Wpis z mikrobloga

Jednak #japonia jest rowerowo #!$%@?. Tyle szlaków co przygotowali bez możliwości transportu #rower środkami publicznymi, to jakaś kpina. Chyba, że masz rower popierdółkę. Małe kółeczka, składany, najlepiej w elektryku. Taki dla pedałów nomen omen. Na necie znalazłem wprost stwierdzenia typu przepraszam, że mój kraj nie docenia turystyki rowerowej. Ogólnie w Azji "I am sorry" to chyba najbardziej powszechny zwrot. Zwykle myślę sobie: spoko to ty tracisz kasę. Nie tym razem. Właśnie próbuję dotrzeć na lotnisko Narita z rowerem. Widzę światełko w tunelu. Prom z Łakayama do Tokuszima i dalej do Tokjo. Zobaczyć Tokjo! Moje marzenie. Przejechać na rowerze do Narita? Niebo. Przy okazji trochę przejazdu. Osaka Łakayama jakieś 50 km. Tokjo Narita jakieś 70 km. Bajka. Tylko jeszcze karton znajdź do zapakowania roweru. Myślę, że wyjazd zajmie mi jakieś 10 dni. Porażka. Pod Narita jest #!$%@? RB&B za 1800 ziko na miesiąc. Wielki ekskluzywny dom z widokiem na ocean. Jakoś od 25 września. Tym razem nie skorzystam, bo japońskie zwyczaje nie pozwalają mi nawet ocenić ile będzie mnie kosztował przelot do kraju z rowerem. 5k? 10k? Zamek w Osace pic rel. Też #!$%@?. Wejście na samą górę zamku 600¥. Grosze. Ale roweru nie możesz zapiąć w okolicy 1 km.
Jgruyf - Jednak #japonia jest rowerowo #!$%@?. Tyle szlaków co przygotowali bez możli...

źródło: temp_file6443769275717251515

Pobierz
  • 2
  • Odpowiedz