Na rynku kompletna masakra, przynajmniej w Warszawie. Znajomi wystawili mieszkanie w niezłej (jak na okolicę) cenie i sprzedali następnego dnia... dosłownie... przyjechał gość z Zamościa i położył 600k w gotówce na stole. Została tylko formalność, tzn. notariusz.
I teraz uwaga, oni chcieli 580k, a on im dał 600k. Bez negocjacji. Jak się dowiedział, że inni oglądali i wyrazili chęć zakupu, to "mają państwo 20k więcej i zapominamy o tym, że chce ktoś inny".
Dodam, że chodziło o czwarte piętro bez windy w budynku z 1974 roku.
@betonowa_klata: tylko jest ryzyko ze jednak ktoś przyjedzie i powie a jednak coś mi się nie podoba, jednak nie kupuje i bujaj się dalej z oglądającymi.
Poza tym taka negocjacja w górę to patologia. Tak jakby zostało ostatnie mleko w biedronce i ludzie by zaczęli się przebijać kto da więcej. Coś się wystawia za dana kwotę to się za tyle sprzedaje a nie frajersko się goni za kasa.
I teraz uwaga, oni chcieli 580k, a on im dał 600k. Bez negocjacji. Jak się dowiedział, że inni oglądali i wyrazili chęć zakupu, to "mają państwo 20k więcej i zapominamy o tym, że chce ktoś inny".
Dodam, że chodziło o czwarte piętro bez windy w budynku z 1974 roku.
Patologia. Dzicz. BK2% zniszczyło ten rynek.
#nieruchomosci
Poza tym taka negocjacja w górę to patologia. Tak jakby zostało ostatnie mleko w biedronce i ludzie by zaczęli się przebijać kto da więcej. Coś się wystawia za dana kwotę to się za tyle sprzedaje a nie frajersko się goni za kasa.
Szczególnie, ze moi
@m76859: Niby, ale w praktyce jest nie do udowodnienia.