Wpis z mikrobloga

#bekazpisu #bekazlewactwa #takaprawda #gruparatowaniapoziomu #kundlizm #literatura

1947r. Melchior Wańkowicz wydaje zbiór felietonów pt. "Kundlizm" w którym opisuje najgorsze cechy Polaków.
Minęło tyle lat i jego teksty brzmią jakby były napisane wczoraj.

Drogą okrężną, ale chyba logiczną, dochodzimy do najgorszego ze skutków

kultury poszlacheckiej.

Pierwszy - to była "bezinteresowna" zawiść Polaka do Polaka.

Drugi - to było przekonanie, że dorabianie się jest to kolekcjonowanie

przywilejów.

Trzeci - to generalna wada w systemie myślenia społecznego.

Rozpatrzmy ten trzeci czynnik.

Wskutek braku naturalnej fluktuacji pomiędzy dołem i górą, naród polski

myśli dwoma odrębnymi kategoriami. Dół chłopski myśli indukcyjnie,

góra poszlachecka dedukcyjnie.

"Te dwa wzory chłopa i pana - pisze Chałasiński - stanowią zasadę porządkującą

dwa kręgi społeczne: chłopski i pański. Jednostki należące do tych różnych

kręgów, inaczej widzą całe społeczeństwo.

W społeczeństwie widzianym z kręgu pańskiego

dominującą rolę odgrywa indywidualność ludzka; społeczeństwo widziane z kręgu

chłopskiego - to hierarchia stanowisk społecznych. Jednostka z kręgu panów w

samej sobie widzi przede wszystkim indywidualność, podczas gdy jednostka z kręgu

chłopów przede wszystkim swoją pozycję ekonomiczno-społeczną..."

Przedstawiciel góry, jakiś tam instruktor czy starosta, myśli kategoriami

dedukcyjnymi - bo to mocarstwowość, bo to symbole, zagrzewanie ducha, bo to

ten czy inny slogan - legionowy, powstańczy, spod Wiednia, czy spod Chocimia.

To i nalega na gminiaków, żeby postawili - pomnik.

Gminiaki drapią się w głowę. Juści, można... Ale całą ich uwagę pochłania

to, że te dziesięć kilometrów do gminy są tak grząskie, że wozy w błocie toną.

Ugwarzają zrobić porządną drogę. Zrobiwszy ją, widzą, że nie ma rady: trzeba

z gminy przeciągnąć drogę do województwa. Pqtem się okazuje, że z woje-

wództwa do stolicy. I ze stolicy w świat.

Pamiętam, jak w pierwszych latach niepodległości - kiedy zaistniała oferta

francuska, że nam oddadzą Madagaskar, a świat powszędy zamykał się przed

naszą nadwyżką ludności - poseł ludowy Smoła wołał w Sejmie, że nijakich ziem

zamorskich nam nie trza. Jeszcze widział tylko przed nosem nierozparcelowany

najbliższy majątek, jeszcze z powiatu nie dojechał zrozumieniem nawet do

województwa, a gdzież miał jechać w świat.