Wpis z mikrobloga

Ta akcja w Grodkowie, przypomniala mi super #!$%@? akcje z mojego zycia.
Moj brat, 12 lat mlodszy, gdy byl chyba w czwartej klasie podstawowki. Zaczal symulowac ze jest chory i nie chce isc do szkoly. Duzo mi nie zajelo, zeby wyciagnac prawde. Wygadal sie ze jest typ (syn jednego z najbogatszych ludzi w miescie) ktory codziennie, z grupa przydupasow, kasuje go złotówke za wejscie do szatni. Jak nie ma zlotowki, to upodlenie. Brat az sie trzasl jak to opowiadal. Nic nikomu nie mowilem. Poszedlem do szkoly. (Nowa szkola otwarta 3 lata wczesniej. Ogromna) Obczailem gdzie szatnia tych gowniakow. Na drugi dzien. Odprowadzam brata do szkoly. Bo sie bal sam isc. Czekalem az sie pierwsza lekcja skonczy.Wbijam do szatni. Lapie tego nowobogatego pulpeta za szmaty. Dwa zdania wyciete z Pulp Fiction. Koniec akcji.
No i teraz czesc #!$%@?, troche ukazujaca jak bardzo mentalnosc ludzka sie zmienila. W dzisiejszych czasach bylby zapewne inny final.
Dyrektorka to moja ex wychowaczyni. Wzywa mame. Byl tez ojciec tego typa co gnebil mojego brata. Wplywy, policja, niedopuszczalne. Takie słowa klucz padały na konfrontacji. Mama opowiedziala cala sytuacje jak to naprawde wygladalo. Nastepnego dnia podjezdza jakis samochod, ktos dzwoni na domofon. Acha pewnie Policja.

Nie.

Stary przyjechal ze swoim gowniakem i kazal mu przepraszac.
No ale to nie koniec.
Oni zostali wkrotce kolegami.
Myslalem ze to wymuszone przez ojca tego pulpeta. No ale tak sie trzymali az do konca gimnazjum. Pulpet byl jak rodzina. Siadal z nami do obiadu. Gralismy razem w plejke. I zdrugiej strony bylo podobnie. W pewnym momencie nawet pracowalem w firmie taty pulpeta. #!$%@? historia.
#szkola #niewiemjakitag #rodzina