Wpis z mikrobloga

Mama moja usnęła głową przez rzędy krzeseł z dwa chyba na przemówieniu do Pani kadrowej kierowniczki, chciała powiedzieć przemowę w mojej obronie, że odkąd zwolniłam sie ale wróciłam po zwolnieniu z własnej inicjatywy, nie otrzymalam ani złotówki wynagrodzenia za pracę, a przecież chociażby środki myjace, mydło, proszek do prania czy pasta do zębów też kosztują, i kto to ma finansować, ludzie bez wynagrodzen, czy bezdomni bez pracy? Nie wiem co powiedzieć - i ona powiedziała tylko słabym cichym głosem takim jakby śpiącym bez energii "wie pani..." i ja patrzę a co to, a ona opiera się łokciami o biurko p. O imieniu i nazwisku, podpierając podbródek, i całkiem potem glowa jej zlegla na blat i usnęła. Chciała mnie wesprzeć na zgromadzeniu członków firmy, obronić, dać im popalić, jak można tak wykorzystywać pracownika bez sumienia przez prawie 5 czy 6 lat do pracy bez wynagrodzenia w żadnej kwocie ja cos tam mowilam ale mnie nie uznali zupełnie twierdzac iz sa niezadowoleni z mojej pracy, a ja mowie: jak to, nawet 70 czy 80 % sprawnosci też trzeba zaplacic, tj. Opłacić - a ona usnęła i zostałam bez obrony. Cholercia go wie co jej się stanęło. Taka energiczna, taka zaradna. A tu klops. I nic.
  • 1