Aktywne Wpisy

wfyokyga +637
Dzień dobry, coś się popsuło i nie mogłem dodawać czołgów. Bana dostałem za wpis cytuje bez wulgaryzmów "Wuje usuneli mi wpis z tekstem bajo jajo, nie mam siły do tej urwy". Przy najmniej to jest w naruszeniach usunięte, jako naruszenie regulaminu i nieodpowiednie treści. Na starym wypok, klikałeś informacje o banie i cie odsyłało za co konkretnie. Teraz trzeba się chyba domyślać ALE ale, nie wykluczam masowego zgłaszania przez onuce, podobne teksty

źródło: 3YfcbKA
Pobierz
JanLaguna +224
Punkt zwrotny syryjskiej wojny domowej?
Rebelianci weszli do Aleppo i zajmują kolejne dzielnice miasta. W szeregach wojsk Assada panuje duży chaos, brakuje koordynacji, a niektóre oddziały wpadły w panikę. Chaos jest tak duży, że armia opuszcza wiele miejsc zanim jeszcze zetkną się z rebeliantami. W efekcie w ręce rebeliantów wpadają kolejne bazy wojskowe z magazynami pełnymi uzbrojenia. To ghanima (ar. łupy wojenne), której rebelianci nie widzieli od lat.
Wygląda to źle dla wojsk rządowych
Rebelianci weszli do Aleppo i zajmują kolejne dzielnice miasta. W szeregach wojsk Assada panuje duży chaos, brakuje koordynacji, a niektóre oddziały wpadły w panikę. Chaos jest tak duży, że armia opuszcza wiele miejsc zanim jeszcze zetkną się z rebeliantami. W efekcie w ręce rebeliantów wpadają kolejne bazy wojskowe z magazynami pełnymi uzbrojenia. To ghanima (ar. łupy wojenne), której rebelianci nie widzieli od lat.
Wygląda to źle dla wojsk rządowych

źródło: GdkaKI5XQAASkl6
Pobierz
Policja poinformowała mnie że ciało mamy zostanie poddane obdukcji i że zadzwonią do mnie gdy ciało będzie mogło zostać odebrane. W międzyczasie byłem u adwokata, opowiedziałem mu o wszystkim, wysłaliśmy pismo na policję. Po kilku dniach zadzwonił do mnie nieznany numer. Jak się okazało była to chyba szefowa agencji, Polka. Powiedziała mi że przekazuje mi informację że ciało mamy można odebrać z kostnicy. Zdenerwowany powiedziałem jej że doskonale wiem jak było bo rozmawiałem z ludźmi, poinformowałem o wszystkim policję, i że sprawa najpewniej trafi do prokuratury. Szefowa lekceważąco powiedziała że bardzo dobrze zrobiłem, że ona bardzo nie lubi gdy się ją straszy sądami. Po moich kilkukrotnych pytaniach dlaczego nie wezwali karetki tylko busa odpowiedziała że to zgodne z prawem. Gdy jej powiedziałem że znam prawdę i nagrałem wypowiedzi ludzi na dyktafon to powiedziała mi że nie mogłem tego zrobić, że jest to nielegalne, że nie mogę przesłuchiwać ludzi bo nie jestem policjantem. Nie mogłem już tego słuchać, odpowiedziałem że spotkamy się w sądzie a następnie rozłączyłem się. Niestety dla mnie nie nagrałem tej rozmowy. Następnego dnia zacząłem sam dzwonić po koleżankach i kolegach z pracy mojej mamy by opowiedzieć im o tym jakie firma i szefowa ma podejście do całej sprawy. Ludzie przestali odbierać ode mnie telefony, przestali odpisywać na smsy. Będąc w kontakcie z poznanym mężczyzną zacząłem drążyć temat, powiedział że spróbuje dowiedzieć się o co chodzi. Ponoć firma zastraszyła ludzi, zakazali kontaktu ze mną dlatego że nagrywam rozmowy. Po pewnym czasie gdy już wiedziałem że robi się gorąco bo poinformował mnie o kontrolach w hotelu, ludzie powiedzieli mu że nagle firma zaczęła wywieszać karty z numerami do służb, ponoć nawet pojawił się defibrylator którego wcześniej nie było. Powiedział mi też że większość ludzie którzy byli wtedy w hotelu już tam nie pracuje, zostali zwolnieni pod pretekstem braku pracy. Stali pracownicy firmy którzy chcieli pomóc firmie w zamieceniu sprawy pod dywan jechali na długie, kilkutygodniowe urlopy by uniknąć przesłuchań. Jakby tego było mało, niedawno prawnik przysłał mi maila żebym stawił się u niego bo otrzymał obszerne akta z prokuratury, ponoć wszczęto śledztwo wobec jednej osoby. W aktach były także zeznania ludzi których podałem jako świadków. Wtedy obiecali mi pomóc, niestety kłamali. Nikt nie powiedział ani słowa o tym że firma nie chciała dzwonić po karetkę i że wysłali busa po godzinie i dopiero gdy kierowca zobaczył moją mamę zadzwonił do szefowej i kazał dzwonić po karetkę ponieważ mama nie przeżyje transportu. Nagle świadkowie stracili pamięć, część nie dzwoniła po karetkę niby z powodu braku znajomości niemieckiego. Szefowa firmy oraz szefowa hotelu zeznały że zaraz po otrzymaniu telefonu o tym w jakim moja mama jest stanie zadzwoniły po karetkę. Do tego kierowca busa miał dzwonić po karetkę jeszcze podczas jazdy na miejsce zdarzenia. W sumie wyszło że po karetkę dzwoniły chyba 3 lub 4 osoby, nie było żadnych nieprawidłowości, wszyscy świadkowie powiedzieli że czas akcji od utraty przytomności do wezwania pogotowia trwał maksymalnie 20 minut co jest nieprawdą. Mogę powiedzieć że to dzięki temu co ci ludzie mi powiedzieli założyłem sprawę na policji. Teraz z adwokatem będziemy starali się udowodnić fałszywe zeznania. Niestety już prawie nikt z obecnych wtedy ludzi tam nie pracuje, a ci którzy pracują kryją siebie nawzajem. Jedyne co mam to nagrania z dyktafonu w języku polskim gdzie ludzie opowiadają mi o tym jak było na prawdę, jako świadka mam kolegę z pracy który był wtedy razem ze mną i może potwierdzić to co słyszałem. Pomoc zaoferował mi także poznany mężczyzna a także jeden ze świadków który został zwolniony po całym zajściu z dziwnych powodów. Cała sprawa śmierdzi na kilometr. Nie mam pojęcia co mogę jeszcze zrobić. Mam być jeszcze raz przesłuchiwany ale tym razem w charakterze świadka. Boję się że moje zeznania, zeznania świadków oraz dowody w postaci nagrań audio nie wystarczą. Widać że firma zastraszyła i/lub przekupiła ludzi. Mało tego, cała akcja ratunkowa miała miejsce 19.09.2023. Na adres mojej mamy została przesłana korespondencja z ubezpieczalni AOK. Data meldunku w systemie to był dzień 20.09.2023, a data wyrejestrowania z powodu śmierci to 22.09.2023. Ubezpieczenie obowiązywało niby od 1 września, czyli od pierwszego dnia pracy mojej mamy, ponoć w Niemczech pracodawca ma 4-6 tygodni na ubezpieczenie pracownika. Jeżeli ktoś dotrwał do końca to chcę powiedzieć że sprawy nie zostawię. Będę walczyć do końca. Pracownicy mówili mi też że szef ma znajomych w policji i prokuraturze, i że kiedyś podobne akcje udało się im zamieść pod dywan, jednak nigdy nie doszło do tego by ktoś umarł. Jeżeli kogoś zainteresowała sprawa to mogę utworzyć tag, mogę nawet dodać znalezisko, może gdy media się tym zainteresują to nagle coś się zmieni. Jeżeli ktoś miał kiedyś podobną sytuację to proszę o pomoc. #prawo #wykopefekt #niemcy #afera #januszebiznesu
@rak_z_przerzutami: nie rozumiem tej części. Dlaczego zadzwoniła szefowa agencji z taką informację a nie policja/lekarz?
Polacy w rzeczywistości: dzwonić po karetkę? Zapytam szefa czy można. Nie można? Ok trudno