Wpis z mikrobloga

Ale głupie te dzieciaki... Pierwszy raz w życiu zapukano do mnie w halloween, więc nie byłem przygotowany. Na hasło "cukierek albo psikus" powiedziałem, że nie mam żadnych słodyczy (gdybym miał to bym chętnie dał, niech się dzieciaki bawią). Dzieciaki (w zasadzie nastolatkowie) powiedziały "no to będzie psikus", ale tylko wzruszyłem ramionami, bo co miałem robić. Kilka minut później słyszę krzyki. Otwieram drzwi i widzę, że dzieciaki posypały mi wycieraczkę jakimś cukrem pudrem albo mąką, nic strasznego, dość subtelny "psikus". Ale sąsiad już taki wyrozumiały nie był i drze się, że mają to natychmiast posprzątać, nie obchodzi go jak i się tam kłóci i ich wyzywa...

No i tak, czego małolaci oczekiwali? W kraju gdzie kościół ma obsesję na punkcie tępienia tego nieszkodliwego święta, a mnóstwo ludzi bezrefleksyjnie się kościoła słuchają. Przecież to proszenie się o problemy. Jeśli już to pukać trzeba do ludzi, którzy np. ozdobili sobie dom/mieszkanie w stylu halloween, wtedy wiadomo, że im to nie przeszkadza i że się w to chcą bawić.

Ale najbardziej zażenowany jestem tym, że oni sypali tym cukrem chwilę po zamknięciu drzwi... Trzeba było przejść wszystkie mieszkania i dopiero schodząc robić te psikusy, tak żeby nikt ich nie złapał. No żenada ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#halloween
  • 5
@macan: ogólnie to trochę żałowałem, że tak szybko ich odesłałem, bo zerknąłem co mam w szufladzie i mam tam sporo azjatyckich przysmaków popakowanych w kolorowe opakowania (przywiozłem kiedyś i nie miałem odwagi zjeść). M.in. tzw. jajka stuletnie, które mogłyby uchodzić za jakieś cukierki ( ͡° ͜ʖ ͡°) albo pazury kurze w miodzie - przecież słodkie ( ͡° ͜ʖ ͡°)