cen. W dodatku mało jest presji sprzedaży, bo ludzie mają wakacje kredytowe.
Czyli w skrócie:
- w głowach ludzi nieruchomości tylko mogą rosnąć
- mało ludzi chce sprzedać. Nie zejdzie po 20K? Trudno
- dużo ludzi chce kupić
- presja na kupno
@armagedon444: Patrząc po znajomych/rynku wtórnym w okolicy, to do opcji "mało ludzi chce sprzedać" dorzuciłbym brak pomysłu co później zrobić z tymi pieniędzmi oraz strach, że stracą na wartości przez inflację itd.

Jak ktoś sprzedaje to głównie po to, aby kupić nowe/wybudować się, bo wtedy potrzebne są tak duże pieniądze. Jak nie ma takiej potrzeby, to w jakim celu trzymać 500-800k na koncie.
przy zerowym popycie na kredyt


@IKnowThings: Ten zerowy popyt to od 20 lat jest tylko w głowach gołodupców, którym wydaje się, ze mieszkania do kupują magiczni ynwestorzy i UFO. Jednocześnie wydaje im się, ze jeśli ów popyt w jakimś okresie nie będzie bił historycznych rekordów lub nawet trochę względem nich spadnie, to zaraz spowoduje to nie oczekiwanie na poprawę sytuacji, ale paniczne wyprzedaże.

Mam nadzieje, że pomogłem.
@IKnowThings: Zrobiłem coś lepszego, pokazałem Ci błąd w pytaniu, jego skorygowanie powoduje że pytanie nie ma sensu.

Jakbyś sam miał mieszkanie teraz, to skłonny byłbyś tanio sprzedać oczekując że po skonkretyzowaniu się kredytu 0% ceny... spadną?
@deviator: wydaje ci się że próbowałeś to zrobić. Na dodatek zabrałeś się za to w na tyle nieprzyjemny w odbiorze sposób że skutecznie zniechęciłeś mnie do wchodzenia z tobą w dyskusję. Widzisz, nawet na wykopie jeżeli chcesz żeby ktoś się otworzył na to co masz do powiedzenia to warto zadbać o to żeby treść nie była zepsuta formą ani tonem wypowiedzi. A tak - zamiast spokojnie i merytorycznie opisać swoje zdanie
@IKnowThings: Bo posty spadkowiczów-gołodupców czytam od 20 lat i naprawdę komiczne jest to, jak bardzo ich "przemyślenia" są przewidywalne i niezmieniane. Serio, w 2006 też było sporo pacjentów, którzy po Internetach pisali że absolutnie nie ma żadnego popytu :)