Wpis z mikrobloga

W ostatnich latach nie świętuję urodzin. Wyszedłem z założenia, że nie uważam aby warto było świętować coś, co wolałbym by nigdy nie nastąpiło. W praktyce to wygodny pretekst, by mieć wyprawianie ich w dupie. Siedzę w Japonii i tutaj nigdy nie było ciśnienia na świętowanie dnia narodzin. Na tyle że ludzie zwykle nie pamiętali, że je w ogóle mają danego dnia. Dobre podejście, choć jak kiedyś widziałem je w anime to wydawało mi się jakąś abstrakcją. Dopiero wpływ zachodu spowodował że częściej jest to coś, co się wyprawia. Świętowanie bycia starszym? Serio? Wystarczy chwilę się nad tym zastanowić by dojść do wniosku że to absurd tak jak huczne świętowanie nowego roku. Robimy to bezmyślnie, bo tak się po prostu przyjęło. Tak jak ze świętami Bożego Narodzenia, Wielkanocą itd. A wystarczy przestać być lemingiem, zatrzymać się na chwilę i po prostu to olać.
#antynatalizm #tamagotchiwjaponii
  • 29
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 1
@Sandrinia: podręcznikowy przykład wytresowania przez społeczeństwo. Nie chce mi się na ten temat rozpisywać, wystarczy rzucić okiem na załącznik. Dzięki za życzenia.

@Yoggi wiem że to pisanie brzmiało jak "ale to ty dzwonisz", ale ludzie zaczęli składać mi tu życzenia jak wspomniałem że mam darmową atrakcję w Japonii w dniu urodzin. Więc dlatego napisałam że nie ma takiej potrzeby. Dziękuję za życzenia z grzeczności. Nie oszukujcie się - g---o
tamagotchi - @Sandrinia: podręcznikowy przykład wytresowania przez społeczeństwo. Nie...
  • Odpowiedz
  • 1
@Sandrinia nie wiem czy oglądałaś film, ale tak czy siak polecam podejście tej blondi ( ͡º ͜ʖ͡º) choć w sumie już za późno na bardziej świadomy okres bycia dzieckiem ¯_(ツ)_/¯ ale ja np. mam dzieciństwo cały czas, w końcu chińskie bajki oglądam ( ͡º ͜ʖ͡º) a tak serio - nigdy nie powinno się całkowicie zabijać w sobie dziecka. To droga prosto
tamagotchi - @Sandrinia nie wiem czy oglądałaś film, ale tak czy siak polecam podejśc...

źródło: temp_file7292128096596423390

Pobierz
  • Odpowiedz
@tamagotchi: obejrzałam filmik. Uważam, że zajmuje się on głównie krytyką "normalności", nie podając żadnego sensownego rozwiązania. Z jednej strony dobrze ukazuje że jesteśmy niewolnikami, marionetkami w rękach naszych pierwotnych instynktów, a z drugiej? Mamy odseparować się od tego co ludzkie, co mamy wpojone chociażby przez ewolucję i dążyć do czego? Bez urazy, ale konkluzje z tego filmu bardzo przypominają mi propagandowe filmiki jehowych, brakowało tylko na koniec konkluzji że "właśnie
  • Odpowiedz
  • 1
@Sandrinia dzięki za wyczerpujący komentarz ()

Nie ma co brać tego filmu dosłownie. Skojarzenia religijne jak najbardziej na miejscu - de Mello był jezuitą ( ͡° ͜ʖ ͡°) przeczytałem jego książkę "Przebudzenie", mam mieszane odczucia, ale mimo wszystko polecam, jest mnóstwo o filozofii życia, o absurdach społeczeństwa i o psychologii. Trafne triki psychologiczne, które w dużej mierze albo już poznałem albo samemu do nich doszedłem, jeszcze przed lekturą.

Tam jest właśnie odpowiedź, na czym ma polegać ta doktryna życia, którą promuje. Nie trzeba tego traktować jak manuala. Nie trawię żadnej religii, ale podoba mi się ogólnie
  • Odpowiedz
  • 1
Jeszcze co do tego rozdziału osobowości - pamiętam że było to tak, jakbym był dwiema osobami na raz - tą która inicjuje czynność i tą, która ją przyjmuje. Stwierdziłem wtedy, że to double pleasure. Narcyzm mocno.
  • Odpowiedz
  • 1
@Sandrinia

Jestem w trakcie oglądania n-tego szkolnego anime, których obejrzałem dziesiątki, nie zdziwiłbym się jakbym tytułów z nastoletnim, szkolnym życiem, miał na koncie ponad 100 (bo ukończonych samych tylko serii telewizyjnych anime mam ponad 400). I tak mi przyszło coś na myśl - przypomniało mi się Twoje wyznanie, że przez to że w dzieciństwie nie obchodziłaś urodzin, tak teraz to nadrabiasz. Myślę że podobnie mam właśnie z anime, a szkolne serie to bardzo często romanse i to w sumie nie jest odkrywcze - po prostu lubię oglądać to, czego samemu nie przeżyłem albo nie przeżyłem należycie. Mi udane szkolne życie zabrała choroba, której objawy w większości zostały opanowane na tyle, że o niej zapominam, a niszczyła mi żywot każdego dnia przez wiele lat i w reakcji łańcuchowej doprowadziła do wielu, łagodnie mówiąc, niekorzystnych konsekwencji, zarówno fizycznych, psychicznych jak i społecznych. Bo co z tego, że zeszła na dalszy plan, skoro straconego czasu nie cofnę. Te odpały, które nadal czasem miewam, to jej pokłosie, jak widać nadal nie udało mi się tego pozbyć. Bycie swoim własnym psychologiem i psychiatrą ma prawo się nie udać.

Wracając do szkolnego życia - jest taki dokument BBC "No S-x Please, We're Japanese", polecam. Utkwił mi w głowie stamtąd tekst jednego Japończyka, który był wtedy jakoś bodaj po 40 r.ż. i mając żonę z krwi i kości stworzył sobie w symulatorze randkowym "relację" z uczennicą - stwierdził wtedy, że to właśnie okres szkolny jest najciekawszym i najbardziej intensywnym czasem w życiu (lub coś w tym stylu). Problem w tym, że ja tego nigdy nie nadrobię. Mogę iść na studia, ale to nie to samo. Mogę sobie wmawiać, że to nieistotne, ale jest jakiś powód że chłonę te szkolne serie jak gąbka, a romans/komedia to najczęściej oglądane przeze mnie gatunki ;d Od dłuższego czasu uważam, że mój rozwój na pewnych płaszczyznach tkwi w zawieszeniu od wielu, wielu lat. Mentalnie bardzo często zachowuję się jakbym miał 12-13 lat. A tak się składa, że moja choroba zaczęła dawać swoje główne objawy jak miałem lat 12
tamagotchi - @Sandrinia 

Jestem w trakcie oglądania n-tego szkolnego anime, których ...

źródło: 3968071

Pobierz
  • Odpowiedz