Wpis z mikrobloga

Wpadłem w pułapkę, która sam na siebie zastawiłem. Skończyłem filologie angielska i po studiach zdałem sobie sprawę ze w sumie nic nie umiem i nie mam zbyt dużej karty przetargowej na rynku pracy. Pierwsza prace najłatwiej było znaleźć w korpo, bo tam nic nie trzeba umieć oprócz angielskiego (i to nie na jakimś wysokim poziomie). I tak minęło już 6 lat, jestem w trzeciej firmie, zarobki urosły do średniej warszawskiej. W pracy klepie, wypełniam tabelki, przesuwam okienka - nic z czym nie poradziłby sobie licealista.

Chciałbym robić coś, co jest bardziej kreatywne, gdzie widziałbym jakiś wymierny efekt swojej pracy - choćby uczyć angielskiego. Ale gdy patrzę na to ile się zarabia w tym zawodzie, to jest tragedia. I tak tkwię w bezpiecznym miejscu, ale boje się ze za 10 lat obudzę się z ręka w nocniku(30 lvl)

Eee co tu robić…

#korposwiat #pracbaza #rozwojosobisty
  • 13
  • Odpowiedz
@Klynt_Wschodniodrzewny: udzielaj korepetycji w ramach działalności nierejestrowej. Fajne pieniądze z tego można brać, a będzie to jakaś odskocznia od korposzczurowego życia. Też tak miałem po swojej anglistyce, tylko zamiast nauczać (z tym dałem sobie spokój na studiach) to robiłem tłumaczenia. Obecnie już tylko korposzczurzenie. Pracuje po 3-4h dziennie i więcej mi się nie chce. Szkoda życia na pracę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
choćby uczyć angielskiego. Ale gdy patrzę na to ile się zarabia w tym zawodzie, to jest tragedia.


@Klynt_Wschodniodrzewny: To dziwne, bo jak patrzyłem na koszt lekcji indywidualnej, to wcale mało nie jest, jeżeli chce się dorobić.
  • Odpowiedz