Wpis z mikrobloga

Mieszkam w małej miejscowości nad morzem w zachodniopomorskim. Wczoraj mieliśmy w Muzeum rybołówstwa spotkanie.
Nazywa się to "Historyczne czwartki". Trzej sympatyczni panowie opowiadali o wojskowej historii mojego powiatu.
Była mowa o jednostkach wojskowych i ich przeznaczeniu i poligonach. O zdobyciu mojego regionu i miejscu w którym mieszkałem i o rakietach i inżynierach III Rzeszy którzy odwiedzali mój region.

Najbardziej zaciekawiła mnie jednak historia rakiet. A konkretnie rakiety Schmetterling ( motyl po Niemiecku ). Byłem przekonany, że cała para niemieckich inżynierów i naukowców skupiona była na rakietach balistycznych jak V2 czy V1. A tu niespodzianka.
Zastanawiałem się też, czy koszt wytwarzania takiej rakiety nie przekraczał kosztów celu, w który miała trafić.

#historia #niemcy #polska #drugawojnaswiatowa #rakiety #ciekawostki
Pobierz Papudrak - Mieszkam w małej miejscowości nad morzem w zachodniopomorskim. Wczoraj mie...
źródło: Zabójczy motyl
  • 5
astanawiałem się też, czy koszt wytwarzania takiej rakiety nie przekraczał kosztów celu, w który miała trafić.


@Papudrak:

Myślę, że ważniejszy był koszt celu w który miał trafić cel tej rakiety ;)
@Jin: Domyślam się. Z pewnością była to nowatorska technologia. Kosztowna. Rozumiem, że wyszkolenie pilota i reszty załogi, jeżeli był to bombowiec to duży koszt. Pytanie czy wytworzenie rakiety, szkolenie i wytworzenie tak skomplikowanej maszyny miał sens. Tym bardziej, że z pewnością systemy naprowadzania nie były doskonałe.
@Papudrak:

Od czegoś musieli zacząć ¯\(ツ)/¯

A koszt rakiety, czy bombowca były nieistotne w porównaniu z tym co bombowiec miał zniszczyć - np. zakłady zbrojeniowe. Bo każde opóźnienie w produkcji to w warunkach 3 Rzeszy natychmiastowe, kolosalne straty na froncie.