Wpis z mikrobloga

@SarahC w Tajlandii były znaki po tajsku angielsku i chińsku żeby być cicho w świątyni a i tak mimo wszystko ochroniarz chodził po świątyni i pałą uciszał wyłącznie chińskich turystów. Zachowywali się jak bydło, głośno rozmawiali, krzyczeli do siebie no ogólnie dramat. A do tego na ulicy też plują gdzie popadnie, w Chinach za bardzo też się to nie różni i są tak samo głośni i obrzydliwi (z naszego punktu widzenia)