Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Dwójka moich znajomych z pracy ma po 4,5k na rękę, a ja mam 8k. Oboje mamy nienormowany czas pracy. Oni siedzą w robocie po 10-12 godzin, filozofując, robiąc spotkania i podchodząc 10 razy do tego samego zadania żeby wyszło jak najlepiej. Oczywiście to super, i naprawdę wychodzi im wszystko dobrze! Ale ludzie, nie za takie pieniądze. Ja w robocie w ogóle nie siedzę, przychodzę gdy chcę coś wydrukować w kolorze za nie swoje pieniądze. Zadanie zrobię w pół dnia, 1,5 dnia wolnego, wysyłam tuż przed deadlinem i fajrant.

Oni narzekają że są biedni, że dostają za mało podwyżek. Jednocześnie:
- nawet gdy są na urlopie to odbierają i piszą maile, po prostu pracują
- przejmują się nie swoimi odpowiedzialnościami - widzą że jest jakiś problem, zgłaszają go, problem został olany więc własnym sumptem próbują go naprawić, działając na nie swoje konto, bez dodatkowego wynagrodzenia
- gdy zrobią jakieś zadanie to od razu proszą o kolejne
- mają jakieś takie poczucie etosu pracy, nie wiem jak to nazwać

Ja pracowałem tak jak oni przez pierwsze dwa lata. Zobaczyłem, że to nie daje nic oprócz uścisku dłoni przełożonego i jakieś tam marnej premii. Później zacząłem uprawiać "quiet quitting" i zobaczyłem że nikt nawet tego nie zauważa. Podwyżki dostawałem za robienie absolutnych idiotyzmów:
- udział w konferencjach i szkoleniach, w których prowadzącemu zależało tylko na fakturze, a uczestnikom na zaświadczeniach. Te wszystkie akcje były finansowane przez państwo lub UE.
- studia podyplomowe z czegoś co już umiałem tylko po to, żeby mieć dodatkowy papier (finansowane przez pracodawcę, pośrednio z jakiejś dotacji)
- zainteresowanie się spotkaniami z ludźmi z wyższego szczebla, na których nie robiłem nic poza potakiwaniem, ale poznałem praktycznie każdego kogo można było poznać

Koniec końców zarabiam wystarczająco jak na nikły nakład pracy którą muszę teraz wykonywać. Ale zacząłem lepiej zarabiać nie przez wzrost realnych kompetencji, tylko braniu udziału w kreowaniu papierowej fikcji i wspieraniu akcji typu "kolega kolegi robi koledze szkolenie". Natomiast firma stoi na barkach ludzi takich jak moi koledzy, którzy mimo wszystko dają sobą pomiatać.

Tragedia moich kolegów polega na tym: mogliby zacząć "podnosić kompetencje", szkolić się, zbierać kwity, ale mają takie poczucie odpowiedzialności za swoją pracę, że nie chcą np. zrobić po łebkach jakiegoś zadania, żeby mieć czas na udział w konferencji czy skoleniu. Oddelegowywać zadań dalej też nie chcą, bo nie chcą żeby ktoś spieprzył wykonanie. I mają 100% racji. Są bardziej pracowici i może i zdolniejsi ode mnie, ale niestety sposób zarządzania jest taki, że najbardziej pracowici mają najmniej, a więcej się zarabia za funkcje czysto reprezentatywne.

#pracbaza #praca #kariera



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: digitallord
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@mirko_anonim: To jest kwintesencja tego, co dzieje się ogólnie w życiu, w każdej relacji, nie tylko w pracy, ale też w rodzinie- kiedy np. jesteś dzieckiem- grzeczne dzieci nie mają takiej uwagi rodziców jak niegrzeczne, w relacji przyjacielskiej czy związkach itp. to samo. Jeżeli dajesz z siebie wszystko i nigdy nie zawalasz, nie skarżysz się, po bardzo krótkim czasie otoczenie się przyzwyczaja do tego i zaczyna tego od Ciebie wymagać,
  • Odpowiedz