Wpis z mikrobloga

Dowożę moje #mirkowyzwanie

Dostał mi się poniższy zestaw:
1. Zrób na szydełku/na drutach ciepły koc.
2. Napisz długi list do siebie z przyszłości - możesz opisać swoje obecne życie, doświadczenia, troski. Podziel się fragmentem w zadaniu i napisz, jakie uczucia towarzyszyły Ci przy pisaniu listu.
3. Zorganizuj ognisko i upiecz w nim ziemniaki.

Zestaw niespecjalnie mi się na początku spodobał. Po krótkim namyśle jednak doszedłem do wniosku, że drugie zadanie może być ciekawe, i podejdę do niego nieco inaczej niż wyobraziłem to sobie w pierwszym odruchu.

Minimum dwa razy korzystałem już ze strony futureme.org, która pozwala wysyłać maile w przyszłość. Kilka dobrych lat temu jakiś mirek wrzucił tę stronę na wykop a ja skreśliłem tam kilka słów, wysłałem i zapomniałem. Pamiętam że mail otrzymany po bodaj trzech latach był dla mnie wtedy niemałym przeżyciem. Z zadowoleniem stwierdziłem, że nie potraktowałem wtedy tego pisania lekko, i dosyć dogłębne spojrzenie na siebie samego z przeszłości jakie w ten sposób otrzymałem było dosyć wzruszające. Strona poszła w ruch ponownie i jeśli się nie mylę, ustawiłem ją tym razem na pięć lat, choć nie pamiętam już szczerze treści.

Niemniej mając w świadomości ten list mailowy który jest już w drodze niniejsze wyzwanie postanowiłem zrealizować odrobinę inaczej. Skoro ma to być jesienny list, to postanowiłem napisać list. Zakupiłem papier listowy, jesienne koperty, wyszukałem troche już zapomniane pióro ze studenckich czasów. Ponieważ podszedłem do tego pisania dosyć poważnie, ostatecznie wyszły mi trzy dwustronnie zapisane kartki A4. Treści nie będę tutaj wstawiał gdyż jest dosyć osobista. List pisałem tak, żeby dotykał rzeczywiście najważniejszych dla mnie dzisiaj spraw. Z drugiej strony pisałem ze świadomością iż taka forma sprawia, że bardziej prawdopodobne jest że trafi on w inne ręce niż moje, więc te kilka stron wynurzeń przybrały formę pseudofilozoficznych wynurzeń i trochę pamiętnika.

Opisałem w nim kilka rzeczy - pisałem o mojej (i mojej rodziny) sytuacji dziś, o wyzwaniach jakie widzę na najbliższe lata, o moich głównych obawach i marzeniach. O rzeczach, o które - wyobrażając sobie siebie samego za dziesięć lat czytającego te słowa - chciałbym siebie zapytać. O moich wartościach i celach - również tych materialnych.
Mały akapit poświęciłem na wypisanie sobie tych mniej istotnych rzeczy, które dziś uważam za wartościowe takich jak muzyka, książki i zapatrywania, abym kiedyś - mam nadzieję że bez zażenowania - mógł popatrzyć na młodszą wersję siebie i uświadomić sobie jak bardzo zmienne (lub niezmienne) są takie rzeczy w naszym życiu.

Pisanie takiego listu, daje wiele do myślenia. Sprawia że patrzymy na dzisiejszego siebie z perspektywy, do jakiej nie jesteśmy na co dzień przyzwyczajeni. Pozwala uświadomić sobie, co jest ważne, oraz uporządkować priorytety na przyszłość. Zauważyć i na nowo podjąć tematy, które wbrew sobie zaniedbujemy.

Polecam każdemu. Oczywiście niekoniecznie w takiej formie, choć dla mnie fizyczny papier, odkurzone, dawno nieużywane pióro i koperta z napisem "Otworzyć w 2034" dodało realności temu ćwiczeniu dużo bardziej, niż wklepany w ekran tekst maila.

Jedyne co mi teraz pozostaje, to wymyślić jak i gdzie umieścić tę kopertę, aby dotarła do mnie (albo kto wie - do tych których tu zostawię) za te dziesięć lat. Ale to już temat na zupełnie inny wpis.

#przemyslenia #samorozwoj i trochę #kaligrafia
reventon - Dowożę moje #mirkowyzwanie

Dostał mi się poniższy zestaw:
1. Zrób na szyd...

źródło: list

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz