Wpis z mikrobloga

#snilomisie że byłam na jakiejś dyskotece wiejskiej od 8 rano do późnej nocy i potem wracałam jakimiś torami i dojechałam do centrum miasta i były tam wysokie budynki ogółem labirynt i ogromne rzeźby (o dziwo zazwyczaj jak śnią mi się jakieś miasta to są tam ogromne rzeźby jak ze starożytnej Grecji) przedstawiające jakichś bogów i one były zrobione z czegoś na kształt soli i błyszczały w świetle księżyca i nie mogłam się nadziwić jakie były majestatyczne i było też jakby w tym mieście takie miejsce, w którym było mnóstwo zaschniętej krwi ale to wyglądało jak ława i to też jakby był „zabytek” jakaś pozostałość po ofiarach czy coś nie był to ołtarz ale jakby „wysypisko” pozostałości po ofiarach zaschnięte i opatrzone tabliczką informacyjną

w sumie to lubię te sny, w których podróżuje po innych cywilizacjach, miastach etc wciąż pamiętam jeden sen do którego czasami wracam z miejscem tak pięknym, że chyba to jest Olimp